[ Pobierz całość w formacie PDF ]

jako wypadku wyjÄ…tkowego i curiosum: jest ona jednym z najbardziej rozpowszechnionych i
najtrwalszych faktów, jakie istnieją. Czytane z jakiejś dalekiej gwiazdy, wielkiemi literami
kreślone, pismo naszego ziemskiego istnienia doprowadziłoby może do wniosku, że ziemia
jest właściwą g w i a z d ą a s c e t y c z n ą, zakątem niezadowolonych, pysznych i wstręt-
nych stworzeń, które nie mogą się pozbyć kwaśnego niezadowolenia z siebie samych, z zie-
mi, z wszelkiego życia i zadają sobie, ile tylko mogą, cierpienia dla samej przyjemności za-
dawania go sobie, prawdopodobnie jedynej swej przyjemności. Rozważmy bowiem, jak pra-
widłowo, jak powszechnie, jak w każdym czasie prawie pojawia się kapłan-asceta; nie należy
on wyłącznie do żadnej rasy; zakwita wszędzie; wyrasta z wszystkich stanów. Nie dlatego,
żeby hodował lub rozmnażał swe oceny wartości przez dziedziczenie; rzecz się ma odwrotnie:
głęboki instynkt, biorąc ogółem, zabrania mu raczej rozmnażania się. Musi to być jakaś ko-
nieczność pierwszorzędna, która tej w r o g i e j ż y c i u species pomaga ustawicznie do
wzrostu i rozwoju,  musi tkwić w tem i n t e r e s s a m e g o ż y c i a, by taki typ sprzecz-
ności w sobie nie wymarł. Bo życie ascetyczne jest sprzecznością w sobie: włada tu bezprzy-
kładnie ressentiment niesytego instynktu i woli mocy, pragnąc stać się panem  nie czegoś w
życiu  , lecz samego życia, jego najgłębszych, najsilniejszych najbardziej zasadniczych wa-
runków. Jest tu usiłowanie użycia siły celem zatkania zródlisk siły; tu zwraca się zielone i
jadowite spojrzenie przeciw samemu fizyologicznemu rozkwitowi, w szczególności przeciw
jego wyrazowi, pięknu, radości; tymczasem uczuwa się upodobanie i s z u k a s i ę go w
tem, co nieudane, zmarniałe, w bólu, w nieszczęściu, w brzydocie, w samowolnym uszczerb-
ku, w wyzuciu siÄ™ z samego siebie, samobiczowaniu, samoofierze. To wszystko jest w naj-
wyższym stopniu paradoksalne: stoimy tu wobec rozdwojenia, które c h c e być rozdwojo-
nem, które r o z k o s z u j e się w tem cierpieniu samem sobą i staje się nawet coraz pewniej-
sze siebie i bardziej tryumfujące, w miarę jak jego własnego założenia, fizyologicznej zdolno-
Å›ci życiowej, u b y w a. »Tryumf w ostatecznej wÅ‚aÅ›nie agonii«: pod tym najwyższym zna-
kiem walczył zdawien dawna ideał ascetyczny; w tej zagadce uwiedzenia, w tym obrazie za-
chwytu i udręki widział on swoje najjaśniejsze światło, swoje zbawienie, swoje ostateczne
zwycięstwo. Crux, nux, lux  stanowi dlań jedno.
58
12.
Przypuściwszy, że taka ucieleśniona wola przeczenia i wynaturzania doprowadzoną zosta-
nie do f i l o z o f o w a n i a: to na czerni wywrze ona najwnętrzniejszą swą samowolę? Na
tem, co z największą odczuwa się pewnością jako prawdziwe, jako rzeczywiste: szukać bę-
dzie b ł ę d u tam właśnie, gdzie właściwy instynkt życiowy najbezwarunkowiej wskazuje
prawdÄ™. NaprzykÅ‚ad, jak to czynili filozofowie Vedânty, zniży ona cielesność do zÅ‚udzenia,
boleść tak samo, wielość, caÅ‚e przeciwieÅ„stwo pojęć »podmiot« i »przedmiot«  bÅ‚Ä™dy, same
tylko bÅ‚Ä™dy! Odmówić swojemu ja wiary, sobie samemu wÅ‚asnej zaprzeczyć »realnoÅ›ci«  co
za tryumf!  już nie tylko nad zmysłami, nad oczywistością, daleko wyższy rodzaj tryumfu,
pogwałcenie i okrucieństwo względem r o z u m u. Rozkosz ta dochodzi do szczytu przez to,
że ascetyczna samopogarda, samoszyderstwo rozumu wyrokuje: j e s t królestwo prawdy i
istnienia, lecz właśnie rozum jest zeń w y k l u c z o n y!... (Mówiąc nawiasem: nawet jeszcze
w kantowskiem pojÄ™ciu: »myÅ›lny charakter rzeczy«, pozostaÅ‚o coÅ› z tego pochutliwego
ascetycznego rozdwojenia, które lubi zwracać rozum przeciw rozumowi; »myÅ›my charakter«
bowiem oznacza u Kanta pewną rzeczy właściwość, z której intelekt właśnie tyle pojmuje, że
jest ona dla intelektu  z g o ł a n i e d o p o j ę c i a.)  Nie bądzmy zresztą, właśnie jako
poznający, niewdzięczni takim właśnie rezolutnym odwróceniom zwykłych perspektyw i
ocen, któremi duch nazbyt długo pozornie zbrodniczo i bezużytecznie szalał przeciw sobie
samemu. W ten sposób raz widzieć inaczej, c h c i e ć widzieć inaczej jest niemiłą wprawą i
przysposabianiem intelektu do jego przyszÅ‚ej »przedmiotowoÅ›ci«:, pojÄ™tej nie w znaczeniu
»kontemplacyi bezinteresownej« (coby byÅ‚o bez znaczenia i sensu), lecz jako możność d z i e [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • sportingbet.opx.pl
  • Podstrony