[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Nie ważne jak urzekający był obraz, nie powinnam go podziwiać w czasie, gdy powinnam
unosić się w ramionach męża.
Wyrwałam się z jego uścisku i objęłam rękoma kolana, "Dlaczego musisz przerywać nasze
objęcia bezsensowną rozmową?"
Dorchester spojrzał na mnie i usiadł na piętach. Jego ciało błyszczało bielą w świetle
księżyca, oprócz miejsca gdzie słońce sięgnęło jego szyi. "Bezsensowna rozmowa? Próbowałem
dowiedzieć się, co cię najbardziej zadowala."
"To co mnie zadowala, to doprowadzenie naszych intymności do odpowiedniego
zakończenia."
"I to właśnie zamierzałem zrobić." Jego pręt wciąż stał sztywno, ale mnie ogarnęła irytacja.
"Więc powinieneś się na tym skupić, a nie rozpraszać mnie bezużytecznymi rozmowami.:
Zeszłam z łóżka i poszłam otworzyć okno. Moją twarz popieścił ciepły powiew wiatru.
"Wróć do łóżka i to dokończymy. Obiecuję, że będziesz zadowolona."
"Czas minął." Wydęłam wargi. "Wrócę jeśli muszę, jako że to twoje małżeńskie prawo. Ale
będziesz musiał wykrzesać z siebie odrobinę przygotowania."
"Przygotowania?"
"Gładzenie, pieszczoty, słodkie słówka." Położyłam łokcie na parapecie i pozwoliłam, by
owiewała mnie bryza.
"Ale..." Wyrzucił z siebie. "Powiedziałaś, że nie chcesz niczego takiego."
"Nigdy tego nie powiedziałam." Odwróciłam się od okna, by zobaczyć zadziwiające
zdegustowane spojrzenie na jego twarzy. "Cóż takiego powiedziałam, by cię obrazić? Chcesz,
żebym wróciła do łózka, czy dalej mam się rozkoszować nocnym powietrzem?"
"Nie ma teraz po co." W rzeczy samej, jego męskość opadła do mysiego kapturka.
Odeszłam od okna i wróciłam do jego boku. "Proszę o wybaczenie, mój panie. Chcesz, bym
wzięła go w usta?" Zaczęłam klękać.
"Nie." Rozległa się jego ponura odpowiedz. Zatrzymał mój ruch i ustawił mnie na łóżku.
Usiedliśmy razem nadzy. "To moja wina. Przerwałem nasze kochanie się ze wstydliwego powodu."
"Wstydliwego?" Ogarnęło mnie zdumienie. Przesunął dłonią po twarzy, by oczyścić myśli.
"Muszę oczyścić sumienie i prosić się o wybaczenie. Markiz i ja stanęliśmy do rywalizacji.
Mój pełen życia trzon, kontra jego zmysłowa sztuka. Kiedy zdawałaś się zadowolona moimi
brutalnymi pchnięciami, myślałem, że wygrałem. Ale zamiast tego, wydaje się, że wolisz bardziej
umiejętne techniki." Mój biedny mąż wyglądał na tak przybitego, że byłoby to urocze, gdybym nie
była taka wściekła. Czysta siła moje furii sprawiła, że moje nagie kończyny zadrżały, a wzrok
zamazał się.
"Rywalizacja?"
"Zakład, jeśli mam uściślić. Wybaczysz mi?"
"Wybaczyć ci? Nigdy!" Wypadłam z łózka. Nie mogłam być dłużej w jego obecności, bo to
groziło skrzywdzeniem go. "Wynoś się z mojej sypialni."
"Ale  "
"Albo wyskoczę przez okno."
Wiedziałam, że zrobię to, jeśli będę musiała. Nie chciałam już więcej widzieć mojego męża.
Ani Markiza.
Odwróciłam się od męża i słuchałam jak zakłada ubrania. Wiedziałam oburzona, że moje
małżeństwo było katastrofą. Nie mogłam dłużej kontynuować takiej sytuacji. Wrócę do ojca i braci
albo dołączę do zakonu. Cokolwiek, by nie zostać tu z Hrabim i Markizem. Pójdę gdzieś, gdzie nie
będzie żadnych lordów, którzy by się mną bawili.
Rozdział 7
Hrabia wpadł z posępną twarzą do sali bilardowej, gdzie Książę i Markiz rozkoszowali się
butelką porto i grą w wista. Markiz zwęził oczy widząc swojego młodego kuzyna.
"Mniemam, że przyszedłeś tu, by przyznać się do porażki?"
Hrabia rzucił się na Markiza, który nawet palcem nie kiwnął, by uniknąć ataku. Zamiast
tego, Książę rzucił karty i stanął przed swoimi kuzynami, by przyjąć szturm.
"Warrington! Nie chciałem...jesteś ranny?" Hrabia poklepał szerokie ramiona kuzyna.
"Nie jestem taki kruchy jak ci się zdaje." Odpowiedział sucho. "A teraz może usiądziesz i
porozmawiasz o tym w bardziej cywilizowany sposób."
"Cywilizowany! Chyba trochę na to za pózno, co?" Dorchester popatrzył gniewnie w
kierunku Markiza, ale wykonał polecenie. Przysiadł na krawędzi fotela i schował twarz w dłoniach.
"Wykopała mnie ze swojej sypialni. Zdenerwowaliśmy ją."
"My?" Powiedział przeciągając Markiz. "Ostatnim razem gdy ją widziałem była zadowolona
jak kot w śmietance. A jeśli śmietankę  "
"Wystarczy." Książę zatrzymał Hrabiego, który już schodził ze swojego fotela, z wyrazną
rządzą mordu. "Obaj zasłużyliście na to co ta biedna dziewczyna wybrała, by wam wyrządzić.
Powinniście się wstydzić. Obaj."
Obaj zdawali się chcieć coś powiedzieć, ale Książę kontynuował nieustępliwie. "Odmawiam
wciągnięcia wasze sprzeczki. Przybyłem tu w całkowicie innym celu."
Na pokój opadł całun znajomego ducha przypadłości Księcia. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • sportingbet.opx.pl
  • Podstrony