[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- Było powalane krwią.
- I dlatego kupił pan nowe?
-Tak.
- A co pan zrobił z tym powalanym?
- Obciążyłem kamieniami i wrzuciłem do morza.
- Bardzo pan się spieszył z wyjazdem. Szkoda, że się
pan nie zatrzymał wtedy do rana, tak jak pana prosiłem.
- Wie pan przecież, że czekano na mnie w Warszawie.
- Nigdzie się pan nie zatrzymywał po drodze?
- Nie.
- I nikogo pan nie spotkał ze znajomych?
- Nie.
- A może zatrzymała pana milicja drogowa?
55
- Także nie. Muszę pana rozczarować. Nie mam alibi.
Jechałem bezpośrednio do Warszawy, nigdzie się nie za-
trzymywałem, nikogo nie spotkałem, milicja nie miała do
mnie żadnych interesów.
- Szkoda - westchnął Downar. - Szkoda, że pan się tak
spieszył z tym wyjazdem- przez to sprawa diabelnie się
komplikuje. Bardzo żałuję, ale będę musiał zatrzymać pa-
na do dyspozycji prokuratora.
- Jestem aresztowany?
- Można to i tak określić.
Portier, z miną cierpiętnika, jeszcze raz opowiedział
przebieg wypadków owego wieczora.
- Czy to pan odbierał wtedy telefon z Warszawy do pa-
na Ternera? - spytał Downar.
- Tak, ja.
- I co pan zrobił po odebraniu telefonu?
- Posłałem na górę pokojówkę, żeby poprosiła pana
Ternera.
- I pan Terner zszedł na dół?
- Tak...
- Czy pan widział; jak Pan Terner rozmawiał przez te-
lefon?
- Oczywiście.
- Może pan sobie przypomina, jak był wtedy ubrany
pan Terner?
Portier zawahał się.
- Zdaje mi się, że był w szlafroku. Dokładnie nie pamiętam.
- Niech pan sobie przypomni - nalegał Downar.
- Tak, tak, teraz sobie przypominam, miał na sobie
szlafrok.
- Jakiego koloru był ten szlafrok?
- Czerwony, takii ciemnowiśniowy.
- Czy pan jest pewien, że to był czerwony szlafrok?
- Tak. Pan Terner nieraz schodził do telefonu w tym
szlafroku. Bardzo ładny szlafrok. Ciemnowiśniowy z czar-
nymi wyłogami i z czarnym kołnierzem.
- A jakiego koloru jest mój krawat? spytał Downar.
Portier spojrzał na niego ze zdziwieniem.
- Krawat? Czerwony, ciemnoczerwony.
Downar wziął ze stolika Sztandar Młodych".
- Ta winieta. Jaki to kolor?
- Niebieski.
- A pański długopis?
- Zielony.
- W porządku. Nie jest pan daltonistą.
- A dlaczego miałbym być daltonistą?
Downar uśmiechnął się.
- Tak mi się przez chwilę zdawało. Drobiazg. Nie ma
o czym mówić. Niech mi pan jeszcze powie, co zrobił pan
Terner po tej rozmowie telefonicznej?
- Poszedł na górę.
- Czy nie rozmawiał z panem?
- Nie.
- A czy pan wie, że wtedy na drugim piętrze w koryta-
rzu nie paliło się światło?
- Wiem.
- A skąd pan wie?
- Goście reklamowali.
- A czy tamtego wieczoru widział pan panią Ternerową?
- Nie znam pani Ternerowej.
- Przecież przyjechała. Przyszła tutaj, pytała o męża.
Pan powiedział, że pan Terner jest u siebie, bo klucza nie
zostawił.
Portier skinął głową.
- Tak. Jakaś pani pytała o pana Ternera, ale nie mówi-
ła, że jest jego żoną. Nie miała ze sobą żadnych walizek...
- Czy pani Ternerowa przyjechała przed tą rozmową te-
lefoniczną, czy po rozmowie?
Portier zawahał się.
- Głowy bym nie dał, ale zdaje mi się, że dopiero w ja-
kiś czas potem pan Terner zszedł do telefonu.
- W czerwonym szlafroku.
- Tak. W czerwonym szlafroku.
- A czy pan widział jak pani Ternerowa stąd wychodziła?
56
57
- Nie, nie widziałem. Nie zauważyłem. Potem takie się
zrobiło zamieszanie, przyjechało pogotowie, milicja. Nie
zwracałem uwagi kto wchodzi, kto wychodzi.
