[ Pobierz całość w formacie PDF ]
otwarte oczy - narażać go na widok obwisłych policzków. Moje
kolejne zastrzeżenie do tej pozycji bierze się stąd, że nie jestem w
stanie długo w niej wytrzymać. Podczas ruchu z góry na dół
działające jak dzwignie uda szybko się męczą, zwłaszcza gdy
mają pod sobą szeroką męską miednicę. Ostatecznie mogę
wytrzymać huśtanie, czując je głównie z przodu brzucha, tym
bardziej że dokładne naśladowanie ruchów mężczyzny wytwarza
nieprzepartą potrzebę doprowadzenia sprawy do końca. Mam na
to tak wielką ochotę, że zatrzymuję maszynę, przytulam się do
leżącego pode mną ciała i mówię: posuwaj mnie, proszę". Trzy
lub cztery lekkie razy, wymierzone w samo dno mojej cipy,
wystarczą, by odczuć rozkosz.
Podziwiam mężczyzn, którzy potrafią niemal godzinami pieprzyć
się w jakiejś pozycji, nie odczuwając niewygody. Zawsze się
zastanawiam, jak to robią, że wytrzymują tyle czasu wsparci na
rękach. A jak silne i giętkie muszą być ich uda, nie mówiąc o
kolanach! Gdy znajduję się w pozycji dominującej, takiej jak ta,
którą dopiero co opisałam, a stosunek odbywa się na podłodze, po
pewnym czasie bolą mnie nogi. Tak samo podczas długotrwałego
obciągania laski, wykonywa-
nego na klęczkach przed stojącym mężczyzną. Istotnie, gdy
przedłużam trwanie fellacji, zadaję sobie najwięcej drobnych
katuszy. Może się zdarzyć, że opuszczę jedną albo obie dłonie -
jak ekwilibrysta - by udowodnić pewność, z którą usta same
utrzymują trajektorię, albo po to, by nagle przyspieszyć ruch. W
tym wypadku napina się kark i tam właśnie umiejscawia się ból.
Zesztywnienie, przypominające to, którego doznaje się u
dentysty - jeśli ten zbyt wolno pracuje - obejmuje też szczękę,
napięte mięśnie policzków i warg, zwłaszcza jeśli rozmiary
członka, którym się zajmujemy, zmuszają nas do tego, aby
szeroko otworzyć usta. Ponieważ podwijam wargi do środka, na
błonie śluzowej, w miejscu gdzie przygryzam się zębami, tworzy
się obrzmienie i ognisko zapalne. Bardzo lubię tę rankę. Jest
ciepła i wyborna. Gdy usta mam znowu wolne, przesuwam po
niej językiem z dokładnością zwierzęcia, które liże swoje rany.
Przed chwilą dałam z siebie wszystko, a teraz odnajduję się w
tym rozkosznym bólu, który umyślnie podsycam, naciskając
obrzmienie językiem.
W taki sam sposób znoszę wszelkie ryzyko związane ze
spółkowaniem, ekscentryczne zwyczaje mężczyzn, a także ich
drobne ułomności fizyczne. Wynika to ze zdolności
programowania ciała niezależnie od reakcji psychicznych. Ciało i
związany z nim umysł nie żyją jednocześnie, ich reakcje na te
same bodzce zewnętrzne mogą być przesunięte w czasie. Tak
więc zanosimy się płaczem, chociaż doskonale zapamiętaliśmy,
że uczyniono wszystko, by nas pocieszyć. Jeśli uruchomię
wewnętrzną reakcję łańcuchową wyzwalającą rozkosz, ciało
może odczuwać wprawdzie jakieś nieprzyjemne
doznania, jednak nie są one wystarczające, by zatrzymać
przebieg tego procesu. Innymi słowy, nieprzyjemne doznanie
dotrze do świadomości wówczas, gdy rozkosz niemal zostanie
już osiągnięta, ale przecież wtedy gwiżdżemy już na
nieprzyjemności i zapominamy o nich szybciej, niż do nas
dotarły. Jakże bowiem inaczej wytłumaczyć to, że przez lata ci
sami mężczyzni przysparzali mi wciąż tych samych przykrości, a
ja się na nie nie uskarżałam, ani też nie starałam ich unikać? Choć
bardzo nie lubię być mokra - może z wyjątkiem sytuacji, gdy
biorę prysznic - byłam często, i to ustawicznie, zraszana dużymi
