[ Pobierz całość w formacie PDF ]

na papierze. Uśmiechnął się. - Wprowadzę zmiany
ferencji prasowej i na aukcji. I nie miałam wątpliwości,
dziś po południu.
150 KAWAAEK NA SPRZEDA%7Å‚
- Obiecuję, że to już koniec.
Kiedy George wyszedł z biura, Scott oparł się
w fotelu i obrócił w stronę okna. Na dworze było ciepło
i sucho, Scott miał nadzieję, że taka pogoda utrzyma
się przez jakiś czas. Nie chciał, żeby deszcz opóznił
realizację projektu. Spojrzał na zegarek. Musiał się
zbierać; miał spotkanie z adwokatem, a zaraz potem
ROZDZIAA DWUNASTY
drugie, bardzo ważne, w Towarzystwie Przyjaciół
Dzieci.
Zbocza gór pokryła warstwa śniegu i w tej bieli
wody jeziora Tahoe wydawały się jeszcze bardziej
bÅ‚Ä™kitne. GaÅ‚Ä™zie sosen pochyliÅ‚y siÄ™ nisko pod cięża­
rem śniegu. Duże mokre płatki tańczyły za oknem,
a wszystko razem przywodziło na myśl widoczek ze
Å›wiÄ…tecznej pocztówki. W kamiennym kominku buzo­
wał ogień, a w kącie przy drzwiach stały dwie pary
nart, kijków i narciarskich butów.
Scott napeÅ‚niÅ‚ filiżankÄ™ Katherine gorÄ…cym aroma­
tycznym jabłecznikiem z dodatkiem brandy, potem
nalał drugą, dla siebie. Siedzieli na podłodze, grzejąc się
przy ogniu. Scott pochylił się i pocałował Katherine
w usta.
- Jesteś pewna, że nie powinniśmy wybrać się dziś
na jakiÅ› bal?
-Obawiam się, że jest to niemożliwe. -Zaśmiała się
miękko i oddała mu pocałunek. - O tym, jak spędzić
sylwestra, nie zaczyna siÄ™ myÅ›leć trzydziestego pierw­
szego grudnia po południu. Poza tym, wolę spędzić ten
wieczór z dala od tłumów. - Przytuliła się do niego.
-1 tylko z tobÄ….
-Ja też. - Scott pocałował ją w policzek. Zamyślił się
przez chwilę. -Jak długo możemy tu być zupełnie sami?
- Pojutrze przyjadÄ… wujek Charlie i ciocia Rose,
a pod koniec tygodnia zjawi się cała ich rodzina.
- O rany, czyli dzień po Nowym Roku musimy stąd
wyjechać, bo inaczej pochłonie nas morze twoich
krewnych.
KA WALER NA SPRZEDA%7Å‚
153
152 KAWALER NA SPRZEDA%7Å‚
wi Weddingtonowi zaprojektowanie domu i gdy tylko
- Nie jest to zbyt uprzejme z twojej strony - roze­
Å›miaÅ‚a siÄ™ - ale masz absolutnÄ… racjÄ™. plany byÅ‚y gotowe, na teren wkroczyÅ‚a ekipa budow­
Obrócił ją twarzą ku sobie i spojrzał jej głęboko lana.
w oczy.
- Scotcie Justinie Blake'u, czy bierzesz tÄ™ oto
- Tak bardzo cię kocham. Jesteś całym moim
kobietÄ™...?
życiem. - Pochylił się ku niej i namiętnie ją pocałował.
I chociaż oboje zgodzili się na cichy, pozbawiony
- Nigdy nie sądziłam, że można kochać kogoś tak
rozgłosu ślub, żadne z nich nie sądziło, że ostatecznie
bardzo, jak ja kocham ciebie. - Oddała mu równie
pobiorą się zupełnie niespodziewanie w sylwestra,
namiętny pocałunek.
ubrani w stroje narciarskie. Ale Scott nie mógł już
Ujął jej twarz w dłonie, nagle bardzo poważny.
czekać, a Katherine, przezwyciężywszy zdumienie,
- Wiem, że omawialiśmy to i zgodziłem się z tobą,
przystała na ten pomysł. I tak oto stali teraz przed
ale nie mogę już czekać. - Wstał i pomógł jej się
pastorem, .składając małżeńską przysięgę.
podnieść. - Teraz!
- Teraz?
-Tak. - Pociągnął ją za sobą, idąc w stronę drzwi. Katherine leżała w ramionach Scotta w wielkim
wygodnym łóżku. Powoli przesunął rękę wzdłuż jej
ciała.
- Katherine Sutton Fairchild, czy bierzesz tego oto - Noc poślubna, to jest to! - Spojrzał na nią
mężczyznę...?
, z uśmiechem. - Pani Blake, jest pani gotowa?
Scott ściskał mocno dłoń Katherine, kiedy pastor
- Myślę, że tak, jeśli obiecasz, że będziesz dla mnie
rozpoczął ceremonię. Niewielka kaplica, w której
miły.
udzielano Å›lubów, znajdowaÅ‚a siÄ™ nad brzegiem jezio­
Scott obrócił się i posadził ją na sobie.
ra, zaledwie parę ulic od rezydenq'i Fairchildów.
- Nie wiem, czy dam radę - wyszeptał jej do ucha.
Kilka razy omawiali szczegóły tej uroczystości - Tak mnie podniecasz, że czasem tracę kontrolę nad
i żadne z nich nie miało ochoty na wystawny ślub
tym, co robię. - Przesunął rękę w dół jej brzucha.
i huczne wesele. Poza tym, jak słusznie zauważyła
Czuła jego nabrzmiałą męskość. Głosem ochrypłym [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • sportingbet.opx.pl
  • Podstrony