[ Pobierz całość w formacie PDF ]

skoncentrować na rozwiązaniu problemu. Ich sprawność diagnostyczna - bardzo istotna broń
w arsenale każdego dobrego mechanika - znacznie wzrosła. Poza tym spędzali dużo mniej
czasu na czczych pogaduszkach o dziewczynach.
- Lubimy pracować dla kobiety - powiedział jej któregoś ranka starszy uczeń. - Dobrze
jest, jak kobieta stale człowieka pilnuje.
- Bardzo mnie to cieszy - odparła mma Makutsi. - Pracujesz coraz lepiej. Może kiedyś
zostaniesz tak znanym mechanikiem jak pan J.L.B. Matekoni. Bo i czemużby nie?
Teraz podeszła do nich i patrzyła, jak grzebią przy filtrze oleju.
- Jak skończycie, to chciałabym, żeby jeden z was zawiózł mnie na uniwersytet.
- Jesteśmy potwornie zajęci, mma - zaprotestował młodszy terminator. - Mamy dzisiaj do
zrobienia jeszcze dwa samochody. Nie możemy kursować po całym mieście. Nie jesteśmy
taksówkarzami.
Mma Makutsi westchnęła.
- W takim razie wezmę taksówkę. Mam do załatwienia ważną sprawę związaną z
konkursem piękności. Muszę porozmawiać z kilkoma dziewczynami.
- Ja panią zawiozę - zaproponował pospiesznie starszy mechanik. - Jestem prawie
gotowy. Mój kolega może sam dokończyć robotę.
- Zwietnie. Wiedziałam, że mogę liczyć na twój dobry charakter.
Zaparkowali pod drzewem na kampusie, niedaleko dużego, pomalowanego na biało
budynku, do którego skierował mmę Makutsi stróż przy bramie, kiedy pokazała mu adres.
Grupa studentek stała i rozmawiała pod daszkiem ocieniającym przed drzwiami wejściowymi
do trzypiętrowego budynku. Mma Makutsi zostawiła terminatora w furgonetce, podeszła do
nich i przedstawiła się.
- Szukam Motlamedi Matluli. Podobno mieszka tutaj.
Jedna ze studentek zachichotała.
- Tak, chociaż chybaby wolała coś bardziej okazałego.
- Na przykład Sun Hotel - powiedziała inna, wywołując wybuch śmiechu.
Mma Makutsi uśmiechnęła się.
- Czyli ważna z niej dziewczyna? - spytała mma Makutsi, co również zostało skwitowane
śmiechem.
- Tylko dlatego, że wszyscy chłopcy za nią biegają, jej się wydaje, że całe Gaborone
należy do niej. %7łeby ją pani widziała!
- Chciałabym ją zobaczyć. Właśnie po to tu jestem.
- Zastanie ją pani przed lustrem. Na pierwszym piętrze, w pokoju 114.
Mma Makutsi podziękowała swoim informatorkom i po betonowych schodach udała się
na pierwsze piętro. Zauważyła, że ktoś wypisał na ścianie niezbyt pochlebną uwagę na temat
jednej z dziewcząt. Pewnie jakiś student dostał kosza i dał wyraz swoim uczuciom w formie
graffiti. Zezłościła się. Ci ludzie są uprzywilejowani - większość mieszkańców Botswany nie
ma szans na taką edukację, w całości opłacaną przez państwo - a mimo to nie mają nic
lepszego do roboty niż bazgranie po ścianach. A Motlamedi? Zamiast się uczyć, marnuje czas
na sztafirowanie się i startowanie w konkursach piękności. Gdyby mma Makutsi była
rektorem uniwersytetu, to powiedziałaby takim ludziom, żeby się zdecydowali: jedno albo
drugie. Albo pielęgnujesz umysł, albo pielęgnujesz włosy. Nie da się tego ze sobą pogodzić.
Znalazła pokój 114 i zastukała głośno do drzwi. W środku grało radio, więc zastukała
ponownie, jeszcze głośniej.
- No idę już! - krzyknął jakiś głos.
Drzwi się otworzyły i stanęła przed nią Motlamedi Matluli. Pierwszą rzeczą, która
zwróciła uwagę mmy Makutsi, były oczy, niebywale duże. Dominowały nad całą twarzą i
nadawały jej łagodny, niewinny wyraz, podobny do tego, jaki mają buszmeńskie dzieci.
Motlamedi zlustrowała przybysza wzrokiem.
- Tak, mma? - spytała lekceważącym tonem. - Co mogę dla pani zrobić?
