[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Rano wpadnę do ciebie po drodze do domu. - Pochylił się i
pocałował ją w policzek.
- Pamiętaj, że matka cię kocha.
Deanna milczała. J.D. dotknął jej ramienia. Położyła dłoń
na ręce mężczyzny.
- Lepiej idz już. Zaraz się ściemni. Niezdarnie puściła je-
go rękę. Czuła się niezręcznie. Chyba powinnam cię prze-
prosić za...
- Nie martw się, Deanna. Po prostu się prześpij.
- Spróbuję - obiecała bez przekonania. - J.D., dziękuję za
wszystko.
Kiedy odjechał, usiadła na ławeczce. Unikała spotkania z
matką. Wiedziała jednak, że nie zostanie na ganku przez całą
S
R
noc. Co miały sobie do powiedzenia?
Z nadzieją, że matka się położyła, Deanna w końcu wkro-
czyła do mieszkania. Zamarła. Helen czekała na nią.
- Jesteś głodna? - Matka uśmiechnęła się niepewnie. - Zro-
bię kolację.
- Po tym co się stało mówisz o jedzeniu?
- A może najpierw się odświeżysz? Przygotuję ci kąpiel.
- Ukradłaś mojego konia i chcesz mi przygotować kąpiel?
-Deanna, przestań - błagała Helen. - Proszę, porozma-
wiajmy.
- A co mam ci powiedzieć? %7łe wszystko w porządku? %7łe
ci przebaczam?
- Nie... nie oczekuję tego. Miałam tylko nadzieję, że zro-
zumiesz.
- Rozumiem, oczywiście - rzekła Deanna gorzko. - Rozu-
miem, że cenisz sobie uczciwość podobnie jak tata.
Natychmiast pożałowała wypowiedzianych słów.
Niestety, było za pózno.
- Idę spać - oznajmiła, przerywając pełną napięcia ciszę.
- Deanna, kocham cię - rozległ się głos zapłakanej
matki.
Deanna pokręciła głową i poszła do sypialni. Zatrzasnęła
za sobą drzwi i po raz pierwszy w życiu zamknęła je na
klucz.
ROZDZIAA DZIESITY
Kiedy Deanna obudziła się następnego ranka, od razu
przypomniała sobie, że Rustler zniknął, a mama go sprzedała.
Czuła się podle, ale zmusiła się, żeby wstać z łóżka. Zasta-
nawiała się, czy kawa jej pomoże. Poczłapała do kuchni. Cie-
szyła się, że spędzi trochę czasu w samotności.
S
R
Helen była w gabinecie. Deanna wróciła z rajdu wcześniej,
niż planowała i weterynarz Silas Parker nadal ją zastępował.
Jako emeryt z zapałem zabrał się do pracy, a Deanna nie pali-
ła się do spotkania z pacjentami, a zwłaszcza z matką.
Jak mogła! Deanna pokręciła głową i poszła zaparzyć ka-
wę. Na stole spostrzegła liścik. Po krótkim wahaniu otworzy-
ła go.
Droga Deanno. Mam nadzieję, że dobrze spałaś. Wiem,
że pewnie nie chcesz mnie widzieć, ale musimy porozma-
wiać. Opowiem ci o nowym właścicielu Rustlera. Wrócę do
domu na obiad. Zaczekaj na mnie, proszę. Ucałowania. Mat-
ka".
Zgniotła kartkę i cisnęła na podłogę, a potem, zawstydzo-
na, podniosła i wrzuciła do kosza.
Pragnęła, żeby J.D. już się zjawił. Dochodziła jedenasta.
Biedaczek chyba jeszcze spał. Obie panie Leighton spędzały
mu ostatnio sen z powiek.
Mimo ponurego nastroju, Deanna uśmiechnęła się na myśl
o Vaughnie. Wreszcie wiedziała, że może mu zaufać i poko-
chać go.
Usłyszała warkot silnika samochodu. Uśmiechnięta zbiegła
po schodach. Na widok nachmurzonej miny mężczyzny prze-
stała się uśmiechać.
