[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Pokręciła głową.
 Nie, jest prawnikiem. Prowadzi własną praktykę w mieście.
 Z takim nazwiskiem musi mieć ogromną klientelę.
 To prawda. Mnóstwo pracuje.
Wydawało mu się, że jej głos zabrzmiał jakoś dziwnie, i następne
pytanie samo mu się wyrwało.
 Czy dobrze cię traktuje?
Nie odpowiedziała natychmiast, jakby po raz pierwszy się nad tym
zastanawiała. Wreszcie rzekła:
 Tak. To dobry człowiek, Noah. Polubiłbyś go. Mówiła to z pewnym
chłodem, a przynajmniej tak mu się wydawało. Zastanawiał się, czy nie
ponosi go wyobraznia.
 Co słychać u twego taty?  spytała. Noah przeszedł kilka kroków, nim
odparł:
 Zmarł na początku roku, tuż po moim powrocie.
 Tak mi przykro  powiedziała cicho. Wiedziała, jak wiele ojciec
znaczył dla Noaha.
Skinął głową i przez jakiś czas oboje szli w milczeniu. Dotarli na szczyt
wzgórza i tam się zatrzymali. W oddali widać było dąb, za którym płonęło
pomarańczowe słońce. Allie czuła na sobie wzrok Noaha, gdy patrzyła w
tamtym kierunku.
 Ileż wspomnień się z nim wiąże, Allie. Uśmiechnęła się.
Rzeczywiście. Widziałam go, jadąc tutaj. Pamiętasz dzień, który tam
spędziliśmy?
 Tak  uciął, nie rozwijając tematu.
 Myślisz o tym jeszcze?
 Od czasu do czasu. Zwykle, kiedy tu pracuję. Ten dąb znajduje się
teraz na mojej ziemi.
 Kupiłeś ją?
 Nie mogłem znieść myśli, że miałby pójść na szafki kuchenne.
Roześmiała się cicho, dziwnie zadowolona.
 Nadal czytasz poezje? Przytaknął.
 Taa... Nigdy nie przestałem. Chyba mam to we krwi.
 Wiesz, jesteś jedynym poetą, jakiego znam.
 Nie jestem poetą. Czytam poezje, ale nie potrafiłbym napisać ani
linijki. Wiem, bo próbowałem.
 Co nie zmienia faktu, że jest pan poetą, panie Noahu Taylorze
Calhoun.  Jej głos złagodniał.  Ciągle jeszcze często o tym myślę.
Wtedy po raz pierwszy ktoś czytał mi wiersze. Prawdę mówiąc, po raz
pierwszy i ostatni.
Oboje zatonęli we wspomnieniach. Wolno zawrócili w stronę domu,
idąc nową ścieżką biegnącą obok przystani. Kiedy słońce opuściło się
jeszcze niżej nad horyzont, a niebo zapłonęło złotem, Noah spytał:
 Jak długo tu zostaniesz?
 Nie wiem. Niedługo. Może do jutra albo jeszcze jeden dzień.
Twój narzeczony przyjechał tu w interesach? Potrząsnęła głową.
 Nie, został w Raleigh. Noah uniósł brwi.
 Wie, że tu jesteś?
Znowu pokręciła głową.
 Nie  odparła wolno.  Powiedziałam mu, że rozglądam się za
antykami. Nie zrozumiałby, dlaczego tu chciałam przyjechać.
Noaha nieco zaskoczyła ta odpowiedz. Przyjechać w odwiedziny to nic
takiego, ale ukrywać to przed narzeczonym  to już zupełnie inna sprawa.
 Nie musiałaś przyjeżdżać i mówić mi o swoich zaręczynach. Mogłaś
napisać czy choćby zadzwonić.
 Wiem. Ale czułam, że muszę to zrobić osobiście.
 Dlaczego? Zawahała się.
 Sama nie wiem...
Umilkła, a ton, którym to powiedziała, sprawił, że Noah jej uwierzył.
%7łwir chrzęścił im pod stopami, kiedy przez jakiś czas szli bez słowa. W
końcu Noah zapytał:
 Allie, czy ty go kochasz?
 Tak, kocham go  odparła automatycznie.
To zabolało. Ale po raz kolejny Noahowi wydało się, że w jej głosie
słyszy coś nienaturalnego, jakby sama próbowała to sobie wmówić. Stanął,
delikatnie wziął ją za ramiona, zmuszając, by spojrzała mu prosto w twarz.
W jej oczach odbijało się zachodzące słońce.
 Jeśli jesteś szczęśliwa, Allie, i go kochasz  przemówił  nie będę
próbował cię zatrzymywać. Jeśli jednak nie do końca jesteś przekonana, to
nie rób tego. W małżeństwo nie można się angażować połowicznie.
Jej odpowiedz padła odrobinę za szybko.
 Podejmuję właściwą decyzję, Noah. Wpatrywał się w nią przez
chwilę, zastanawiając się, czy ma jej wierzyć. Potem skinął głową i znowu
ruszyli w drogę.
 Nie ułatwiam ci tego, prawda?  odezwał się po jakimś czasie.
Uśmiechnęła się przelotnie.
 Nie szkodzi. W końcu nie mogę cię za to winić.
 Ale i tak przepraszam.
 Nie musisz. Nie masz za co przepraszać. Właściwie to ja powinnam.
Może byłoby lepiej, gdybym napisała.
Potrząsnął głową. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • sportingbet.opx.pl
  • Podstrony