[ Pobierz całość w formacie PDF ]

 świętą potąd tradycję, tj. dotychczasowy podział na samoistnie swą drogą kroczące
wypowiedzi piękne i wypowiedzi mądre. Uznaje natomiast za jedyne kryterium wierne
pokrywanie się każdego momentu wypowiedzi z każdym momentem duszy. Dzieło tworząc
w sobie samym skończoną całość w chwili, w której dominantą duszy jest uczucie, przybiera
formę piękną. W chwili, w której dominantą jest myśl, przybiera formę mądrą. Tworzy w ten
sposób wiecznie zmienną obu form syntezę.
CREDO III. Chcemy dać jak najwierniejszą, jak najpotężniejszą, jak najbardziej
bezpośrednią wypowiedz nagiej duszy, a więc kryjącej się wprawdzie także w przejawach
życiowych, ale nie odgadywanej przy pomocy ich wyglądu, starć, zmiennej ruchliwości. Nie
jesteśmy z tych, co to sądzą, że częstokroć  największa głębia leży na powierzchni (W.
Horzyca). Przeciwnie, jesteśmy przekonani, że o wiele częściej  nie wszystko złoto, co się
świeci . Zdaniem naszym, pokazując rzecz samą w sobie, wyrażamy ją prawdziwiej, nie
narażając się tak dalece na fałszywe wnioskowanie, nie mogąc tak łatwo popaść w błąd, jak w
tym wypadku, w którym przedstawiamy ją niby człowieka ukrytego w szacie. Przyznajemy,
że można wprawdzie na podstawie  skorupy poznać żyjącego w niej małża (A. Potocki) 
nie zawsze! niedokładnie  ale daleko pewniej, uczciwiej i uczuciowo  szczerzej,
potężniej, będzie chyba spojrzeć na samego małża, rozbiwszy wprzód otaczającą go skorupę.
Abstrahując od tego, że zajmując się zjawiskami zewnętrznymi zwykliśmy z czasem
zapominać o ich wnętrzu, o jądrze ich, istocie, zadowalając się tylko i wyłącznie
powierzchnią zdarzeń. Ulatnia się metafizyka, zostaje opisowość.
Przejawy zewnętrzne wprowadzamy do wypowiedzi o tyle tylko, o ile są niezbędnie
konieczne. Dusza nasza bowiem w ciele żywię, przy pomocy zmysłów i fizycznych organów
porozumiewa się z duszą innych ludzi. Chcąc przedstawić nie tylko nasze perypetie, ale dzieje
dusz rozlicznych, dusz nieskończoności  które stapiają się w jedność duchową dopiero poza
tym życiem i poza światem  musimy ukazać ich doczesny  wygląd , bóle i radości.
Dlatego, a ponadto, by mogli zrozumieć nas ludzie, których pragniemy w to wszystko
wtajemniczyć, musimy używać w wypowiedziach naszych opisu przejawów zewnętrznych,
naturalnie nie wychodząc nigdy poza ramy nieodzownej konieczności. Zwracając się przeto
przeciwko tym, dla których przejawy zewnętrzne i pośrednie wypowiadanie duszy są alfą i
omegą, negujemy zarazem dążenie twórców, pragnących nie tylko precz odrzucić opis
przejawów życiowych, jakimi są i jak się rozgrywają, ale wyeliminować także wyrażanie
poszczególnych, dających się konkretnie określić uczuć (np. miłości, nienawiści, nie mówiąc
już o nienawiści do tej właśnie osoby, o miłości, np. właśnie że ojczyzny).
Pragną oni poprzestać na czystej formie, wzbudzającej w nas wyłącznie abstrakcyjne
nieuchwytne uczucie; twierdzą, że wszelka wypowiedz twórcza, a więc i wypowiedz słowa,
powinna służyć ku wywołaniu w nas tego uczucia, jakie wywołuje w nas np. muzyka.
Nie spostrzegają jednak, że twierdzenie to stoi w sprzeczności z naturą słowa, a tym
samym z naturą ludzką, która je stworzyła, i że chęć ona, doprowadzająca zwolenników
czystej formy w słowie do dadaizmu w nieco innym dążąc kierunku, stwarza wprawdzie
Ekspresjonizm. Wybór tekstów
21
www.fil.bg.ac.yu/katedre/polonistika/index.htm
inaczej pojęty, nie tak radykalny, ale również wyłączny kult formy estetyków słowa, znanych
pod nazwą parnasistów. [...] Jak widzimy, błąd parnasistów i dadaistów polega  w
większym lub mniejszym stopniu  na zapoznaniu dualistyczej istoty słów (dzwięków mowy
ludzkiej), która wymaga zgody, to jest najzupełniejszego równouprawnienia formy i treści.
Można rzec śmiało  i będzie to niezbitą prawdą, że forma wyrazów jest wykwitem ich
treści. Słowa stworzyli ludzie, w których  jak wierzymy, żyła i tworzyła wszystko, a więc i
wyrazy mowy naszej  dusza. Tworzyła je zaś w celach porozumiewawczych, w celach
powiedzenia czegoś ściśle określonego, oznaczenia czegoś, tego właśnie przedmiotu, tejże
myśli właśnie. [...] Ergo, wyłączne używanie jeno dadaistycznych wykrzykników, negowanie
wszelkiej łącznikowej potrzeby uzewnętrznień psychicznych jest fałszem, z którym
stanowczo trzeba zerwać. Abstrahujemy już od faktu, że ludzie pierwotni nie dlatego
posługiwali się dzwiękami nie artykułowanymi, nie stojącymi z sobą w związku
łącznikowym, bo każde ich uczucie było jakoby tworem urywkowo-samodzielnym, ale
dlatego, że narząd mowy ludzkiej był podówczas w niedoskonałym stadium początkowego
rozwoju. Na żaden sposób jednak nie możemy pojąć, czemu nieprymitywną duszę dnia
dzisiejszego mamy wyrażać w prymitywny sposób i jak możemy to czynić, nie okłamując
innych, nie oszukując siebie. Błąd nie tak radykalny, ale zawsze błąd, popełnia dla wzwyż
przytoczonych powodów także i estetyzm Parnasu wskutek niewspółmiernego traktowania
treści i dzwięku, będących równouprawnionymi czynnikami słowa. Tak dbający o harmonię
kierunek ani zauważy, jaką dysharmonię wywołuje tego rodzaju traktowanie sprawy,
dysharmonię nie mogącą działać potęgą wypowiedzi, bowiem jedna z obu równie ważnych
części cierpi na chroniczną anemię.
W czym tkwi przyczyna błędu, rzec nietrudno. Dla uzyskaniu godnego zresztą celu [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • sportingbet.opx.pl
  • Podstrony