- J.D., co się stało?
Przeszedł od razu do sedna sprawy.
- Chodzi o Rustlera. Wejdzmy do mieszkania i porozma-
wiajmy.
- A nie możemy tutaj? Powiedz, co z moim koniem?
Znalazłeś jego nowego właściciela?
- Tak. Rustler ma się świetnie.
Deanna odetchnęła z ulgą. Wspięli się po schodkach na
ganek i usiedli na ławeczce.
S
R
- Gdzie on jest?
- Jest...- zawahał się - na moim ranczu.
Deanna wbiła wzrok w twarz Vaughna. Znieruchomiała.
Czas stanął w miejscu.
Wreszcie J.D. przerwał dłużącą się ciszę.
- Wczoraj wieczorem twoja matka zaproponowała mi, że-
bym kupił Rustlera.
- Nie rozumiem. Mama twierdziła przecież, że już go
sprzedała.
- Nie sprzedała, Deanna. Skłamała, bo bała się, że ją po-
wstrzymasz. Kiedy zasnęłaś, przyjechała do motelu. Powie-
działa, że jeśli ja nie kupię Rustlera, sprzeda go komuś inne-
mu.
Deanna wzbraniała się przed zadaniem następnego pytania.
Czy J.D. kupił konia? Obawiała się odpowiedzi.
- Kupiłem Rustlera, Deanna. Zapłaciłem twojej matce cze-
kiem, a ona wręczyła mi akt sprzedaży.
Deanna chciała wrzeszczeć, tupać, wściekać się, lecz nie
mogła. Była jak sparaliżowana. Czuła się zdradzona przez
matkę i, co więcej, oszukana przez Vaughna. Unikała jego
wzroku. Milczeli. J.D. położył dłoń na jej ramieniu.
-Deanna, twoja matka nie powiedziałaby, gdzie schowała
pełnomocnictwo podpisane przez ciebie. Jest ważne jeszcze
trzy dni. Teraz mamy weekend. Mogłabyś je unieważnić do-
piero w poniedziałek. I gdybym ja nie kupił Rustlera, Helen
sprzedałaby go piewszemu lepszemu kupcowi.
- Jak zgrabnie to wszystko ująłeś. - Deanna zdołała wydo-
być z siebie głos.
Jakże była głupia, naiwna! Nabrała się na fałszywe słówka
Vaughna, tak jak wcześniej jej ojciec.
-Deanna! - Ochrypły głos mężczyzny zabrzmiał natarczy-
wie. - Deanna potrząsnął ją za ramię - powiedz, że to ro-
S
R
zumiesz!
Kobieta wyrwała się z odrętwienia.
- A co tu rozumieć? Wszystko widać jak na dłoni. Mogłeś
wrócić tu wieczorem i powiadomić mnie o propozycji matki.
Zadzwoniłabym wtedy do mojego adwokata i znalazła spo-
sób na unieważnienie pełnomocnictwa. Ty natomiast po pro-
stu kupiłeś Rustlera.
Odsunęła się w kąt ławki. J.D. przysiadł się bliżej.
- Ależ, Deanna, kupiłem Rustlera tylko dlatego, żeby za-
pewnić mu bezpieczeństwo. Twoja matka była zrozpaczona.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Podstrony
- Indeks
- Anne McCaffrey Acorna 2 Acorna's Quest
- Anne McCaffrey Ship 02 Partner Ship
- Anne_Rice_ _Nowe_Kroniki_WampirÄĹw_02_ _Wampir_Vittorio
- Oliver Anne Ĺwiatowe Ĺťycie Duo 321 Kawaler roku
- Anne McCaffrey Pern 14 The Girl Who Heard Dragons
- Boge Anne Lise Grzech pierworodny 13 UwiÄziona
- Anne Perry [Pitt 22] Southampton Row (pdf)
- 344. DUO Mather Anne Podróş do Rio
- Anne McCaffrey Pern 04 Dragon Singer
- Julie Kenner California Demon
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- felgiuzywane.opx.pl