[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Sen opuszczał ją stopniowo, jak chmura powoli odsłaniająca błękitne
niebo.
Niechętnie się temu poddawała. Poprzedni wieczór i noc nadal były
świeże w jej pamięci, zupełnie jak imprint na jej ciele.
Czuła jak ją łaskocze i uśmiechnęła się do siebie. Może, odpowiednio
zachęcony, Collin powtórzy wszystkie czary, które na niej wyczyniał, zanim
spotka się z Emmettem.
Z zamkniętymi oczami wyciągnęła rękę do Collina.
Palce trafiły w pustkę. Zdziwienie wykrzywiło usta. Czy to jej się śniło?
%7łe on zostawił ją w środku nocy samą i zatarł za sobą wszystkie ślady?
Zupełnie jakby go nigdy nie było w jej życiu. A ona szukała go po wszystkich
pokojach, wpadając powoli w panikę.
I właśnie wtedy, gdy doszła do wniosku, że naprawdę zniknął, on
wynurzył się z ciemności, złapał ją w talii i znowu się kochali.
Z zamkniętymi oczami dalej przeszukiwała pościel.
Nikogo nie znalazła.
Dzień, który wdarł się do jej mózgu, przyniósł świadomość
rzeczywistości, której w tej chwili nie pragnęła.
Otworzyła oczy.
Collin zniknął. A co więcej, jego połowa łóżka była chłodna. To
znaczyło, że zniknął jakiś czas temu.
Lucy się podniosła. Ogarnął ją nagły strach. Nie wiedziała, co ma o tym
myśleć, nie wiedziała, jak sobie to wszystko wytłumaczyć, ale wiedziała jedno.
On odszedł. Nie tylko zniknął z jej łóżka, z jej mieszkania, ale odszedł i
zostawił ją samą.
166
RS
Wstała i rozejrzała się w nadziei, że chociaż zostawił jakąś karteczkę z
wiadomością, która tłumaczyłaby jego zniknięcie.
Nie znalazła niczego.
Nie było też jego rzeczy.
Zniknął.
Lucy wzięła głęboki oddech i kazała sobie zachować spokój. Przecież nie
istniał żaden powód, by od razu wpadać w panikę.
Mimo to nie potrafiła powstrzymać zdenerwowania. Gdy była pogrążona
w miłości do Jeffa, zdarzyła się podobna, tak samo raptowna zmiana. Jednego
dnia wszystko układało się doskonale, by następnego doszło do zerwania i
zostawił ją całkiem samiutką.
I teraz to samo. Dlaczego nie obudził jej, by powiedzieć, że musi gdzieś
nagle wyjść? Może miał jakieś pilne spotkanie, o którym całkowicie
zapomniał? Zadzwonił Emmett i chciał koniecznie, żeby się z nim zobaczył?
Nie było dla niego żadnego usprawiedliwienia.
Złapała za szlafrok i wybiegła z sypialni, ciągle mając nadzieję.
 Collin!  zawołała.
Nie było odpowiedzi. Powtórzyła wołanie.
 Collin!
Usłyszała jedynie odgłos jej własnego oddechu w pustym mieszkaniu.
Miała rację. Odszedł.
167
RS
ROZDZIAA CZTERNASTY
Dzieła należało dokończyć.
Wkurzony Jason rzucił na podłogę gazetę, którą przeglądał, depcząc po
niej, podszedł do hotelowego okna, wychodzącego na zaułek, przez co nie
docierało tu zbyt wiele światła słonecznego. Pokoje na wynajem trzeciego
sortu nie były czymś, co szczególnie lubił. Ale przynajmniej był wolny. Nikt
nie domyśli się, że mógłby się tutaj ukrywać.
Spojrzał na gazetę i zaczął rozmyślać.
Nie lubił zlecać innym ludziom poważnej roboty. Lecz wiedział też, że
nie powinien pokazywać się w miejscach publicznych, bo jego twarz była
doskonale znana. Nawet gdyby był przebrany, to i tak istniało spore
prawdopodobieństwo, że zostałby rozpoznany. Zacisnął pięści ze złości.
Dlaczego ten gnojek po prostu spokojnie nie umarł zamiast leżeć sobie w
śpiączce? Jason codziennie sprawdzał prasę, słuchał wiadomości, ale nigdzie
nie pojawiała się informacja, że drugi strażnik zrobił to, co powinien, i odszedł
z tego świata.
Nie mógł już dłużej czekać aż sprawa rozwiąże się sama. Musiał go
sprzątnąć. W taki czy inny sposób. I musiał komuś powierzyć to zadanie. Na
szczęście znał osobę, której mógł zaufać.
Założył kapelusz i okulary przeciwsłoneczne, zarzucił na siebie
marynarkę i wyszedł z hotelu, kierując się do budki telefonicznej.
Collin podjął decyzję w trakcie pakowania.
Wrzucając ubrania do torby coraz bardziej się upewniał, że jest
sensowna. Miał zamiar poprosić pułkownika Eagletona o przeniesienie na inne
stanowisko. Collin zrozumiał, że ma już dość włóczenia się po świecie,
unikania kul i wypełniania tajnych misji za granicą. Swój obowiązek wobec
168
RS
ojczyzny już wypełnił, poświęcił jej mnóstwo czasu i prywatności. Zasłużył
sobie na to, by cieszyć się życiem w spokojniejszych warunkach.
Gdyby nie spotkał Lucy, to pewnie ciągnąłby karierę agenta CIA, bo nie
istniały dla niego silniejsze wyzwania niż jego obowiązki. Tymczasem ona [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • sportingbet.opx.pl
  • Podstrony