[ Pobierz całość w formacie PDF ]

resztę.
 Musieli być wściekli, kiedy przekonali się o mistyfikacji.
 O, tak& ale na mnie.
 Na ciebie?  potrząsnęła z niedowierzaniem głową. Przytaknął.
 Odebrałem im nadzieję. Wcale nie byli mi za to wdzięczni.
Przez chwilę Christina i Ash spacerowali w milczeniu. Kiedy odezwała się
znowu,
w jej głosie znów zabrzmiało niedowierzanie.
 Ale przecież to niemożliwe, żeby wszyscy byli oszustami. Muszą być
wśród nich prawdziwe media.
 Ależ oczywiście  odparł.  Sam znam kilkoro takich osób i z jedną
czy dwiema nawet jestem zaprzyjazniony. Ale nie potrafię wyjaśnić tego, co
robią, oraz nie mam pojęcia, jak to się dzieje. Jednak jestem pewien, że nie
prowadzą dialogów z duszami zmarłych.
Zeszli z tarasu do ogrodu po kamiennych schodkach i ruszyli dalej po wyłożonej
kamieniami ścieżce, która rozwidlała się w trzech kierunkach, omijając
rabaty kwiatowe. Poszli dalej prosto.
 Jedynie wtedy, gdy lepiej poznamy prawa rządzące naszymi
umysłami, będziemy w stanie zrozumieć mechanizmy rządzące sferą zjawisk
paranormalnych.
Słysząc to, Christina zmarszczyła brwi.
 A co było potem? Musiałeś także być rozczarowany?
 Rozczarowany? Jak już powiedziałem, była to dla mnie wielka
ulga. Utwierdziło mnie to w sceptycyzmie, ale, z drugiej strony,
jeszcze bardziej zaintrygowało. Zastanawiałem się, czy to wszystko jest jedną
wielką mistyfikacją  wszystko, co na ten temat czytałem i słyszałem?
Więc zacząłem coraz poważniej studiować te zagadnienia i zanim zdałem sobie
z tego sprawę, poszukiwanie prawdy stało się moim zawodem. A im więcej
odkrywałem fałszerstw i oszustw, tym bardziej mnie to złościło.
Dotarli do ceglanego muru, który ciągnął się wzdłuż ogrodu. Był bardzo
niski, popękany i odrapany.
 Kilka lat temu otrzymałem propozycję współpracy z Instytutem Badań
Psychiki, Wydaje mi się, że woleli mnie mieć po swojej stronie.
Następne zdanie Christiny zaskoczyło go.
 A więc wydaje ci się, że my wszyscy mamy bzika, myśląc, że nasz
dom nawiedzony jest przez duchy. Złości cię to.
 Ależ skądże. Po prostu myślę, że jesteście w błędzie. Wyjaśnienie tej zagadki
nie powinno zająć mi zbyt wiele czasu.
Wreszcie zbliżyli się do niskiego murku na tyle, że Ash zauważył, iż
okala on duży, zarośnięty zielskiem staw o brudnej wodzie, pełen gnijących
lilii wodnych. Widok ten zaszokował Asha, bo choć ogród nie był zbyt dobrze
utrzymany, to jednak wygląd stawu niemal przerażał.
Ash wpatrywał się w powierzchnie wody, czując odór zgnilizny, który zmuszał
go do wstrzymania oddechu.
Odwrócił się w kierunku dziewczyny, ale zdążyła już niepostrzeżenie odsunąć się
od cuchnącego stawu. Spoglądała na mętną wodę tak, jakby i ją
zaszokował ten widok, jakby nie zdawała sobie sprawy, że zaszli aż tak daleko.
W jej ruchach było coś bojazliwego, gdy coraz bardziej oddalała się od stawu.
 Christina& ?  odezwał się z pytaniem w głosie. Za jego plecami mętna
woda stawu zafalowała, poruszyły się wodorosty&
& Czoło Edith było mokre od potu. Podskoczyła na krześle, jej oczy otworzyły
się szeroko i wizja, która pojawiła się w jej umyśle, nagle znikła.
Dwoje starszych ludzi siedzących naprzeciwko przyglądało jej się z
wyrazną troską.
 Pani Phipps?  odezwał się siwowłosy mężczyzna, pochylając się nad
nią z niepokojem.  Czy nic pani nie jest? Mówiła pani o naszym synu&
Edith zamrugała oczami i dopiero po dłuższej chwili zdała sobie sprawę z
tego, gdzie się znajduje. Wizja przerwała jej kontakt z synem tych
staruszków, młodym marynarzem, który zginął w wojnie falklandzkiej w
okolicznościach zbyt potwornych, aby opowiadać o nich wciąż pogrążonym w
bólu rodzicom.
 Bardzo& bardzo przepraszam  powiedziała  ale straciłam
koncentrację. Postaram się&  wciągnęła głęboko powietrze, aby uspokoić
się  postaram się dotrzeć jeszcze raz do Michaela.
Ale kiedy znowu zamknęła oczy, powróciła tamta wizja. Patrzyła jakby z dołu na
sylwetkę mężczyzny odwróconego do niej tyłem. Pomimo to wiedziała, że to
Dawid Ash. Oprócz dziwnego kąta, pod jakim patrzyła, coś jeszcze
zakłócało ostrość jej wzroku, jakby falowanie& jakby patrzyła spod
powierzchni wody& brudnej, błotnistej wody. Dookoła niej unosiły się na
wodzie liście jakichś roślin. Dwie obnażone ręce sięgały w stronę Dawida 
szczupłe, blade, z zakrzywionymi palcami. Ale nie były to jej ręce, nie Edith.
Należały do kogoś innego.
I mimo że wyłaniały się ze wzburzonej wody w kierunku stojącego na
brzegu mężczyzny, oplecione gnijącymi wodorostami, ręce te nic miały w sobie
życia.
Były martwe.
Rozdział 6
Jadalnia oświetlona była nader skąpo, a świece stojące na długim stole,
przy którym zasiedli Mariellowie w towarzystwie Dawida Asha, rzucały
słaby blask na twarze siedzących. Ash spodziewał się, że obiad podawać będzie
służąca, lecz ciotka Tessa sama usługiwała gościowi i domownikom, nie [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • sportingbet.opx.pl
  • Podstrony