X


 

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

262
wszystkich. Na razie nie chcę go całkowicie uciszać. Poza
tym gdyby znalezli lalkę, to od razu zorientowaliby się, że
chłopak zniknął, a na tym nam przecież nie zależy.
Gis odetchnął z ulgą. Kiedy mieli już za sobą park oraz
eleganckie ulice, porywacze puścili się biegiem. Gis, któ�
remu koc zasłaniający oczy i krępujący niezmiernie ruchy
zsunął się trochę z głowy, przyciskał Generała tak mocno
do siebie jak nigdy przedtem, bo czuł, że to jedyna rzecz,
jaka mu została z jego dotychczasowego, beztroskiego
życia.
A potem, gdy wbiegli pod wysoki wiadukt i Gis usłyszał
dudnienie pędzącego pociągu - trochę pózniej domyślił się,
że był to wiadukt Holborna - przyszła mu do głowy pewna
myśl. W historyjce, którą mama niedawno mu opowiadała,
bohater porwany przez Cyganów zostawił ślad dla tych, któ�
rzy mogli go uratować, a mianowicie rzucał po drodze drob�
ne kawałki papieru,
Gis nie miał przy sobie żadnego papieru, ale miał Gene�
rała Lee, a porywacze uważali, że porzucony Generał Lee,
pomógłby mamie i wujowi Gerardowi w poszukiwaniach.
Gis bardzo nie chciał stracić Generała Lee, bo z trudnych do
wyjaśnienia powodów był przekonany, że Generał nie jest
zwyczajną lalką i że jeśli go zgubi, to tak jakby zgubił same�
go siebie, ale Generał miał mundur z naszytymi dystynkcja�
mi, które można by odrywać po kolei i rzucać po drodze, na
uliczkach East Endu.
Namęczył się niemało, żeby oderwać Generałowi miecz
i upuścić go na ziemię. Mężczyzna, który niósł Gisa, ze zło�
ścią, sklął go za to, że się wierci. Przynajmniej Gisowi tak
się wydawało, że to są przekleństwa. Chyba podobnych słów
używał Joss, chłopak stajenny w nowojorskiej rezydencji
wuja Gerarda, kiedy coś go rozzłościło.
W następnej kolejności Generał Lee zgubił kapelusz, po�
tem buty, a na końcu epolety. Gis w głębi duszy prosił Ge�
nerała Lee o przebaczenie, że pozbawia go odznak jego wy�
sokiej rangi. Pocieszał się nadzieją, że General zrozumie, iż
Gis nie miał innego wyjścia.
W końcu dotarli, jak się wydawało, do celu wędrówki.
Koc zsunął się z głowy Gisa i chłopiec mógł zobaczyć, gdzie
się znalazł. Okazało się, że weszli pod arkady jeszcze innego
wiaduktu z torami kolejowymi. Między dwiema arkadami
znajdowało się niewielkie pomieszczenie, do którego prowa�
dziły drewniane drzwi.
Wewnątrz panowały ciemności nieco rozproszone nikłym
światłem lampy sztormowej. Całe umeblowanie stanowiły
stół, kilka krzeseł oraz rzucona w kącie wiązka słomy.
Na ten widok Gis przestraszył się na dobre. Mama z pew�
nością nie odnajdzie go w tej kryjówce, nie ma przecież po�
jęcia o istnieniu tego rodzaju miejsc. Po sekundzie nabrał
jednak otuchy, bo przypomniał sobie o wuju Gerardzie, który
Gisowi wydawał się wręcz bogiem, mądrym i potężnym. Był
jeszcze najlepszy przyjaciel Gisa sir Richard, który zawsze
odnosił się z sympatią do Generała Lee i przysłał Gisowi
książkę z obrazkami o wojnie między Północą i Południem,
zafundował mu także napój z bąbelkami, kiedy byli na
meczu krykieta między Eton a Harrow. On na pewno bę�
dzie wiedział, jak odnalezć i uratować Gisa. Czyż nie był
kiedyś żołnierzem? I nie ma żadnego znaczenia, że trwało to
krótko!
Podniesiony tym na duchu, Gis postanowił, że będzie tak
dzielny jak żołnierz i kiedy jego prześladowcy rzucili go na
słomę, pokonując strach, zawołał z oburzeniem:
- Postępujecie bardzo niewłaściwie i wiedzcie, że policja
was złapie, a jeśli nie, to na pewno znajdą was mój wuj Ge�
rard i mój przyjaciel sir Richard!
Jego słowa najwyrazniej rozbawiły porywaczy, choć Gi�
sowi nie wydawały się one zabawne.
- Zamknij się, mały bękarcie! - warknął na niego przy�
wódca.
Gis więc zamilkł. Siedział na słomie, tuląc Generała, któ�
ry wyglądał żałośnie bez kapelusza, epoletów, miecza i bu�
tów. Na szczęście, bandyci byli na tyle głupi, że tego nie do�
strzegli. Sprawiali wrażenie, jakby oczekiwali kogoś jeszcze.
Jeden z mężczyzn wyszedł na moment. Wrócił z kilkoma
sandwiczami i butelkami piwa dla swoich kompanów oraz
lemoniadą dla Gisa.
Chłopiec rozśmieszył ich niepomiernie, kiedy wręczyli
mu odkorkowaną butelkę, a on poprosił o kubek łub fili�
żankę. Powiedzieli mu, że nie jest na Park Lane, co świad�
czyło tylko o ich głupocie, bo chociaż jest małym dziec�
kiem, to przecież doskonale widzi różnicę między pięk�
nym domem wuja Gerarda a tą norą pod arkadami wiadu�
ktu kolejowego.
Zlitowali się jednak nad nim i pokazali, jak się pije z bu�
telki. Gis zrobił więc, jak mu pokazano, a wówczas gaz ude�
rzył mu do nosa i chłopiec kichnął, co wywołało kolejny wy�
buch śmiechu. Potem zjadł sandwicza, który wydał mu się
bardzo niesmaczny. Starał się jednak nie zwracać na to uwa�
gi, bo był bardzo głodny. W końcu zasnął, tuląc mocno do
siebie Generała Lee.
Jeden z mężczyzn podszedł do śpiącego chłopca i mruk�
nął z niechęcią:
- Twardy gówniarz, wcale się nie mazgaił. Inny na je�
go miejscu wrzeszczałby do ochrypnięcia. Nam nie zosta�
ło już nic do roboty, tylko czekać, aż jego papcio dostarczy
okup.
- A kim jest ten papcio? - dał się słyszeć ostry głos czło�
wieka, który pojawił się na progu. Miał na sobie nieco lepsze
ubranie niż pozostali i zdecydowanie lepszy akcent. Drzwi
otworzył trzymanym w ręku kluczem. Wszedłszy do środka
i spojrzawszy na leżącego Gisa, zwołał:
- Bałwany! Wzięliście nie tego chłopaka, co trzeba. To
jest siostrzeniec Gerarda Schuylera, a nie jego syn. Nieważne,
i tak przyniesie w zębach te swoje brylanty. Jutro po połud�
niu przy posągu Achillesa. Dostali już wiadomość. Dałem ja�
kiemuś chłopakowi sześć pensów, żeby zaniósł mój list na
Park Lane. Nie będziemy więc długo czekać.
- Muszę z wami pójść, muszę.
Był wczesny ranek następnego dnia. Kate ubrana eleganc� [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • sportingbet.opx.pl
  • Podstrony



