[ Pobierz całość w formacie PDF ]

jej się, że coś między nimi zaiskrzyło.
- Rozumiem, że jesteś teraz na urlopie czy coś w tym rodzaju - zagadnęła,
nieco speszona.
- Zciślej mówiąc, na zwolnieniu. Zastanawiam się właśnie, czy nie przejść
do cywila i nie zająć się czymś innym. Nie wymyśliłem jeszcze tylko, czym.
Pewnie w końcu pojadę do domu.
Nie spieszyło mu się do powrotu na łono rodziny. Miał nadzieję, że w
niedługim czasie wyleczy nogę na tyle, że będzie mógł zataić przed
najbliższymi fakt, że był ranny.
- Do Teksasu?
Jase umilkł na moment, zastanawiając się, dlaczego w ogóle o tym mówi.
I to zupełnie obcej osobie. Z drugiej strony, czemu nie? Jeśli dzięki temu
dziewczyna poczuje się w jego towarzystwie nieco swobodniej... Za kilka dni i
tak każde z nich pójdzie w swoją stronę i nigdy więcej się nie zobaczą.
- Tak. Moi rodzice mają ranczo w New Eden. Właściwie to posiadłość,
należy do rodziny od 1840 roku.
- Jejku, to szmat czasu.
- Owszem. Mam trzech starszych braci. Jestem najmłodszy z rodzeństwa.
- Najmłodszy? - zdziwiła się. - Sądząc po twoim sposobie bycia,
powinieneś raczej być najstarszy.
Posłał jej szeroki uśmiech.
- Pierwszy raz widzę, jak się uśmiechasz. - Sprawiała wrażenie
zaskoczonej. - Szkoda, że nie robisz tego częściej.
Zrobił skruszoną minę.
- Masz rację. Przepraszam. Za długo siedziałem tu sam. Odzwyczaiłem
się. Poza tym przez ostatnie kilka miesięcy nie było mi specjalnie do śmiechu.
Co do moich braci, nie mogę się skarżyć. Nie dokuczają mi, bo nie mają
sposobności. Zaciągnąłem się do wojska zaraz po szkole. W domu bywam
rzadko. Zanim to się stało - wskazał ręką ranną nogę - większość czasu
spędzałem za granicą. Z rodziną kontaktuję się głównie mailem.
- Pewnie się o ciebie martwią. Nie doszedłeś jeszcze do zdrowia, a
siedzisz tu zupełnie sam.
- Nie martwią się. Nie wiedzą, że tu jestem i że byłem ranny - urwał i
rozejrzał się dookoła. - Nie wiem jak ty, ale ja jestem głodny. Chcesz trochę
wczorajszego gulaszu?- zapytał, podnosząc się z miejsca.
- Nie wstawaj. - Leslie poderwała się na równe nogi.
- Ja pójdę.
Odprowadzając ją wzrokiem, doszedł do wniosku, że dżinsy wyjątkowo
ponętnie opinają się na jej okrągłościach.
- A o ciebie nikt się nie martwi? - zawołał za nią. - Nie wspominałaś nic o
mężu, albo chłopaku. Jest ktoś, do kogo chciałabyś zadzwonić?
Wychyliła głowę z kuchni i popatrzyła mu w oczy
- Nikogo takiego nie ma. Nie jestem mężatką i nikt się o mnie nie martwi
- oznajmiła i zniknęła z powrotem za ścianą.
- Hmm, to wielka szkoda, bo całkiem atrakcyjna z ciebie dziewczyna.
Wyjątkowo atrakcyjna, rzekłbym.
Tym razem wyłoniła się cała i stanęła przed nim, podpierając się pod
boki.
- Piłeś? - zapytała podejrzliwie.
- Nie, psze pani.
- Dziwnie się zachowujesz.
- To pewnie przez te proszki.
- Jakie proszki?
- Przeciwbólowe.
- Muszą mieć bardzo silne działanie - stwierdziła, marszcząc czoło.
- Może i mają. Nie wiem, bo zazwyczaj ich nie biorę.
- Ale dzisiaj wziąłeś.
- No... tak, wziąłem. Bolało mnie trochę... bardziej niż zwykle.
- Rozumiem.
- Co rozumiesz?
Nie odpowiedziała. Pokręciwszy głową, wróciła do kuchni. Po dwóch
minutach pojawiła się z dymiącym gulaszem i dolewką kawy.
- Może poczujesz się lepiej, jak coś zjesz. - Usiadła przy stole.
- Ależ czuję się świetnie - zapewnił, chwytając energicznie za łyżkę. -
Wprost wspaniale.
- Prawie ci wierzę - odparła, uśmiechając się pogodnie.
- Teraz ja pierwszy raz widzę cię uśmiechniętą - zauważył wesoło. -
Robią ci się dołeczki.
- Rzeczywiście. Nic nie ujdzie twojej uwagi.
Kiedy skończyli jeść, dziewczyna odniosła naczynia do zlewu, a Jase
pokuśtykał do swego ulubionego fotela. Opadł nań z niewysłowioną ulgą.
- Chodz, usiądz - zaprosił Leslie na kanapę. - Musisz odpocząć.
- Myślałam, że może trochę poczytam - odparła, zajmując miejsce na
sofie.
- W porządku. Jeśli nie masz ochoty rozmawiać...
- Szczerze mówiąc, wolałabym posłuchać, jak ty mówisz - wtrąciła
pospiesznie.
- Nie ma sprawy - zgodził się ochoczo.
- Opowiedz mi coś jeszcze o swojej rodzinie. Natychmiast spoważniał. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • sportingbet.opx.pl
  • Podstrony