[ Pobierz całość w formacie PDF ]

No tak, nic tu nie pasuje. Nic poza jednym. Już czuję w głębi duszy, do czego to zmierza.
 Chciałbym powiedzieć  kontynuuje Wiktor  że mam swoje sposoby, znajomości,
specjalne techniki, ale to nieprawda. Wystarczyło zadzwonić do twojej firmy, żeby się dowiedzieć,
gdzie cię szukać.
 Szukałeś mnie?
 No tak, w innym wypadku po co bym się fatygował?
Uśmiech Wiktora. Tajemnicza, wąska kreska poniżej nosa, trzy centymetry od końca brody,
pośrodku w szerokości, w jednej trzeciej w wysokości. Szczelina, przez którą można zajrzeć do
zepsutego wnętrza. Nagle zdaję sobie z tego sprawę. Z tego, o czym wiedziałam od dawna. Wiktor
nie jest dobrym człowiekiem i nie przychodzi do kogoś, jeśli nie ma interesu. Tym bardziej nie leci
przez pół świata, jeśli nie ma dobrego powodu.
 To& poważne, prawda?
 Bardzo poważne, dziecino.
Dziecino. Mówi jak Trevor. To ten sam ton. Jakby oni, w tych przeklętych, gangsterskich
służbach specjalnych uczyli się dokładnie takich samych zwrotów. Tyle tylko, że w wypadku
Trevora czuło się sympatię. Tutaj czuję grozę.
Nie lubię zatem tego tonu. W ogóle nie lubię Wiktora. Boję się go. To człowiek, który
składa się w połowie ze strachu. Reszta jego postaci jest tym strachem przytłoczona. Nie liczy się.
Wiktor jest złym człowiekiem. Wiem to od zawsze, ale wcześniej udawałam, że nie widzę.
Teraz muszę zobaczyć.
Obchodzi mnie, lekko popychając na łóżko, bym usiadła. Opadam na nie, czekam skulona.
Idzie do drzwi, sprawdza, czy są dobrze zamknięte. Potem sprawdza okna, szczelnie zasłania
zasłony. Podchodzi do mnie i wydziera mi kołdrę jednym silnym szarpnięciem. Znów jestem naga.
Zasłaniam piersi ramionami.
 Przecież już cię widziałem, nie zasłaniaj się tak.  Klaszcze głośno w dłonie.  No dobra,
jest pózno, więc do rzeczy. Nikt nam tu nie będzie przeszkadzał, nikt się nie wtrąci. W tym hotelu
ceni się intymność, więc nawet gdy ktoś się całkiem mocno wydziera, to recepcjonista ani żaden z
gości się nie wtrąca. Słyszałem, że w osiemdziesiątym szóstym tu niedaleko, piętro wyżej
poćwiartowano mężczyznę. Zrobił to jego były kochanek. wiartował go na żywca, więc tamten
straszliwie wrzeszczał i w końcu któryś z sąsiadów nie wytrzymał i poprosił recepcjonistę, żeby
sprawdził, co się dzieje, a gdy ten wszedł, to ćwiartujący, cały we krwi i z tasakiem w dłoni,
powiedział, że przeprasza, ale zabawiają się trochę w sadomaso, i przeprosił, jeśli są za głośno, już
teraz postarają się być cicho. Zmiertelnie cicho. Recepcjonista sobie poszedł. Aadna historia,
prawda? Pewnie nieprawdziwa, ale nie liczyłbym, że ktoś ci pomoże. Jeśli zaczniesz krzyczeć,
zabiję cię od razu, a potem dopiero wszystko upozoruję jak trzeba.
 Upozorujesz?
 No przecież nie mogę tak tego zostawić. Piękna kobieta z dziurą w głowie, żadnych
śladów włamania, kradzieży, gwałtu. Jak by to wyglądało? Tym bardziej że ja najbardziej w całej
tej robocie lubię pozorowanie. Trzeba w tym zadbać o każdy szczegół. Postarać się, nie zapomnieć
o niuansach, które mogą nas zdradzić. %7łeby być dobrym mordercą, trzeba wcześniej wcielić się w
rolę jeszcze lepszego detektywa. To niezwykłe doświadczenie. Dlaczego miałbym pozbawiać się
przyjemności?