- I już pan jej nie widział?
- Nie.
- Czy wtedy dyżurował pan w portierni do rana?
- Nie. Poszedłem spać. A cóż bym ja tu do rana robił? Mam
tu służbowy pokoik. Jak ktoś zadzwoni w nocy, to wstaję
i otwieram drzwi, ale przez całą noc nie muszę siedzieć.
- A tamtej nocy, po odejściu milicji, nikomu pan nie
otwierał, nikogo pan nie wpuszczał ani nie wypuszczał?
- Nie.
Downar przeprowadził jeszcze krótką rozmowę z Ter-
nerem.
- Czy pan jest pewien, że wtedy, schodząc do telefonu,
włożył pan niebieski szlafrok?
- Tak. Doskonale pamiętam. To raczej płaszcz kąpielo-
wy a nie szlafrok.
- Ale niebieski?
- Tak, niebieski, z takiego materiału, z jakiego się robi
ręczniki.
- A czy ma pan także ciemnowiśniowy szlafrok?
- Tak. Mam taki szlafrok.
- Z czarnymi wyłogami i z czarnym kołnierzem?
- Tak. Dlaczego to pana interesuje?
Downar uśmiechnął się.
- Nic ważnego. Pytam przez zwykłą ciekawość. Czy ten
ciemnowiśniowy szlafrok miał pan tutaj ze sobą?
- Miałem.
- I chodził pan w nim?
- Oczywiście. Tego niebieskiego płaszcza używałem ra-
czej na plaży.
- A dlaczego włożył go pan wtedy, idąc do telefonu?
Terner wzruszył ramionami.
- Bo ja wiem. Pewnie spieszyłem się. Chwyciłem co
miałem pod ręką. Zresztą w pokoju było ciemno.
- A czy w tym czerwonym szlafroku często pan schodził
na dół, do portierni?
- Zdarzyło się na pewno kilka razy, że zszedłem do tele-
fonu w szlafroku. Kiedyś nawet byłem w nim na telewizji.
- Ale jest pan zupełnie pewien, że tamtego wieczoru
zszedł pan na dół w niebieskim płaszczu kąpielowym?
- Co do tego nie mam wątpliwości. Dokładnie pamiętam.
Downar wyjął notes i coś w nim zapisał.
- Niech mi pan jeszcze powie, kiedy pan po raz ostatni
widział swoją żonę?
- Przed moim wyjazdem do Sopotu, w Warszawie.
- Jak się pan rozstał z żoną?
- W jak najlepszej zgodzie. Ostatnio nie było między
nami żadnych nieporozumień.
- I pańska żona miała pojechać do Kazimierza nad
Wisłą?
- Tak.
- I nie wspominała panu, że wybiera się za granicę?
- Nie. Nigdy na ten temat nie było mowy.
- Czy pańska żona znała jakiegoś muzyka, kompozytora?
Terner zrobił zdziwioną minę.
- Kompozytora? Nic nie wiem o żadnym kompozytorze.
Ja się stykam z muzykami, którzy opracowują tło muzycz-
ne do filmów, ale moja żona... Nie mam pojęcia. Możliwe,
że poznała kogoś z tej branży, ale nic mi o tym nie wiado-
mo. Czy pan, panie majorze, ma zamiar rzeczywiście za-
aresztować mnie?
- Rzeczywiście mam taki zamiar - odparł Downar.
- Bardzo mi to nie na rękę.
- Wierzę.
Honer był trochę zdziwiony niespodziewanymi odwie-
dzinami. Nie dał jednak poznać po sobie, że jest mu to
w danej chwili niewygodne.
- Proszę, niech pan siada, panie majorze.
- Nie zajmę panu dużo czasu - zapewnił Downar, jak-
by wyczuwając, że poeta spieszy się na jakąś randkę. -
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Podstrony
- Indeks
- Arsan Emmanuelle Emmanuelle
- Diana Palmer Long Tall Texans 10 Emmett
- Giordano Bruno Candelaio
- Clive Barker Cabal nocne plemie
- Jeffrey Lord Blade 30 Dimension Of Horror
- STYLISTIC OF JAZZ DRUMMER ED BLACKWELL
- Diana Palmer Denim and Lace as Diana Blayne
- Jack L. Chalker Downtiming the Night S
- Annabel Joseph Owning Wednesday (pdf)
- dśÂugosz_jan_roczniki_czyli_kroniki_królestwa_polskiego_VII XII
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- hadwao.keep.pl