[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Merlin stanął pomiędzy nim a panną Rouy. Wyciągnął papierosa z pudełka, uderzył nim
kilka razy o wierzchołek dłoni i powiedział pocierając zapałkę:
 Proszę, niech pani poda rękę temu panu.
Panna Rouy bezwiednie schowała rękę za siebie.
 Proszę, niech pani poda  rzekł z naciskiem, wypuszczając kłąb dymu.
Maszynistka powoli wysunęła ramię.
 A pan?  powiedział Merlin.
Cabs uczynił to samo, również bez większego przekonania.
 Proszę, niech pani mu uściśnie dłoń. Mocno, jak pani potrafi najmocniej.
Panna Rouy zacisnęła dłoń wokół dłoni gangstera. Wtedy Merlin odezwał się po
angielsku do gangstera:
 Pańska pogromczyni uścisnęła panu rękę.
Wziął pannę Rouy za drugą rękę, nie czekając na reakcję gangstera. Doszli do klatki
schodowej.
 Marly?  krzyknął w głąb korytarza.  Każesz im zejść na dół. My zaś wejdziemy
do apartamentu Thomsona.
Skinął na policjanta czuwającego na schodach i polecił mu wezwać na górę milionera.
Poczekali, aż gangsterzy zejdą do hallu . Cabs jeszcze przystanął na półpiętrze i jeszcze raz
utkwił wzrok w pannie Rouy.
 On mnie nienawidzi  powiedziała zdenerwowana.  Patrzy na mnie, jakbym
zamordowała mu żonę.
Merlin pokiwał głową.
 No, chodzmy.
W pierwszym pokoju Thomsona bez trudu odnalezli magnolię. Tkwiła wetknięta we
flakon stojący na niewielkim biureczku.
 A widzi pan. Spadła niepostrzeżenie i ktoś się nią zaopiekował. Cabs bezczelnie
kłamie.
 Nie  odparł Merlin.
 Jak to?  zaniemówiła panna Rouy.  Więc pan wierzy, że to ja uczyniłam?
 Nie.
Panna Rouy aż usiadła ze zdumienia na krześle. Zasłoniła dłońmi twarz.
 Nic nie rozumiem.
 Pani nie kłamie i on nie kłamie.
Nagle panna Rouy złapała się za policzki.
 Czyżby druga panna Rouy?
Merlin uśmiechnął się.
 Zapomniała pani, że odgrywała pani rolę pewnej Angielki.
 Rzeczywiście. I to ona?
 Tak.
 I ona była w ogrodzie?
 To jasne. Widział ją Cottard.
 I ona znokautowała gangstera?
 Tak.
 Kobieta i taka silna?
 Ta kobieta wibiła nóż po rękojeść pod łopatkę Joego Browna.
 Zaraz, zaraz  gorączkowała się panna Rouy.  Komu zależało na śmierci Laleczki?
Wiem!  wykrzyknęła z radością.  Flapperty!
 Jestem zbudowany pani domyślnością  Merlin oparł się o krawędz stołu i
uśmiechnął się. Od dawna nie widziała go w tak dobrym humorze.
 Więc jednak my z Reną miałyśmy rację.
Szczerze gratuluję. Dwaj mężczyzni przebrani za kobiety. Tego jeszcze nie było.
 Panie inspektorze. Czy mogę zadzwonić do pana Carpeau? Na pewno się już
niecierpliwi. Na co jeszcze czekamy?
 Na pana Thomsona.
 Pan już go przecież przesłuchiwał?
 Tak, lecz mam do niego jeszcze mały interes  Merlin odwrócił się i podszedł do
okna.
Pannę Rouy ogarnęło jakieś złe przeczucie. Podbiegła do inspektora.
 Czy pan podejrzewa go o coś?
Merlin nie zdążył odpowiedzieć, gdy usłyszał za sobą głos milionera.
 Pan mnie wzywał?
Inspektor przytaknął.
 Idzie mi o ten kwiat. Gdzie go pan zerwał?
Thomson rzucił okiem na flakon.
 Znalazłem go.
 Gdzie? Proszę podać miejsce, gdzie i kiedy go pan znalazł?
Panna Rouy patrzyła rozpaczliwie na Thomsona. Zaczęła gryzć palce.
 Proszę pana  odezwał się Thomson  czy mogę przedtem zapytać o coś tę panią?
 Nie widzę przeszkód.
Thomson postąpił jeden krok naprzód, potem się zawahał i spuścił głowę. Zapanowała
cisza w pokoju.
 No  panna Rouy nie wytrzymała potęgującej się emocji.
Milioner zdecydował się.
 Chciałem poprosić o rękę pani!
 Co on powiedział?  zaniepokoiła się panna Rouy zwracając się do Merlina.
 Prosi panią o rękę. Czy pani przyjmuje ofertę?
Panna Rouy rzuciła się w ramiona milionera. Trwało to parę sekund.
 Panie inspektorze  powiedział Thomson ponad głową przytulonej do niego kobiety.
 Kwiat znalazłem w moim pokoju. Teraz już mogę powiedzieć wszystko. Moja narzeczona
była u mnie w chwili dokonania zbrodni. Nie wyjawiłem tego ze względu na jej reputację.
Obecnie kiedy jest moją narzeczoną, mogę to wyznać bez żadnych obaw.
 Weszła do pana z kwiatem?
 Tak. Kiedy ją wyprowadziłem tamtymi drzwiami ze względu na pana Cabsa i
wróciłem do pokoju, spostrzegłem, że kwiat leży na dywanie. Podniosłem go i wsadziłem do
wazonu.
Panna Rouy przysłuchiwała się rozmowie z głową na piersiach milionera.
 Proszę pana  rzekł Merlin  nie wygląda pan na człowieka zbyt przedsiębiorczego
w sprawach miłosnych. Przepraszam, że mówię o tym, mimo dość amerykańskiego tempa, w
jakim pan uznał tę panią za swoją narzeczoną.
 Ma pan słuszność. Jestem raczej nieśmiały.
 Skąd zatem znalazł pan tyle odwagi, że zaproponował pan tej pani wizytę u siebie?
 Pani napisała do mnie list, w którym prosiła o rozmowę w cztery oczy.
 Panno Rouy  rzekł po francusku Merlin  pani napisała list do pana Thomsona, nic
mi pani o tym nie mówiła?
Kobieta żachnęła się.
 %7ładnego listu nie pisałam.
 Czy pan ma ten list?  zwrócił się do Thomsona.
 Mam  milioner bardzo czule odsunął pannę Rouy od siebie i wydobył z bocznej [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • sportingbet.opx.pl
  • Podstrony