     

    Drogi użytkowniku!

    W trosce o komfort korzystania z naszego serwisu chcemy dostarczać Ci coraz lepsze usługi. By móc to robić prosimy, abyś wyraził zgodę na dopasowanie treści marketingowych do Twoich zachowań w serwisie. Zgoda ta pozwoli nam częściowo finansować rozwój świadczonych usług.

    Pamiętaj, że dbamy o Twoją prywatność. Nie zwiększamy zakresu naszych uprawnień bez Twojej zgody. Zadbamy również o bezpieczeństwo Twoich danych. Wyrażoną zgodę możesz cofnąć w każdej chwili.

     Tak, zgadzam się na nadanie mi "cookie" i korzystanie z danych przez Administratora Serwisu i jego partnerów w celu dopasowania treści do moich potrzeb. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

     Tak, zgadzam się na przetwarzanie moich danych osobowych przez Administratora Serwisu i jego partnerów w celu personalizowania wyświetlanych mi reklam i dostosowania do mnie prezentowanych treści marketingowych. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

    Wyrażenie powyższych zgód jest dobrowolne i możesz je w dowolnym momencie wycofać poprzez opcję: "Twoje zgody", dostępnej w prawym, dolnym rogu strony lub poprzez usunięcie "cookies" w swojej przeglądarce dla powyżej strony, z tym, że wycofanie zgody nie będzie miało wpływu na zgodność z prawem przetwarzania na podstawie zgody, przed jej wycofaniem.