[ Pobierz całość w formacie PDF ]

%7ładnych herbaciarni. Gdybym się zgodził na twój
szalony plan, nie byÅ‚bym nawet gÅ‚upcem. Pono­
siłbym karną odpowiedzialność za zaniedbanie
swoich obowiązków doradcy.
- Ale przecież mówiłeś, że umiem prowadzić
interesy.
- To prawda. Jesteś bystra i trzezwo myślisz.
Z wyjÄ…tkiem sytuacji, kiedy siÄ™ emocjonalnie
angażujesz, czego przykładem jest pożyczenie
pieniÄ™dzy Davidowi, a ostatnio pomysÅ‚ z herbaciar­
nią. Czasami po prostu pozwalasz, żeby uczucia
wzięły górę nad rozsądkiem. Tak się nie robi
interesów, wiemy to oboje. - Travis wrócił do
swoich papierów, myśląc, że sam też pozwolił, by
uczucia pokierowały nim w interesach.
MISTERNY PLAN
184
- Jestem przekonana, że w herbaciarniach
kryją się ogromne możliwości - powiedziała
Juliana pojednawczo. Zaczęła otwierać słoiczek
w wisienkami maraskino.
- Herbaciarnie nie mają żadnej przyszłości.
- Ja zrobiÄ™ na nich dobry interes.
- Nikt nie zrobi na nich dobrego interesu.
Herbata może być co najwyżej dodatkiem do
działalności Charismy, i to wszystko.
- Doceniam twoje doÅ›wiadczenie jako dorad­
cy. - Juliana powoli zaczynała tracić cierpliwość.
Gwałtownym szarpnięciem otworzyła szufladę
i wyjęła z niej łyżkę. - Zapewniam cię, że będę
pamiętała o twoich uwagach przy podejmowaniu
decyzji.
- Nie możesz podejmować takich ważnych
decyzji bez mojej zgody - przypomniaÅ‚ jej spo­
kojnie. - Jestem nie tylko twoim doradcÄ…, ale
także wspólnikiem. Nie zapominaj o tym.
- Nie zapominam. - Juliana odwróciła się do
niego, trzymajÄ…c w rÄ™kach swoje kulinarne dzie­
ło. Oczy błyszczały jej wojowniczo. - A ty bądz
łaskaw pamiętać, że osiągnęłam swoją pozycję
tylko dzięki sobie. Dobrze wiem, co robię.
- Z reguły tak. Ale każdy ma swój słaby punkt.
Twoim są herbaciarnie. No i oczywiście Flame
Valley.
- Jesteś dziś wyjątkowo zrzędliwy. Może to
poprawi ci humor.
Jayne Ann Krentz 185
Travis zatrzymaÅ‚ wzrok na najbardziej okaza­
łym deserze, jaki kiedykolwiek widział. Między
połówkami banana leżały trzy ogromne kulki
lodów, a wszystko było hojnie udekorowane bitą
Å›mietanÄ…, polewÄ… czekoladowÄ…, orzechami i wi­
sienkami maraskino.
- Jest taka szansa - zgodził się.
- Jak ci się podoba? - Aokciem odsunęła
papiery na bok i postawiła lody na stole.
- Ostatni raz jadłem taki deser, kiedy miałem
osiem lat. Ale tamten nie był taki wielki. - Travis
wziął do ręki łyżkę i zastanawiał się, od czego
zacząć.
- Uznałam, że potrzebny ci zastrzyk energii.
- Juliana przechyliła się przez stół i nabrała łyżką
porcyjkę lodów. - Wróćmy do herbaciarni.
Co za uparta kobieta, pomyślał Travis, czując
jednak pewien podziw.
- Już ci mówiłem, daj sobie z tym spokój.
Twoja przyszłość i pieniądze to kawa. - Ostrożnie
podniósł do ust dużą porcję lodów z orzechami.
- Ale ja chcę spróbować.
- Posłuchaj, jak będę miał więcej czasu, to
usiądziemy spokojnie i wyjaśnię ci, dlaczego
nie uda ci się zarobić na herbacie. Na razie
mam po uszy roboty.
- Do diabla! - Juliana zerwała się na równe
nogi. Jej oczy błyszczały. - Ty mnie w ogóle nie
słuchałeś!
186 MISTERNY PLAN
Travis nabrał na łyżkę następną porcję lodów.
- Ależ sÅ‚uchaÅ‚em. To naprawdÄ™ kiepski po­
mysł. Jako twój wspólnik nie mogę się na niego
zgodzić. Nie ma o czym gadać.
- A ja i tak zrealizuję swoje plany - syknęła,
kładąc ręce na biodrach.
- Nie wolno ci nic zrobić bez mojej zgody.
- A tobie nie wolno mi rozkazywać! Jeszcze
nie zasłużyłeś na swoje honorarium. Dopóki nie
uratujesz Flame Valley, nie jesteÅ› moim wspól­
nikiem.
- Mylisz się. Ustaliliśmy, że honorarium mi
się należy, bez względu na to, co się stanie
z Flame Valley.
Juliana stanęła na środku kuchni z rękami
skrzyżowanymi na piersiach. WyglÄ…daÅ‚a na goto­
wÄ… do walki.
- Charisma jest moja, ja jÄ… stworzyÅ‚am. Dob­
rze, jesteś w spółce, ale to ja jestem starszym
wspólnikiem. Radzę ci to zapamiętać. Ja będę
podejmować decyzje dotyczÄ…ce mojej firmy i ko­
niec. Nie myśl sobie, że skoro się ze mną żenisz,
to możesz mi mówić, co mam robić.
Travis westchnął. Wiedział, że ta rozmowa jest
nieuchronna, ale miał nadzieję, że nie dojdzie do
niej dzisiaj.
- A ty nie myśl, że skoro ci się oświadczyłem,
to możesz mnie wszÄ™dzie zaciÄ…gnąć jak bezwol­
nego byka z kółkiem w nosie - odciął się.
Jayne Ann Krentz
187
- Ty mułowaty, uparty, tępy sukin... Nawet
jesteÅ› podobny do byka. I to rogatego. - Juliana
odwróciła się na pięcie i wyszła z kuchni.
Po chwili trzasnęły drzwi do sypialni.
Travis pomyślał, że to był wspaniały przykład
ataku złości. Wrócił do swoich papierów, żałując,
że przed wybuchem Juliany nie zdążył zjeść [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • sportingbet.opx.pl
  • Podstrony