[ Pobierz całość w formacie PDF ]

wielu doznanych od niego krzywd nie potrafiła darzyć nienawiścią tego
wrażliwego mężczyzny. Najwyrazniej walczył o lepszą część swojej duszy.
Nie mogła zostawić go samego.
Przyciemniła światło, zjadła cokolwiek, rozebrała się szybko i poszła
zrobić sobie posłanie na kanapie.
Po chwili Rico zaczął się przewracać z boku na bok i coś mamrotać przez
sen. Julie położyła się obok niego na łóżku, objęła go opiekuńczym gestem.
Dopiero wtedy się uspokoił. Usłyszała, jak równomiernie oddycha.
Julie obudziła się pierwsza. Jadła śniadanie, kiedy Rico otworzył oczy.
Poczłapał do łazienki, skąd po chwili dobiegł szum wody, a potem
elektrycznej golarki. Po kąpieli włożył to samo ubranie, które miał na sobie
wczoraj w klubie.
Julie nalała mu kawy. Był zdenerwowany. Znikła jego arogancja, którą
ostatnio przejawiał na każdym kroku. W milczeniu przypatrywał się Julie,
próbując odgadnąć, w jakim jest nastroju. Zastanawiała się, ile on pamięta z
tego, co zaszło ubiegłej nocy.
- Przepraszam, że wczoraj tak padłem - usprawiedliwił się zmieszany. -
Wychodzi na to, że ciągle muszę cię za coś przepraszać.
- To nieważne, Rico.
- Mylisz się.
Pił kawę, spacerując po pokoju. W pewnej chwili dostrzegł leżący pod
parapetem plik gazet sprzed kilku dni.
- Trafiliśmy na pierwsze strony - powiedziała spokojnie Julie.
Rico przysiadł i zaczął przeglądać gazety.
 Właściciel nocnego klubu nokautuje gwiazdora filmowego".  Rico
Forza pobił Barona z zazdrości o kobietę" krzyczały tytuły.
Zamieszczono także kilka zdjęć obrazujących opisaną sytuację.
- Wczoraj przeczytałem w dwóch gazetach wywiady z Mariella.
Twierdzi tam, że pobiłem Barona, gdyż byłem zazdrosny o względy, jakie
jej okazywał.
RS
73
- Przecież on tańczył ze mną! - zawołała ze zdziwieniem Julie.
- Wcześniej ją zaprosił do tańca. To wystarczyło, by wymyśliła
historyjkę na użytek prasy. Czego się nie robi dla reklamy. - Rico wzruszył
ramionami. - Przepraszam, że naraziłem cię na to wszystko.
- Nie martw się:- Mojej popularności to nie zaszkodziło. Zobacz, jakie
doskonałe recenzje zebrałam.
Krytycy zachwycali się wokalnymi możliwościami Julie i doskonałą
interpretacją tekstów, jaką zaprezentowała. Rico wyraznie był zadowolony.
Nagle Julie ogarnęło straszne podejrzenie.
- Chyba nie kazałeś im tego napisać?... No, jasne, że to zrobiłeś. Przecież
masz udziały w tych pismach.
- Przysięgam, że nie mam z tym nic wspólnego. Cieszę się, że zebrałaś
tyle pochwał. W pełni na nie zasługujesz. - Zamieszał kawę w kubeczku. -
Co z nami będzie? - zapytał.
- Szczerze mówiąc, nie wiem.
- Nie mogę cię winić za to, że mnie nienawidzisz.
- Nieprawda! - odparła szczerze. - Jednak kochać ciebie - to zbyt wielkie
ryzyko.
- Musimy porozmawiać. Spędzimy razem dzień i...
- Przykro mi, Rico, ale nie mogę.
- Proszę, Julie, zechciej spędzić ze mną ten dzień - poprawił się
natychmiast.
- Nie chodziło mi o formę, naprawdę. Po prostu mam inne plany.
- Nie możesz ich zmienić?
- Nie - odparła, wyobrażając sobie, jak smutną minę zrobiłby Gary,
gdyby złamała dane mu słowo. Przecież obiecała go odwiedzić. - Spotkajmy
się jutro - zaproponowała.
- Dobrze. A zatem do jutra.
RS
74
ROZDZIAA DZIESITY
Widok uradowanej buzi synka przekonał ją ostatecznie, że podjęła
właściwą decyzję. Mały przypomniał jej dokładnie, co zaplanowali na ten
dzień. Nie pominął najdrobniejszego szczegółu. Groza ogarnęła ją na myśl,
co by było, gdyby go zawiodła.
Gary i ciotka Cassie przepadali za żeglowaniem, czego akurat Julie nie
lubiła. Zamówili sobie zatem na następny dzień wycieczkę dla dwóch osób,
zaś ona mogła zostać w Rzymie z Rikiem.
