[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- Mameta. - Roześmialiśmy się. Zawsze się śmialiśmy, gdy
przebywaliśmy razem. - Jenna, biedactwo, strasznie się tym de-
nerwuje. Ostatniej nocy położyła się do łóżka z Beth i ze mną,
zapłakana. Usnęliśmy, pocieszając ją. Obudziliśmy się w kałuży.
- Oooch. - Zadygotałem. - Dreszczyk emocji rodzicielstwa.
Za żadne skarby nie chciałbym, żeby mnie to spotkało.
- Mówisz poważnie? - zapytał Walter, zrzucając eleganckie
buty i balansując butelką na piersi.
- Jeszcze jak. Wszyscy mi współczują, kiedy im mówię, że
nie chcę się żenić ani mieć dzieci. Ale to nie jest jakaś żałosna re-
zygnacja. Po prostu tak się składa, że wiem na sto procent, iż nie
ma tam nigdzie ani jednej osoby, przy której chciałbym się bu-
dzić dzień w dzień. Poza tobą, oczywiście. Z tobą bym się ożenił,
Walterze. Serio.
Zaśmiał się z życzliwością.
- Karen wycięła ci numer, ale nie zawsze będziesz czuł roz-
goryczenie.
- Skąd, u diabła, możesz wiedzieć, jak zawsze będę się czuł?
- Ponieważ to niemożliwe, żeby ktoś przeszedł przez życie,
nie zakochując się znów i znów.
„Jakież to smutne. On naprawdę sądzi, że pragnę jego życia.
Myśli, że jestem Gatsbym tęskniącym za swoją Daisy. Być może
jestem".
- Byłem zakochany w Karen - powiedziałem. Wzruszenie
ścisnęło mi gardło, ale je stłumiłem. - I dokąd mnie to zapro-
wadziło? No więc kochałem ją i myślałem, że chcę z nią spędzić
resztę życia. Czułem tak przez dwa lata, aż raptem okazało się,
126-
że ona nie i że nie chce mieć już ze mną nic wspólnego. Nawet
przyjaźni. Powiedziała, że byłem etapem. Cholernym etapem.
To zmarnowane dwa lata mojego życia. Na myśl o tym, co mógł-
bym w tym czasie napisać, aż mnie trzęsie. - Pokręciłem głową
i pociągnąłem łyk kwaśnego napoju. - Coś ci powiem. To będzie
prawdziwy cud, jeżeli kiedykolwiek się ożenię, bo wcale tego
nie szukam. Po prostu nie sądzę, żeby tak się stało, a dwa lata
po Karen... do diabła, całkiem mi z tym dobrze. Świetny ze mnie
kumpel.
- Ugryzłeś zgniłe jabłko i teraz ci się zdaje, że wszystkie jabł-
ka tak smakują, ale tak nie jest - oznajmił z pewnością siebie
człowieka, który wie, że ma rację.
- Może niektórzy ludzie po prostu lubią smak zgniłych
jabłek.
Jego twarz spochmurniała.
- Przepraszam. Nie wiem, dlaczego taki ze mnie dupek. W tej
chwili jestem ociupinkę uchlany.
- Hej, ludzie przechodzą w życiu przez różne etapy. Ciesz
się, że nie jesteś pełnoetatowym dupkiem jak Bill York.
- Ten skurczybyk nadal jest u ciebie adiustatorem?
- Aha. To palant. Dzisiaj obsztorcował mnie za to, że wcze-
śnie wyszedłem.
- Ty prowadzisz to czasopismo. Wylej go.
- Gdyby nie był takim dobrym redaktorem, już dawno bym
go odstrzelił. Ale nie płacę mu za to, żeby był przyzwoitą istotą
ludzką. Dopóki skutecznie sprawia, że tekst jest idealny, może
sobie być księciem ciemności.
- Boże, podziwiam twoje zasady.
Znowu się zaśmialiśmy. Na krótką chwilę zapadła cisza, ale
ponieważ nastąpiła po naszym śmiechu, nie wprawiła nas w za- [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • sportingbet.opx.pl
  • Podstrony