[ Pobierz całość w formacie PDF ]

hojność wiernych poświęciła ku czci Boga Wszechmogącego i świętych pańskich, lubo były po
temu inne, wielorakie i skuteczne środki, a złe nie doszło jeszcze było do tego stopnia, aby gwałcić
świętokradzko ołtarze, odzierać kościoły i grobowce świętych i dary pobożne królów, biskupów,
książąt i innych wiernych Chrystusowych obracać na zapłacenie żołdu, gdy ciż wierni wyznawcy
obojej płci oskarżali publicznie biskupów, nie tak skargami i słowy, jako raczej płaczem i
narzekaniem, o zbyt spieszne i nierozmyślne na takową grabież zezwolenie. [...] Sam tylko
Kościół krakowski i jego diecezja o tej grabieży raczej słyszały, niżeli ją uczuły, bądz to dla
większej odległości miejsca, bądz, co podobniejsze do prawdy, dlatego, że nie tuszono bynajmniej,
aby przypatrzywszy się cudzej krzywdzie chciały posłuchać rozkazu, zwłaszcza że biskup tej
diecezji, Tomasz Strzępiński z kapitułą swoją i duchowieństwem do obrady nie należał i na
uchwałę tak sromotną, zarówno królowi, jak i królestwu wstyd wieczny przynoszącą, wielce się
oburzał.
RAJCY KRAKOWSCY KAPAANA I KLERYKA ZA KRADZIE%7ł ZMIERCI KARZ; Z
TEJ PRZYCZYNY NA MIASTO KRAKW I PRZYLEGAY KAZIMIERZ POAO%7łONY
INTERDYKT [1456]
Tegoż czasu, kiedy król Kazimierz wysiadywał w Krakowie, wśród ciszy spokojnej powstała
nagła burza. Albowiem rajcy krakowscy księdza Mikołaja z Turska, mieniącego się scholastykiem
krakowskim, i brata jego stryjecznego, Mikołaja z Gnojnik, kleryka, który podobnież przyznawał
się do kanonii krakowskiej, obudwu wdzierających się na beneficja, mające żywych jeszcze i
dawnych posiadaczów, a podejrzanych o kradzież pieniędzy i aksamitu, gdy snadz czując się do
winy z klasztoru Zw. Franciszka uciekali, schwytawszy w poniedziałek dnia piętnastego miesiąca
lutego, nazajutrz po niedzieli pierwszej postu, kazali przyprowadzić na ratusz, kędy zaraz wzięto
ich na męki. A gdy się przyznali, w jaki sposób popełnili kradzież, których do niej mieli
wspólników, gdzie na koniec rzeczy skradzione przechowali, niebawem następującej nocy, bez
względu na przedstawienia kapituły krakowskiej i wikariusza kościoła, którzy żądali, aby im
winowajców wydano, upewniając, że każdemu, kto by miał jakie zażalenie, sprawiedliwość
wymierzoną będzie, publicznie w mieście, przy murach Floriańskiej bramy, dano ich pościnać i tu
zwłoki ich pogrzebano. Za tę zbrodnię135 miasto Kraków oraz Kazimierz z przedmieściami
obłożone zostały interdyktem, a na wszystkich rajców rzucona klątwa kościelna. Trwał rzucony
interdykt w czasie postu świętego przez dni kilkanaście, aż do niedzieli piątej postu, pokąd go nie
zdjął biskup krakowski Tomasz, ubłagany wstawieniem się i prośbami króla tudzież wszystkich
panów wówczas obecnych i złożeniem przez rajców miasta winy pieniężnej w ilości trzechset
złotych, gdy i czas nie był po temu, i obecność króla, jako też wielu książąt i panów, którzy się na
chrzciny nowo narodzonego królewicza136 pozjeżdżali, nie dozwoliły dłużej przeciągać
pomienionego interdyktu. Mówiono zaś i powszechnie utrzymywano, że owych kapłanów
stracono z rozkazu raczej króla Kazimierza niżeli przez nierozmyślność rajców.
BISKUP KRAKOWSKI Z SWOJ KAPITUA ODMAWIA STALE KRLOWI
KAZIMIERZOWI WYPO%7łYCZENIA NACZYC ZWITYCH, ALE OBIECUJE MU
WRAZ Z INNYMI BISKUPAMI I OPATAMI DA ZARCZENIE NA SZEZ TYSICY
CZERWONYCH ZAOTYCH [1456]
We środę, w dzień św. Mateusza Ewangelisty137 wyjechawszy z Piotrkowa król Kazimierz przybył
w niedzielę przed św. Stanislawem138 do Krakowa, gdzie we środę, w dzień św. Michała139 udał
się do kapitularza, przedstawił naglące kraju potrzeby i trudności i nie tak słowy, jako raczej łzami
dopraszał się wypożyczenia z kościoła katedralnego i wszystkich kościołów naczyń złotych i
srebrnych i klejnotów, aby mu wolno było je zastawić, z zaręczeniem powrócenia ich w całości.
