[ Pobierz całość w formacie PDF ]

kilka tygodni do Obergriesbach, aby odpocząć po tak ciężkich przejściach.
Trudno mi opisać to zdumienie. Nikt nie mógł pojąć, że nie chciałaś zostać panią
Lindenhofu. Nawet Henio, który przyjechał na wakacje, zawołał z komicznym
oburzeniem:
114
 Madzia oszalała! Nieprędko trafi się jej taka okazja! Ja
na jej miejscu ożeniłbym się z samym diabłem, byleby tylko
rezydować w Lindenhofie! Chyba ten Jan Raveneck nie jest taki
czarny, jak go malują!
 Jeszcze czarniejszy, kochany Heniu!  odpowiedziałam.
Henio spoważniał i odezwał się po chwili.
 Skoro ty to mówisz, ciociu Maryniu, i to jeszcze tak
poważnie, no, to wierzę, iż Madzię skłoniły do tego kroku ważne
powody. Nikt nie może wyskoczyć z własnej skóry! Madzia jest
bardzo wartościową dziewczyną, i zasługuje na najlepszego męża
na świecie!
Reszta rodziny była pochłonięta dobrym obiadem i winem, toteż przestała rozprawiać
na ten temat. Przy stole panował wesoły nastrój, nawet Twoja matka zapomniała o
swoich troskach i śmiała się z nami.
Twój ojciec przeszedł ze mną do innego pokoju i powiedział:
" Maryniu, jesteś cudowną kobietą! Dziękuję ci raz jeszcze, że uchroniłaś moje
biedne dziecko przed nieszczęściem. Wczoraj przekonałem się, że Jan Raveneck
jest brutalem. Kto wie, jaki los czekałby moją Madzię! Napiszę do niej w
najbliszych dniach.
" Cieszę się, mój drogi, że nie gniewasz się na Madzię i nie uważasz tej sprawy za
katastrofę!
129
 Skradzione życie
Westchnął głęboko.
 Moja poczciwa, kochana Maryniu! Katastrofa byłaby nieunikniona, gdybyś nam tak
wspaniałomyślnie nie pomogła. Bo skądże wziąłbym pieniądze na spłacenie długu?
Tak, moja kochana Madziu, napisałam Ci wszystko, a teraz przestańmy już myśleć o
tej całej przykrej sprawie. Posiedz jeszcze kilka tygodni w górach, odpocznij porządnie
po tych przejściach. Po powrocie przeniesiesz się wprost do Krumpendor-fu, Twoi
rodzice zgodzili się na to. Sądzę, że nie masz nic przeciwko temu. Jestem, jak wszyscy
ludzie, wielką egoistką, toteż skorzystałam ze sposobności, aby Cię przemycić do Krum-
pendorfu. Miło mi będzie mieć na stałe młode, wesołe towarzystwo. Pozostaniesz u mnie
aż do zamążpójścia, a mam nadzieję, że wyjdziesz za człowieka dobrego, którego
pokochasz całą duszą!
Na razie odpoczywaj w górach, pod opieką mojej starej Basi. Patrz na góry i patrząc
na ich wielkość, ucz się, jak małe są wszystkie łudzkie sprawy. Za kilka tygodni przyjadę
po Ciebie. Nie pozwolę Ci drugi raz podróżować samotnie. Nim nadeszła Twoja
depesza, lękałam się bardzo o Ciebie.
Na koniec muszę Ci powiedzieć jedno: cieszyłam się, iż miałaś dość odwagi i hartu,
by zerwać z Janem Raveneckiem. Jesteś naprawdę podobna do mnie, nie potrafiłabyś
115
należeć do mężczyzny, którego nie kochasz i nie szanujesz! A Jan Raveneck to na
wskroś niski, nikczemny charakter! W przyszłości będę unikała stosunków z tym
sąsiadem, chociaż bardzo lubiłam jego biedną matkę.
Całuję Cię serdecznie, moja kochana Madziu! Napisz jak najprędzej do
Twojej cioci Maryni
Gorące łzy trysnęły z oczu Madzi i potoczyły się po policzkach. Chwała Bogu, ciężar
spadł z jej serca. Mogła znowu oddychać swobodnie, pełną piersią.
 Droga, kochana, najmilsza ciociu Maryniu! Cóż bym poczęła bez ciebie!
130
Madzia natychmiast napisała długi dziękczynny list do zacnej, szlachetnej kobiety,
której zawdzięczała swoje ocalenie. Napisała również list do rodziców, prosząc ich o
przebaczenie. Tłumaczyła się, że nie mogła postąpić inaczej. Obydwa listy zaniosła
sama na pocztę.
* *
*
W kilka dni pózniej Madzia udała się na spacer w góry. Jasne, wiosenne słońce
spowiło złocistym blaskiem cały krajobraz. Pełną piersią wciągała dziewczyna świeże,
balsamiczne powietrze.
Ach, było jej tak dziwnie błogo na duszy! Zwiat jest taki piękny  a tam na dole,  Pod
Bawarską Koroną" mieszka ten nieznajomy, młody mężczyzna o pięknych oczach, w
których na jej widok rozpala się zawsze błysk radości.
Wspinała się coraz wyżej, aż doszła do miejsca, z którego roztaczał się przepiękny
widok na dolinę. Zamierzała tutaj odpocząć.
Na dole widać było wioskę. Wyglądała czyściutko i ładnie, położona nad rzeką, która
niby srebrna wstęga wiła się przez dolinę. Na górze leżał jeszcze śnieg, w dolinie jednak
ziemia pokryła się już świeżą zielenią. Wiosna obejmowała panowanie nad światem,
nowe kiełkujące życie zrywało okowy zimy.
Madzia rozmarzonym wzrokiem spoglądała w dół. Oczyma szukała oberży. Czy jej
rycerski obrońca przebywa obecnie w gospodzie? A może i on udał się na wycieczkę w
góry?
W ciągu ostatnich dni spotykała go często. Nie rozmawiali ze sobą, nie padło między
nimi ani jedno słowo. Madzia jednak wyczytała z oczu nieznajomego niemą prośbę.
Czuła, iż pragnie on nawiązać z nią rozmowę.
Madzia również byłaby chętnie pogawędziła ze swoim przygodnym opiekunem. Ale
jak to zrobić? Przecież ona pierwsza nie może odezwać się do niego! Poza tym Madzia
116
rzadko wychodziła sama; przeważnie towarzyszyła jej stara Basia. Nie było okazji do
zbliżenia ani rozmowy.
Madzia wiele myślała o swoim towarzyszu podróży. Ciekawe, po co przyjechał o tej
porze roku do Obergriesbach? Jak długo tu
9* 131
pozostanie? Jakie to dziwne! Spotkali się przypadkiem w Berlinie i okazało się, że mieli
ten sam cel podróży... Tylko oni dwoje pojechali do Obergriesbach! Tak, w ogóle tyle jest
dziwnych zjawisk na świecie... Bo skąd na przykład to podobieństwo nieznajomego do
młodzieńczej fotografii Jana Ravenecka...?
Madzia nie przestała zastanawiać się nad zagadką tego podobieństwa. Tym samym
myślała wciąż o Janie. Nie widziała go wczoraj. Poczuła mocne, głośne bicie serca. Ach,
może już wyjechał! Co się stanie, jeśli wyjedzie któregoś dnia, jeśli nie ujrzy go już nigdy
w życiu! Dziewczyna zadrżała! Przycisnęła dłonie do serca! To będzie straszne! Pojęła w [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • sportingbet.opx.pl
  • Podstrony