Cienka szczelina jest coraz szersza, otwiera się. Widzę małe żółte zęby. Wyglądają jak zęby
piranii. Wiktor jest piranią. Jak już się do ciebie dobierze, to nie odpuści. Zacznie gryzć, poczuje
pierwszą krew i po tobie.
 Zabijesz mnie?
Tym razem uśmiechnął się bardziej szczerze. Potem spoważniał.
 %7łeby wykonać swoje zadanie, muszę najpierw trochę pogadać  powiedział.  Posłuchaj
uważnie, to może nie pożałujesz. Otóż za chwilę opowiem ci wszystko, co z tobą zrobię, tak żebyś
była na to przygotowana, tak żebyś wiedziała, na co się godzisz. To będzie coś jakby kontrakt
pomiędzy kochankami grającymi w grę, powiedzmy w jakieś rozgrywki z kart markiza de Sade.
Słyszałaś o kimś takim? Niektórzy uważają go za filozofa, dla mnie to zwykły zboczeniec, choć w
mojej pracy całkiem przydatny. Podobnie jak Freud. Zrozumienie Freuda leży u podstaw mojego
stosunku do kobiet i do siebie samego. Lubię myśleć jego wykładami. Naprawdę często są
zaskakująco trafne, choć nie do końca. Bo żeby były do końca, Freud musiałby być mną, a nigdy
nie będzie. Nigdy nie był zabójcą. Nikogo, biedak, nie zamordował. Nawet cudzymi rękoma.
Ustalamy więc granice, dziecino, i nie przekraczamy ich. Jeśli się nie zgodzisz i zrobisz coś
głupiego, to& sama wiesz&
 Upozorujesz wszystko pózniej  podpowiadam.
Jakby zapłonęła zapałka i spaliła cały strach. Przestałam się bać. Przestałam drżeć. Czy to
jego zbyt długi wywód, czy może monotonia głosu, nieważne co, to coś sprawiło, że przestałam się
bać. A może to kontrakt tak działa? Może od tego zaczynają się reguły gry. Wszystko będzie
dobrze, musi być. Gdyby chciał mnie skrzywdzić, już by to zrobił.
 Właśnie. To jak, gotowa? Zaczynamy?
Potakuję skinieniem głowy. Jestem już całkiem spokojna. Nie chce mi się wierzyć, że tyle
by mówił, gdyby rzeczywiście chciał mnie zamordować. Może to więc żart Oskara. Ale czy mógłby
to być tak okrutny żart?
 Powiem ci, jak to będzie wyglądało dla śledczych, jeśli cię jednak zabiję. Otóż kiedy cię
znajdą, będzie tu masa krwi i dopiero po wejściu techników zdołają cokolwiek ustalić. %7łe kobieta,
że biała, że matka, że całkiem ładna, że dziwka albo cichodajka, że sprowadziła sobie fagasa i on
okazał się jeszcze gorszy od niej, całkiem pozbawiony skrupułów lub zwyczajnie chory. Jakiś
seryjny, jakiś zbok, człowiek, który nienawidzi kobiet. Ona poszła się umyć i z początku była nawet
chętna, ale wtedy on powiedział jej, co z nią zrobi, i ona przestraszyła się nie na żarty, i nawet
trochę walczyła. No i tu jest skrzyżowanie. Ona albo wrzeszczy i walczy na śmierć i życie, albo
ulega mu i robi, co jej każe. W pierwszym wypadku on ją zabija szybko i dopiero potem robi te
wszystkie okropne rzeczy, o których za chwilę. W sumie dla niej to może i lepsza ewentualność, nie [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • sportingbet.opx.pl
  • Podstrony