Po roztrząśnieniu tego żądania przez Tomasza biskupa i jego kapitułę lubo z obu stron zachodziły
znaczne trudności, wszyscy jednak osądzili, że nie godziło się i prawie niepodobną było rzeczą
zezwolić na wypożyczenie naczyń kościelnych, które spowodowałoby wielkie płacze i narzekania,
i słuszną pomstę Bożą. Aby przecież rzeczy publicznej nie narazić na niebezpieczeństwo, tak
biskup, jako i inni opaci i kanonicy oświadczyli, że gotowi byli dać poręczenie na sześć tysięcy
czerwonych złotych kupcom, którzy by je pożyczyć chcieli królowi, a kupcy woleć będą takie
zaręczenie niżeli naczynia kościelne mieć w zastawie; a tak i potrzebie kraju się zaradzi, i nie
obrazi Boga frymarką naczyń kościelnych. Co do wypożyczenia zaś rzeczonych naczyń,
odpowiedziano królowi, iżby o nich ani myślał; i biskup bowiem, i kanonicy jawnie oświadczyli,
że gotowi byli raczej wygnanie i śmierć samą ponieść, niżeli wydać naczynia święte; co
najsłuszniejszymi usprawiedliwiali powody, przekładając, że nie mieli żadnego prawa
rozporządzania rzeczami Boskimi, a zwłaszcza nie chcieli gorszyć żyjących pogwałceniem woli
zmarłych, którzy te naczynia z swej pobożnej hojności Bogu poświęcili.
Ta odpowiedz biskupa i kapituły nie zdała się wcale przykrą, owszem podobała się tak królowi,
jako i panom radnym, i oni bowiem, małą liczbę wyjąwszy, nieradzi byli kościół krakowski z jego
ozdób odzierać. Za czym nie tylko już król i panowie koronni przestali domagać się wydania
naczyń kościelnych, ale nawet dziękowali biskupowi i kapitule za ich odpowiedz, która i potrzebie
kraju zapobiegła, i nie dopuściła wypożyczenia rzeczy świętych.
BUNT MIASTA TORUNIA UZMIERZONY, PO UKARANIU ZMIERCI JEGO
PRZYWDCW [1456]
Pod tenże sam czas mieszczanie toruńscy, domowe wszcząwszy zamieszki i za przewodem
niektórych burzycieli jawny podniósłszy rokosz, rajcom miasta nie tylko klucze od bram
miejskich, ale i wszystek zarząd odebrali i poddać się mistrzowi i zakonowi krzyżackiemu
postanowili. Ale skoro gdańszczanie dowiedzieli się o tym zamachu, zaraz ściągnąwszy bliższe
załogi królewskie przybyli zbrojno na pomoc, dwóchset spomiędzy mieszczan pochwycili i
siedmdziesięciu głównych sprawców rokoszu w dzień św. Michała139 śmiercią ukarali: przez co
nie tylko w Toruniu, ale i po innych miastach zaburzenia ucichły. Po ukaraniu przywódców buntu,
innym przebaczono winę.
TOMASZ, BISKUP KRAKOWSKI, OGAASZA PUBLICZNIE W TORUNIU SAUSZNOZ
Z STRONY KRLA KAZIMIERZA W SPRAWIE PRUSKIEJ I DOWODZI, %7łE WOJN
POCZA Z SPRAWIEDLIWYCH POBUDEK [1459]
W piątek po świętach Wielkiejnocy w Toruniu, w wietnicy miejskiej, wobec szlachty i obywateli
miast pruskich, którzy tu w wielkiej zjechali się liczbie, Tomasz, biskup krakowski, w długich i
gruntownych wywodach okazał słuszność sprawy Kazimierza, króla polskiego, i królestwa. Biorąc
pod rozwagę wszystkie twierdzenia i dowody, na których się Krzyżacy opierali, zbił je według
zasad czerpanych z prawa kościelnego i przyrodzonego, ustaw Boskich i ludzkich, i dowiódł jasno,
że Polacy przeciw Krzyżakom sprawiedliwą podnieśli wojnę.  Jestem  mówił  starcem
sędziwym, mistrzem biegłym w prawie Boskim i ludzkim, i umrę w moim przekonaniu." Mowa
jego wielkie na wszystkich Prusakach uczyniła wrażenie, wielu aż do łez poruszyła i chwiejące się
dotąd umysły oświeciła i utwierdziła. Po uchyleniu decyzji polubownego sądu w tej sprawie,
odwołano się do wyroku ostatecznego rozjemcy, Alberta, książęcia Austrii, który na usilne prośby i
poselstwa Kazimierza, króla polskiego i Ludwika, mistrza krzyżackiego, a zwłaszcza namowy i [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • sportingbet.opx.pl
  • Podstrony