[ Pobierz całość w formacie PDF ]

wyobrazni śniących kobiet i mężczyzn.
- Ona jest ciągle uwięziona! - krzyknął Kasyks. - Ale ten
mały kontakt ze światem wystarczył, by obudzili się
Nosiciele!
- Co proponujesz? - spytał Mol Besa.
- Przede wszystkim musimy ją stamtąd wydostać. Potem ty
masz z nią coś do załatwienia... gdyż inaczej nie pozbędziesz
się nigdy Nocnej Plagi. A wtedy już my się z nią
rozprawimy.
- Nie ma sprawy - odparł Mol Besa z nieskrywanym
sarkazmem.
- Wszystko będzie dobrze, wierz mi! - odkrzyknął Kasyks. -
Keldak! Effis! Zasta! Stańcie na straży. Spróbuję ją stamtąd
wyciągnąć!
- Przecież to tylko sen! - krzyknął Mol Besa.
- Zgadza, się. Została uwięziona we śnie i we śnie ją
wydostanę!
- Ale jeśli to tylko sen, to jak mogła zostać uwolniona przez
prawdziwe prace w prawdziwym tunelu?
- Ponieważ, mój przyjacielu, jej ciało zostało pochowane na
jawie, podczas gdy jej dusza w świecie snu. Nie można
pochować duszy na jawie. To może ci potwierdzić każdy,
komu przyśnił się zmarły współmałżonek lub przyjaciel. Tak
samo nie można pochować ciała w świecie snu. Dlatego
ludzie przykładają taką wagę do  fizycznego pochówku.
Wojownicy Nocy pochowali Isabel Gowdie zarówno na
jawie, jak i we śnie, aby mieć całkowitą pewność, że nigdy
nie ucieknie.
- A teraz my musimy ją wydobyć? - spytał Mol Besa, patrząc
z lękiem na kredową ścianę.
Kasyks potaknął.
- Zgadza się, Mol Besa. Teraz my musimy ją wydobyć. Mol
Besa spojrzał na niego, mrużąc oczy.
- A gdybym powiedział ci, że nie chcę tego zrobić? %7łe
wolałbym raczej zostawić ją tam, gdzie jest? Możemy
przecież pokryć czymś jej palce i zablokować dostęp do
świata.
- Nie zapominaj, że jesteś zarażony Nocną Plagą - od-
krzyknął Kasyks. - Podobnie jak tysiące angielskich dzieci. I
ta kobieta jest tego przyczyną. Jest służebnicą szatana.
Musisz się od niej uwolnić. I uwolnić wszystkie te dzieci.
Musisz!
Mol Besa potaknął. Głowa mu pękała. Kasyks skinął na
Keldaka i krzyknął mu prosto w ucho:
- Wyceluj swoją pięść w ścianę, tak aby wyciąć z niej
sześcian mniej więcej tych rozmiarów. Nie chcę, by coś jej
się stało. Wygląda na to, że zastygła w jakiejś dziwnej
pozycji, jakby się szamotała. Wiesz, o co mi chodzi? Z jedną
ręką wyciągniętą przed siebie, a drugą pozostawioną w tyle,
jakby biegła przez skałę.
Keldak spojrzał szybko na Kasyksa.
- Zrobię, co będę mógł - powiedział.
Wszyscy cofnęli się od wapiennej skały z wyjątkiem
Keldaka, który podszedł do niej wolno, mierząc ją spoj-
rzeniem swoich lisich, bystrych oczu. Zdjął rękawicę i wtedy
tunel rozbłysnął jeszcze większą energią promieniującą z je-
go pięści. Zwiatło jego pięści było tak oślepiające, że Mol
Besa musiał przykryć oczy dłonią, a w końcu zupełnie się
odwrócić.
Holograficzna kula unosząca się po lewej stronie hełmu
Keldaka zatoczyła łuk i znalazła się przed jego oczami.
Keldak z wprawą i pewnością siebie zaprogramował dwu-
metrowy prostopadłościan z wapiennej skały, który praw-
dopodobnie zawierał całe i nienaruszone ciało Isabel Gowdie.
- Mam nadzieję, że się uda - powiedział nerwowo do
Kasyksa. - Nigdy przedtem tego nie robiłem.
Kasyks uśmiechnął się.
- Oczywiście, że robiłeś. Prawdopodobnie setki razy. O
Keldaku wspomina jedna z najstarszych kronik Wojowników
Nocy z XIII wieku. Po prostu zapomniałeś, że to robiłeś. Ale
to nie oznacza, że nie wiesz, jak to robić.
- Skoro tak uważasz - odparł Keldak niezbyt przekonany.