Zajrzał do jej garderoby tuż przed wieczornym występem. Po całym dniu
spędzonym na słońcu nie czuła się najlepiej. Bolała ją głowa i najchętniej
położyłaby się wcześnie do łóżka. Nie mogła jednak zawieść publiczności.
- Wyglądasz na zmęczoną - zauważył Rico. - Poradzisz sobie na scenie?
- Jestem profesjonalistką - odparła, przecierając zaczerwienione oczy. -
Potrafię śpiewać pomimo zmęczenia, smutku, a nawet... - głos jej zadrżał -
kiedy tracę nadzieję.
- Utrata nadziei jest grzechem - oświadczył Rico. - Zapamiętaj moje
słowa.
- Naprawdę? - Julie westchnęła. - Zatem jestem wielką grzesznicą, bo
czasem... czasem nie widzę najmniejszego światełka w tunelu.
- Julie, proszę...
Zrobił krok w jej stronę. Nie wiadomo, czym by się to skończyło, gdyby
nie usłyszeli w korytarzu kroków Giny. Rico odskoczył od Julie jak
oparzony, po czym wybiegł z garderoby.
Kiedy stanęła na scenie w blasku jupiterów, poczuła silny przypływ
adrenaliny. Włożyła w występ całe serce i duszę. Miała świadomość, że
Rico stoi gdzieś w cieniu i słucha uważnie.
Po występie nie zjawił się ponownie w garderobie, lecz czekał na Julie na
zewnątrz. Stał oparty o ścianę, całkowicie pogrążony w myślach. Julie lekko
dotknęła jego ramienia. Kiedy spojrzał na nią, dostrzegła w jego oczach
przerazliwy strach człowieka, który zbyt pózno zrozumiał, że stracił coś
najcenniejszego.
- Odwiozę cię do domu - zaproponował.
- Wolałabym się przejść.
- Kobiety nie powinny nigdzie chodzić same o tak póznej porze - odparł
natychmiast.
Czy przypadkiem użył identycznych słów jak tej nocy przed laty, kiedy
naprawdę odnalezli się w tłumie? Następne słowa potwierdziły, że nie był to
przypadek.
RS
75
- Dlaczego twój ukochany na to pozwala? - wyszeptał. Julie popatrzyła
mu głęboko w oczy.
- Nie mam ukochanego - odparła - tylko mężczyzn, którzy podziwiają
mnie, chcą posiąść na własność lub pokazać się w moim towarzystwie.
- Powiedziałaś, że chcesz być czymś więcej niż zdobyczą - przypomniał
jej. - Gdybyś była moja, nie pozwoliłbym ci samej chodzić po nocy.
- Nie jestem twoja - odparła - ale możesz mnie odprowadzić do domu.
Poszli razem via Veneto, ale Julie zatrzymała się na rogu ulicy, przy
której stał jej hotel.
- Tutaj powiemy sobie dobranoc - oświadczyła.
- Mogę zadzwonić jutro? - spytał Rico.
- Dobrze, ale nie za wcześnie. Chciałabym dłużej pospać.
- Zatem życzę ci miłych snów, signorina.
Telefon odezwał się, kiedy Julie jadła śniadanie w łóżku.
- Mam nadzieję, że cię nie obudziłem - powiedział Rico.
- Nie, czytam gazety. Brukowce znowu rozpisują się o incydencie w
klubie. Mariella i Barono nie próżnują.
- Też czytałem te bzdury. Chyba powinniśmy zaprezentować prasie
naszą wersję wydarzeń, żeby wszystko stało się jasne - zauważył. - Kiedy
mogę po ciebie przyjść?
- Będę gotowa za godzinę. I ubierz się niezobowiązująco.
- Dokąd się wybierzemy?
- Powiem ci, jak się spotkamy.
Julie czekała na Rica na dole w holu, ubrana w markowe dżinsy i
błękitną jedwabną bluzkę. Włosy związała pasującą do stroju wstążką. Rico
posłuchał jej wskazówek i miał na sobie koszulę bez rękawów, przez ramię
przewiesił wytartą lnianą marynarkę.
- Dokąd idziemy? - ponowił pytanie.
- Do zoo. Obiecałeś mi tę wyprawę już dawno temu.
- Zatem ruszamy do zoo - zgodził się Rico.
- Czy to daleko stąd? - spytała Julie.
- Nie. Przy końcu via Veneto zaczyna się Villa Borghese. Ogród
zoologiczny mieści się w jednym z odległych zakątków tego ogromnego
parku. Możemy tam pojechać powozem, jeśli jakiś się trafi.
Rico rozglądał się dokoła, gdy nagle Julie pisnęła radośnie.
- Zobacz, to na pewno Miko i jego pan! - zawołała, wskazując na
leciwego konia człapiącego ulicą. - Biegnijmy do nich. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • sportingbet.opx.pl
  • Podstrony