[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Kilka tygodni pózniej, już po powrocie do Sydney,
pogodziła się z myślą, że Jonah umarł wierny swoim
ideałom. Nie bacząc na niebezpieczeństwa, do końca
pełnił upragnioną misję niesienia pomocy potrzebują-
cym.
Minęło jeszcze kilka tygodni i zaczęła odczuwać
pewnego rodzaju dumę, że dane jej było dzielić z nim
te bezcenne chwile. Nie przestawała jednak rozpa-
czać z powodu straty, serce krwawiło jej tak samo jak
na początku.
Pewnego dnia, siedem tygodni po powrocie, tuż po
przebudzeniu poczuła zawrót głowy i nudności.
Oszołomiona, przyłożyła dłoń do brzucha. Dziecko
Jonaha. Gdyby przed wyjazdem do Papui-Nowej
Gwinei ktoś jej powiedział, że zaryzykuje i zdecyduje
się na macierzyństwo, nazwałaby go głupcem.
NIEBEZPIECZNA WYPRAWA 117
A teraz była szczęśliwa. To jedno może zrobić dla
Jonaha. Dzięki temu on jej już nigdy nie opuści.
Stworzy ich dziecku kochający dom i wychowa syna
lub córkę w kulcie ojca.
Objęła rękami brzuch. Nagle panika ścisnęła ją za
gardło. Nie, postanowiła, nie będę myślała o tym, że
i to dziecko może mieć wrodzoną wadę serca, jak
Oliwia. Była pewna, że dziecko Jonaha urodzi się
zdrowe.
Czas mijał, i Jacinta postanowiła wrócić do pracy
w Pickford.
Podczas pierwszego dyżuru na podjezdzie dla
karetek zatrzymała się taksówka. Przerażony kierow-
ca, żywo gestykulując, wołał:
 Ona rodzi w moim samochodzie!
Jacinta zdusiła uśmiech, nie wiedząc, czy męż-
czyzna bardziej martwi się o pasażerkę, czy o auto.
Gdy razem z pielęgniarką prowadzącą wózek szpi-
talny podeszły do taksówki, Jacinta zobaczyła młodą
kobietę leżącą na tylnym siedzeniu. Wsunęła się do
samochodu i przysiadła obok niej.
 Cześć! Mam na imię Jacinta i jestem lekarką.
Kobieta spojrzała na nią ogromnymi, rozszerzony-
mi z przerażenia oczami, jęknęła, potem zaczerpnęła
łyk powietrza i odpowiedziała:
 Stephanie Mills. Pani doktor, ja już rodzę...
Jacinta poklepała ją po ręku.
 Wszystko będzie dobrze. Co czujesz?
Stephanie znowu wciągnęła haust powietrza
w płuca, przełknęła ślinę i odpowiedziała:
118 FIONA McARTHUR
 Czuję skurcze i nie wiem, czy przeć, czy nie.
Kilka miesięcy temu Jacinta omal by nie zemdlała
ze strachu i czekała na ekipę z oddziału położniczego,
lecz po pobycie w Pudjip miała więcej zaufania do sił
natury.
 Miejmy nadzieję, że to główka, a nie pępowina,
lecz muszę zobaczyć. Mogę?  Spojrzała na kobietę
i uśmiechnęła się do niej, a Stephanie ruchem ręki
wyraziła zgodę.  Dziecko rodzi się nóżkami do przo-
du. Widzę też pośladki. Zawieziemy cię do środka
i postaramy się, żeby maleństwo przyszło na świat
w bardziej komfortowych warunkach, dobrze?
W odpowiedzi Stephanie odetchnęła. Jacinta przy-
wołała pielęgniarkę z wózkiem i wspólnymi siłami
pomogły rodzącej przesunąć się na plecach do tyłu
i wydostać z samochodu.
Odbierając kolejny w życiu poród pośladkowy,
Jacinta miała w pamięci instrukcje Jonaha. Azy żalu
napłynęły jej do oczu.
Wkrótce ekipa z oddziału położniczego zabrała
matkę z dzieckiem przytulonym do piersi na piętro.
