[ Pobierz całość w formacie PDF ]

wreszcie straciła nadzieję, że się doczeka.
Rozpłakała się, kryjąc twarz w poduszce.
Kiedy się obudziła, wciąż była w łóżku sama. Spojrzała na
zegarek. Wpół do dziesiątej.
W domu panowała kompletna cisza. Luc na pewno spał na dole.
Rachel wstała, włożyła szlafrok i wsunęła stopy w sandały.
Wyszła na korytarz. Po drodze zajrzała do pokoju dziecinnego i
zobaczyła złożone łóżeczko. Ten widok ją rozczulił. Luc musiał
spędzić na tym pół nocy.
Zeszła na dół. Jeśli Luc śpi, przygotuje mu śniadanie.
Drzwi prowadzące do winnicy były otwarte na oścież. Rachel
wyjrzała i zobaczyła Luca. Robił coś w połowie zbocza.
Wyszła z domu i ruszyła między rzędami krzewów w jego
stronÄ™.
- Luc? - cicho wymówiła jego imię.
Wstał gwałtownie.
- Rachel! Coś się stało?
Czy od razu musiało się coś stać?
- Nic. Przyszłam powiedzieć ci dzień dobry.
154
RS
Był blady, w jego oczach malował się strach.
- Ma chérie, na pewno dobrze siÄ™ czujesz? - PrzyglÄ…daÅ‚ siÄ™ jej
badawczo.
Boże, ile to dziecko dla niego znaczyło!
- Zajrzałam do dziecinnego pokoju. Złożyłeś łóżeczko. Jest
naprawdę śliczne. Na pewno się napracowałeś.
Luc milczał, więc Rachel paplała dalej:
- Cieszę się, że wybraliśmy jasny kolor. Nasze dziecko będzie
bardzo szczęśliwe. Ale nie musiałeś tego robić w nocy. Położyłeś się
pózno i wcześnie wstałeś. Ty też musisz się wysypiać.
Luc rozejrzał się.
- Od dawna cierpię na bezsenność. Starałem się zachowywać
cicho. Przepraszam, jeśli cię obudziłem.
Tak bardzo pragnęła jego miłości, a on ofiarowywał jej tylko
troskÄ™.
- Och, ja się wyspałam. Masz ochotę na śniadanie? - powiedziała
beztrosko, na przekór ponurym myślom.
- Dziękuję, nie jestem głodny. Popracuję jeszcze trochę, a potem
przygotujÄ™ lunch.
- Ja nie będę jadła w domu, ale przed wyjściem przygotuję coś
dla ciebie - oświadczyła nagle.
- Wychodzisz?
- Mam spotkanie z Giselle. Który samochód mogę wziąć?
Luc był zaskoczony. Zbladł jeszcze bardziej.
- Chcesz zacząć pracę od dzisiaj? - zapytał z niedowierzaniem.
- Nie wiedziałeś, że jestem pracoholiczką? Tak jak ty.
155
RS
Luc zacisnÄ…Å‚ wargi.
- Skoro tak, ja cię podwiozę. - Wstał.
- Nie ma takiej potrzeby. Jesteś zajęty, nie chciałabym cię
odrywać od pracy.
- Sprzedałem maserati i muszę kupić jakiś samochód dla ciebie.
A dziś podwiozę cię - rzekł stanowczo. - Gdybyś wzięła dżipa i coś
się stało, nie mógłbym ci pomóc.
Rachel speszyła się.
- Dlaczego sprzedałeś maserati?
- To nie jest auto praktyczne ani bezpieczne dla kogoÅ›, kto ma
rodzinÄ™.
- Ale jeszcze tydzień temu nie wiedziałeś, że będziemy rodziną.
Dlaczego sprzedałeś maserati?
- To był samochód Paulette. Sprzedałem go po jej śmierci.
- Rozumiem.
Rachel odwróciła się. Zrobiła dwa kroki w stronę domu i
zatrzymała się.
- Twoja matka powiedziała, że zbudowałeś ten dom w nadziei,
że kiedy Paulette się obudzi, zaczniecie tu nowe życie. Jeżeli chcesz
go sprzedać, zrób to, Luc - powiedziała i odeszła.
Była już prawie przy drzwiach, kiedy usłyszała za sobą głos
Luca:
- Moja matka ma złe informacje. Ten dom zacząłem stawiać
dziewięć miesięcy temu. Zbudowałem go dla siebie.
Co takiego? Rachel zamarła.
156
RS
- Mamon za bardzo się przyzwyczaiła do tego, że mieszkam z
nią i z rodziną Giselle. Nie wyprowadzałem się, bo było jej ciężko po
śmierci ojca i wydawało się, że moja obecność pomaga jej dojść do
siebie. Najwyższy czas, żebym stanął na własnych nogach. A co do
samochodu, to właśnie w tym maserati Paulette miała wypadek.
No nie.
- Cieszę się, że go sprzedałem. Wyremontowałem go, bo
wszyscy wierzyli, że Paulette lada dzień się obudzi. Wtedy na drodze,
kiedy widzieliśmy się pierwszy raz, sprawdzałem go po remoncie. -
Przerwał na chwilę, a potem spytał: - Może kupimy dla ciebie dżipa?
To bezpieczny samochód. Poza tym w wolnych chwilach będziesz
mogła wozić turystów.
Rachel nie wierzyła własnym uszom.
- Chciałbyś, żebym to robiła?
- Oczywiście. Paulette nigdy się tym nie zajmowała. Ona w
ogóle nie interesowała się moją pracą. Ale ty zapowiadasz się na jeden
z największych atutów Domaine Chartier.
- Powiedziałeś mi, że gdybyś był żonaty, twoja żona
oprowadziłaby mnie...
- Kłamałem - przerwał jej, a cudowne, niebieskie oczy Rachel
rozszerzyły się ze zdumienia. - Chciałem być z tobą, a bałem się
odmowy. No i nie chciałem cię wystraszyć, więc wymyśliłem tę
historyjkę. Masz mi to za złe?
Patrzyła na niego nieco skonsternowana.
- Zależało ci na moim zamówieniu?
157
RS
- Nie - wyszeptał. - Zależało mi na tobie. Patrzyła na niego z
bólem w oczach.
- Nie musiałeś tego mówić, Luc. Wiem, co czułeś do Paulette. I
wiem, co nadal czujesz...
- Wysłuchaj mnie... - Potrząsnął nią lekko. - Kochałem Paulette.
Przeżyliśmy razem kilka cudownych lat, ale wszystko to się rozpadło,
jeszcze zanim się rozwiedliśmy. Kiedy zobaczyłem cię tamtego dnia
na drodze, jeszcze nie rozumiałem, że moje małżeństwo to zamknięty
rozdział. A kiedy wyłoniłaś się zza zakrętu i omal na ciebie nie
wpadłem... No właśnie, na twój widok zapomniałem o bożym świecie.
Przyglądała się mu z niedowierzaniem.
- Zapamiętałem twój numer rejestracyjny i zamierzałem cię
odnalezć. I stał się cud. Zobaczyłem cię w  Hotel du Roi", jak
popijałaś moje wino. - Uśmiechnął się. - Wtedy cię zapragnąłem.
Kiedy przysunął się do niej, ciałem Rachel wstrząsnął dreszcz.
- Marzyłem tylko o jednym. Wziąć cię w ramiona i porwać. Nie
masz pojęcia, ile mnie kosztowało, żeby przekazać opiekę nad tobą [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • sportingbet.opx.pl
  • Podstrony