Jego holograficzna kula wróciła cicho na swoje miejsce.
Uniósł wolno lewe ramię z oślepiająco jasną pięścią. Na
dwie, trzy sekundy zamknął oczy, koncentrując się.
- No dalej, Keldak, teraz - zachęcał go Kasyks. Keldak
pochylił się, wyprostował ramię i głośno krzyknął:
- Ashapolo!
Pięść ruszyła z jego nadgarstka z łoskotem przypominającym
huk metra. Uderzyła w ścianę i zagłębiła się w niej, wzbijając
fontannę kredowego kurzu. Zniknęła całkowicie w skale,
chociaż poprzez pył co chwilę przebijało jaskrawe światło,
kiedy w szaleńczym tempie wycinała zaprogramowany przez
Keldaka prostopadłościan.
W tunelu panował tak ogromny hałas, że odgłosy pracy
pięści Keldaka pozostały niezauważone. Ale Effis i Zasta
nadal stali na straży przy wejściu do tunelu mijani przez
robotników i wjeżdżające ciężarówki. Z szarego i ponurego
nieba wciąż lały się strugi deszczu.
Z otworu, który wycinała pięść Keldaka, dobywały się
chmury kredowego pyłu. Potem, kiedy pięść cięła tylną
ścianę bryły, światło na chwilę nieco przygasło. Keldak
uniósł lewe ramię, na którym już kształtowała się druga
pięść.
- Miałeś kiedyś do czynienia z wiedzmą? - krzyknął Mol
Besa.
Kasyks pokręcił głową.
- Tylko z jednym czy z dwoma demonami. Ale z wiedzmą
nigdy.
- Boję się - powiedział Mol Besa.
- Czego? Siebie czy wiedzmy?
- Głównie siebie. Nie wiem, co mi może strzelić do głowy.
- Trzymaj się mnie - odparł Kasyks. - Jeśli będziesz
potrzebował pomocy, to mów. Wojownicy Nocy pracują
zawsze razem. Pamiętaj. Stanowimy zespół.
Mol Besa potaknął. Ale jednocześnie poczuł, jakby poruszyła
się w nim jakaś nadzwyczajna ciemność, niczym gęsta
melasa. Krew zaczęła szybciej krążyć w jego żyłach, a od-
dech stał się krótszy.  Znalazłem ją - pomyślał. - W końcu ją
znalazłem. Teraz będzie mogła zmienić świat tak, jak tego
zawsze chciała. Teraz będzie mogła roznieść Nocną Plagę od
bieguna do bieguna .
Przełknął głośno ślinę i zerknął na Keldaka, aby się upewnić,
że ten niczego nie zauważył. Nigdy nie wiadomo, jakie moce
posiadają inni ludzie we snach. Jednakże Keldak był zbyt
zajęty obserwowaniem, jak jego oślepiająca pięść kończy
wycinać wapienny blok. Jego zielony pancerz był pokryty
cienką warstwą kredowego pyłu i aby lepiej widzieć, musiał
unieść swoją przyłbicę.
Mol Besa spojrzał na Effis. Za koronkową maską jej oczy
wydawały się niezwykle ciemne. Kiedy zauważyła, że Mol
Besa na nią patrzy, wyszczerzyła zęby w sugestywnym
grymasie. Jej mina mówiła:  Będę z tobą robiła rzeczy, o
jakich ci się nie śniło. Będę się z tobą kochać i cię kaleczyć,
ty draniu. Będę się z tobą kochać, aż do krwi . A więc ona
też to czuła. Nocna Plaga zaraziła ich oboje żądzą, okru-
cieństwem i niewiernością szatana. A tutaj znajdowali się tak
blisko szatańskiej służebnicy.
Ogarnęły ich mdłości. W żyłach krew płynęła jak gorąca
lawa. Zdradziecki wpływ Isabel Gowdie przybierał na sile z
każdym ruchem Keldakowej pięści.
Rozległ się odgłos spadających kamieni. Pięść Keldaka
skończyła swe zadanie. Teraz należało wydobyć bryłę ze
ściany. Keldak przesunął znów przed oczy swą holograficzną
kulę i ponownie ją zaprogramował. Na końcu jego nadgarstka
zabłysnęła druga pięść. Zniknęła w skalnym otworze w
otoczeniu pyłu i światła. Nastąpiła krótka przerwa, a potem
ogromny wybuch, który wypchnął bryłę pół metra ze ściany.
Kiedy opadł kurz, Kasyks podszedł i położył rękę na bloku.
- Ty i ja, Mol Besa, możemy to wyciągnąć. Musisz dać mi
tylko trochę matematycznego wsparcia. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • sportingbet.opx.pl
  • Podstrony