Jacinta ściągnęła zakrwawione rękawiczki, wrzuciła
je do kosza i podeszła do zlewu. Aokciem podważyła
dzwignię kranu, dłonie i nadgarstki wsunęła pod
strumień wody, jak gdyby chciała zmyć z siebie cały
smutek. Gdy sięgała po ręcznik, spojrzała na pierś-
cionek Melindy. Nigdy go nie zdejmowała. Nagle
kątem oka spostrzegła, że pielęgniarka daje jej jakieś
znaki.
Szybko wytarła ręce i przeszła przez hol. Właśnie
na wózku szpitalnym wwożono kolejnego pacjenta.
NIEBEZPIECZNA WYPRAWA 119
Zwolniła kroku. Przystanęła. Chyba mam omamy,
pomyślała.
Strużki potu spływały po policzkach chorego, silne
dreszcze wstrząsały jego ciałem.
 Dobrze się pani czuje, pani doktor?  zaniepoko-
ił się ratownik z karetki.
Jacinta spojrzała na niego niewidzącymi oczami.
 Jonah? Tutaj?  spytała. Jej własny głos do-
chodził jak gdyby z bardzo daleka.
Nagle pociemniało jej przed oczami. Siłą woli opa-
nowała się i spojrzała na nosze.
 Według dokumentów znalezionych w portfelu
pacjent nazywa się...  mężczyzna sprawdził w karcie
 Jonah Armstrong.
 Przepraszam  wyszeptała z trudem.  Powie-
dziano mi, że doktor Armstrong zginął z rąk rebelian-
tów w Papui-Nowej Gwinei w marcu tego roku.
 Nic o tym nie wiem. Zabraliśmy go z domu
w Bondi.
Ostatnią rzeczą, jaką zapamiętała, zanim osunęła
się zemdlona na posadzkę, była przerażona twarz
ratownika. Gdy odzyskała przytomność, zobaczyła
pochylonego nad sobą zaniepokojonego dyrektora
administracyjnego.
 Co się stało?  spytała.
 Zemdlałaś. Pielęgniarki twierdzą, że to z prze-
pracowania. Pojedz do domu i odpocznij.
Teraz Jacinta coś sobie przypomniała.
 To prawda, że doktor Armstrong jest tutaj? %7łe
żyje?
Kolega potwierdził kiwnięciem głowy.
120 FIONA McARTHUR
 Zgadza się. Przeżyłaś wstrząs i nie nadajesz się
teraz do odwiedzin.  Pomógł jej usiąść. W głowie jej
zawirowało, krew odpłynęła z twarzy.  On też jest za
słaby, żeby przyjmować gości. Pielęgniarka odwiezie
cię do domu i wróci taksówką. Zadzwonię, kiedy twój
doktor Armstrong poczuje się na tyle dobrze, że
będziesz go mogła zobaczyć.
,,Mój  doktor Armstrong? Raczej nie.
Westchnęła, spuściła nogi z łóżka.
Jonah żyje. Niewiarygodne. Cudowne. Czegoś jed-
nak nie rozumiała. Dlaczego się z nią nie skontakto-
wał? Jakie mogły być przyczyny tego, że nawet nie
próbował zawiadomić jej, że ocalał? Po tym wszyst-
kim, co razem przeszli!
Czuła straszliwy zamęt w głowie. Wstała i ruszyła
za pielęgniarką do samochodu.
Czyżby Jonah zakładał, że ona wie, iż jest bez-
pieczny? Czy też myślał, że zostawiła go na pewną
śmierć? Zupełnie nie mogła tego wszystkiego pojąć.
Po wyjściu koleżanki, która pomogła jej położyć
się do łóżka i zadbała, by niczego jej nie brakowało,
Jacinta próbowała uporządkować myśli.
Dlaczego się ze mną nie skontaktował? Jak mógł
sądzić, że nie będę się o niego martwiła?
Znajdowała tylko jedno wytłumaczenie  pewnie
żałował tego, czego ona nigdy nie będzie żałowała, tej
przysięgi małżeńskiej. Po uwolnieniu przeraziła go
myśl, że przysięgli sobie miłość i wierność, że się
kochali, że zapewniał ją, że nigdy jej nie opuści.
A teraz ona spodziewa się dziecka. Położyła dłoń [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • sportingbet.opx.pl
  • Podstrony