kroplami potu pewnego faceta. Nigdy nie widziałam, by ktoś tak
obficie się pocił. Krople kapały prosto na mnie, do tego stopnia,
że rozróżniałam rozpryśnięcie się każdej z nich z osobna. On sam
nie wydawał się skrępowany, było mu zbyt gorąco, gdy
tymczasem ja odczuwałam na swojej mokrej piersi lodowate
zimno. Być może rekompensowałam to nieprzyjemne odczucie,
słuchając plaśnięć jego ud o moje; zawsze bowiem stymulowały
mnie dzwięki. Mogłabym przecież prosić go od czasu do czasu
uprzejmie, by się wytarł, jednak nie robiłam tego. Nigdy też nie
udało mi się pozbyć wysypki, którą wywoływało ocieranie się
pewnego policzka o mój policzek. Ponieważ dolegliwość była
chroniczna, mogłam nasmarować się jakimś kremem ochronnym
tuż przed spotkaniem z właścicielem owego policzka, który
przecież starannie się golił. Nie, zawsze wychodziłam od niego z
zaognioną twarzą, a podrażnienia znikały dopiero po wielu
godzinach. Nie jest wykluczone, gdy wezmie się pod uwagę ów
brak synchronizacji pomię-
dzy ciałem a umysłem, że poczucie winy, którego doznawałam,
spotykając się z tym mężczyzną potajemnie, miało także swój
wpływ - niezależny od uczulenia - na to, że się czerwieniłam. W
takich wypadkach umysł ma wpływ na ciało, czy tego chcemy,
czy nie.
Różne przejawy rozkoszy
Aatwiej jest pisać o rzeczach nieprzyjemnych, bo zdają się one
rozciągać w czasie, a czas pozwala zwracać uwagę na szczegóły.
Nawet jeśli to, co przykre, nie od razu dociera do świadomości,
drąży w nas bruzdę, która na zawsze pozostanie w naszej
pamięci. Seanse policzkowania nigdy nie trwały długo, taplanie
się w pocie nie stanowiło istoty moich relacji z daną osobą,
niemniej gdy już dochodziło do tych sytuacji, naprzemian bierna i
aktywna, czekałam i obserwowałam. Relacjonowanie rozkoszy,
tej największej, też jest delikatną sprawą, chociaż z innych
powodów. Zresztą, czyż powszechnie nie kojarzy się rozkoszy z
uniesieniem, w którym zapominamy o sobie samych i całym
świecie, czyli również przenosimy się gdzieś poza czas? I czy nie
występuje tutaj dodatkowa trudność -nie do przezwyciężenia -
wynikająca z chęci poznania czegoś, czego nikt nigdy nam nie
opisał lub jedynie w niewystarczającym stopniu?
Na poprzednich stronach wspomniałam o moim zachwycie
podczas pierwszego kontaktu cielesnego, przywołałam odkrycie
orgazmu wydłużonego w czasie dzięki użyciu sztucznego fałlusa,
wreszcie najlepiej
jak potrafiłam, starałam się przedstawić ową mobilizację mojej
cipy, która staje się twarda jak metalowy pierścień, gdy
podniecenie dochodzi do szczytu. Są to spostrzeżenia, które
poczyniłam stosunkowo pózno. Przez większą część swego życia
pieprzyłam się w całkowitym braku jasności, czym jest rozkosz.
Muszę przyznać, że dla mnie, osoby, która miała bardzo wielu
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Podstrony
- Indeks
- Beaton M.C. Agatha Raisin 18 Agatha Raisin i mordercze ĹwiÄta
- Dalton Tymber Triple Trouble 01 ( 18)
- Oliver Anne Ĺwiatowe Ĺťycie Duo 321 Kawaler roku
- GR856. DUO Mann Catherine Weekendowe szaleĹstwo
- 337. George Catherine W angielskim ogrodzie
- 044. George Catherine towarzyski skandal
- 1052. Garbera Catherine Erotyczna transakcja
- Coulter Catherine 01 MĹoda pani Sherbrooke
- Asaro, Catherine AI 1 Sunrise Alley
- Flewelling,_Lynn_ _Nightrunners_04_ _Shadows_Return
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- sposobyna.keep.pl