[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- Chciałem, abyś tak się czuła - powiedział książę. - A jeśli nie wszystko w
tym domu nie jest, jak tego można by oczekiwać, mogę winić tylko siebie i
moje zdolności organizacyjne.
- Jest pan we wszystkim doskonały - zauważyła Udela.
Cieszył go podziw w jej głosie, znajdujący odbicie w spojrzeniu.
- Jutro rano - powiedział - skoro już nie będziesz przede mną uciekać,
proponuję wspólną przejażdżkę. Chciałbym pokazać ci miejsca w posiadłości,
które uwielbiałem jako chłopiec, i ścieżki leśne, które w dzieciństwie zawsze
pełne były dla mnie ziejących ogniem smoków!
- A jest pan już dorosły - odparła ciepło Udela - i ocalił pan kobietę, którą
one osaczyły, ale nie tu, tylko w Londynie.
- Nie będzie już smoków - stanowczo oświadczył książę. - Będą tylko elfy i
nimfy, i wszystkie te nieziemskie stworzenia, które przynoszą szczęście
każdemu, kto je zobaczy.
Mówiąc to, pomyślał, że ma wyjątkowo bujną wyobraznię jak na takiego
jak on cynika. I sprawił mu radość uśmiech Udeli, który pojawił się na jej
twarzy.
Udela zapukała do pokoju hrabiny, żeby zaprezentować nowy strój do
konnej jazdy, który poprzedniego dnia przywieziono z Londynu. Był
przeznaczony na lato, więc uszyto go z lekkiego materiału w kolorze
podkreślającym błękit jej oczu. Pod żakietem, obramowanym wstążką, miała
muślinową bluzkę zawiązaną pod szyją, a na głowie wysoki kapelusz
przewiązany cienką apaszką opadającą na plecy, która jak pomyślała Udela,
będzie się unosić za nią podczas galopu.
Hrabina spojrzała na nią z aprobatą.
- Dziecko, wyglądasz cudownie - powiedziała. - Ten kostium jest
wyjątkowo udany, następny powinien być tu za dzień czy dwa.
- To chyba zbyt wielka ekstrawagancja - odparła Udela. - I tak mogę nosić
tylko jeden na raz.
- Będziesz chciała zmieniać stroje nie tylko dojazdy - rzekła hrabina. -
Pomyśl, jak szybko znudziłby się mój wnuk, gdybyś co noc wkładała tę samą
koszulę.
- Wątpię, czy w ogóle by to zauważył - powiedziała jakby do siebie Udela.
- Oczywiście, że tak! - gwałtownie zareagowała hrabina. - Musisz to
wiedzieć, moja droga, że Randolph zawsze obracał się w towarzystwie
wyjątkowo pięknych i elegancko ubranych kobiet, ich wygląd nobilitował
jego samego.
Udela zastanawiała się, czy zainteresowanie księcia jej osobą ma
jakikolwiek związek z jej wyglądem. W tej chwili uświadomiła sobie, że
pojawiła się w jego życiu w momencie, gdy lady Marlena zażądała ślubu, i że
jego decyzja, by ogłosić zaręczyny, nie miała nic wspólnego z nią samą.
Książę zaakceptowałby każdą młodą niezamężną kobietę, która
prezentowałaby się odpowiednio, i Udela pomyślała sobie, że tylko dzięki
swemu szczęściu natrafił na nią, wystarczająco piękną i reprezentacyjną, by
jego krewni i przyjaciele uwierzyli, że szczerze się zakochał.
- Martwi cię coś? - spytała nieoczekiwanie hrabina. - Udela nie
odpowiedziała, więc wdowa po chwili mówiła dalej: - Wczoraj wydawało mi
się, że nie jesteś bardzo szczęśliwa. Chyba nie pokłóciliście się z
Randolphem?
W głosie hrabiny brzmiała wyrazna nuta niepokoju, więc Udela odparła
pośpiesznie:
- Nie, madame, nic się nie stało... doskonale się rozumiemy.
- W takim razie wszystko w porządku - odetchnęła z ulgą starsza pani. -
Nie zniosłabym, Udelo, i mówię to szczerze, gdyby coś teraz stanęło na
drodze waszemu małżeństwu. - Udela wstrzymała oddech. - Gdybyś wiedziała
- mówiła dalej hrabina - jak co noc modliłam się, by Randolph nie tylko się
ożenił, ale żeby odnalazł szczęście, które wciąż mu się wymykało. -
Uśmiechnęła się nieznacznie, ale bardzo patetycznie. - Jesteś za młoda, drogie
dziecko, żeby to zrozumieć, ale mężczyzna, który ugania się za kobietami, nie
jest naprawdę szczęśliwy. Myśli, że jest, ale prawdziwe szczęście to mieć
rodzinę, żonę i dzieci, i razem przeciwstawiać się trudnościom, jakie niesie
życie. Udela wstrzymała oddech.
- Zawsze... tego... pragnęłam.
Zawsze tęskniła do własnego domu, poczucia, że ma rodzinę, że ofiarowuje
swą miłość komuś, kto kochałby ją również całym swym sercem.
- Będziesz mieć wszystko, bo na to zasługujesz - powiedziała hrabina - ale
by uczynić Randolpha szczęśliwym, musisz zawsze spełniać jego życzenia
albo przynajmniej sprawiać takie pozory! - Uśmiechnęła się do Udeli, a potem
wyjaśniła: - Kobieta, która ma u boku kochającego mężczyznę, może zrobić
wszystko, ale musi sprawiać wrażenie, że to on decyduje.
Udela zaśmiała się cicho.
- Właśnie tak postępowała moja matka.
- To sposób stosowany przez wszystkie mądre żony - odparła hrabina - a
jeśli chodzi o Randolpha, absolutnie konieczny, bo jest strasznie zarozumiały!
Lubi myśleć, że potrafi wszystkim pokierować, ale skoro chcesz mieć pożytek
z tego, co ci mówię, musisz zachować ten sekret dla siebie.
- Rozumiem - przytaknęła jej Udela, pochyliła się, by ucałować hrabinę, i
powiedziała: - Muszę biec, żeby nie czekał zbyt długo.
- Baw się dobrze i pamiętaj, że dzięki wam jestem bardzo szczęśliwa.
- Nigdy o tym... nie zapomnę.
Wychodząc z pokoju hrabiny, Udela zastanawiała się, jak zdołają wyjaśnić
komuś tak serdecznemu, że wcale nie mają zamiaru się pobrać.
 To ją bardzo zrani" - pomyślała ze smutkiem, ale ponieważ wyjątkowo
cieszyła ją perspektywa przejażdżki z księciem, nie zastanawiała się nad tym
dłużej. Zbiegła po schodach i ujrzała, że konie są już na dziedzińcu, a przy
nich czeka i on.
Najpierw pogalopowali przez park, płosząc sarnę, która ukryła się w cieniu
dębów.
- Doskonale jezdzisz - powiedział z uznaniem książę.
- Naprawdę tak pan myśli, czy po prostu... chce być pan miły?
- Mówię prawdę.
- To bardzo się cieszę. Najbardziej zadowolony byłby mój tata. Muszę się
przyznać, że ja nigdy dotąd nie jezdziłam na tak wspaniałym koniu. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • sportingbet.opx.pl
  • Podstrony