Było to bardzo nieuprzejme i mma Makutsi poczuła się mocno urażona. Gdyby ta
dziewczyna miała jakieś maniery, pomyślała, to zaprosiłaby mnie do środka. Ale
przypuszczalnie rzeczywiście była zajęta oglądaniem się w lustrze stojącym na biurku w
otoczeniu kremów i balsamów.
- Jestem dziennikarką - powiedziała mma Makutsi. - Piszę artykuł o finalistkach Miss
Beauty and Integrity. Chciałabym zadać pani kilka pytań.
Zachowanie Motlamedi uległo natychmiastowej metamorfozie. Wylewnie zaprosiła mmę
Makutsi do środka, uprzątnęła z krzesła jakieś ubrania i dała jej znak gestem, żeby usiadła.
- Rzadko mam aż taki bałagan - zaśmiała się, pokazując na porozrzucane po całej
podłodze ubrania - ale właśnie porządkowałam swoje rzeczy. Wie pani, jak to jest.
Mma Makutsi skinęła głową. Wyjęła z aktówki kwestionariusz i podała młodej kobiecie,
która przestudiowała go z uśmiechem.
- Bardzo łatwe pytania. Już takie widziałam.
- Proszę wypełnić. A potem chciałabym chwilę z panią porozmawiać, zanim zostawię
panią z podręcznikami.
Mówiąc te słowa, rozejrzała się po pokoju, w którym nie zauważyła żadnych książek.
- Tak, my, studenci, jesteśmy bardzo zapracowani - powiedziała Motlamedi i zabrała się
do wypełniania kwestionariusza.
Kiedy Motlamedi wpisywała odpowiedzi, mma Makutsi dyskretnie przyglądała się jej
głowie. Niestety, skomplikowana fryzura finalistki uniemożliwiała odczytanie kształtu
czaszki. Nawet sam Lombroso, pomyślała mma Makutsi, mógłby mieć kłopoty ze
zdiagnozowaniem tej osoby. Nie grało to jednak roli. Wszystko, co do tej pory zarejestrowała,
począwszy od nieuprzejmego zachowania w drzwiach po niemal pogardliwe spojrzenie (które
zniknęło z chwilą, gdy mma Makutsi przedstawiła się jako dziennikarka), mówiło jej, że
Motlamedi Matluli nie jest dobrą kandydatką na Miss Beauty and Integrity.
Prawdopodobieństwo, że zostanie oskarżona o kradzież, było oczywiście znikome, ale mogła
skompromitować konkurs i pana Pulaniego na wiele innych sposobów. Należało się obawiać
przede wszystkim skandalu z żonatym mężczyzną. Tego pokroju dziewczyny nie mają
szacunku do małżeństwa i szukają mężczyzny, który może im pomóc w zrobieniu kariery, a
jego status cywilny jest dla nich sprawą wtórną. Czy to byłby dobry wzór do naśladowania
dla botswańskiej młodzieży? Mma Makutsi zdenerwowała się, kiedy to sobie pomyślała, i
odruchowo pokręciła głową.
Motlamedi podniosła wzrok znad formularza.
- Czemu pani kręci głową, mma? Wpisałam złą odpowiedz?
- Nie, nie - odparła pospiesznie. - Musi pani pisać prawdę. Tylko to mnie interesuje.
- Zawsze mówię prawdę - zadeklarowała Motlamedi z uśmiechem. - Od dziecka. Nie
znoszę ludzi, którzy kłamią.
- Tak?
Skończyła pisać i oddała kwestionariusz mmie Makutsi.
- Mam nadzieję, że nie napisałam za dużo. Wiem, że wy, dziennikarze, jesteście zajętymi
ludzmi.
Mma Makutsi przebiegła wzrokiem po odpowiedziach.
Pytanie l: Afryka ma wspaniałą historię, chociaż wielu ludzi ona nie interesuje. Afryka
może nauczyć świat, jak należy troszczyć się o drugiego człowieka. Są też inne rzeczy,
których Afryka może nauczyć świat.
Pytanie 2: Moją największą ambicją jest pracować dla innych. Nie mogę się doczekać
dnia, kiedy będę mogła pomóc większej liczbie ludzi. To jest jeden z powodów, dla których
zasługuję na zwycięstwo w tym konkursie: lubię pomagać ludziom. Nie jestem jedną z tych
samolubnych dziewcząt.
Pytanie 3: Lepiej jest mieć dobry charakter. Uczciwa dziewczyna jest bogata sercem. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • sportingbet.opx.pl
  • Podstrony