[ Pobierz całość w formacie PDF ]

 No co  powiedział Tantau, podając Meinersowi rękę
 spotkanie ze starymi kamratami było pouczające?
 Było nonsensem.  Meiners powiedział to bez odro
biny goryczy.
Tantau pokiwał głową.
·ð ð DzielÄ… was nie tylko lata, ale i różne Å›wiaty. Pan jest jaskrawym przykÅ‚adem samotnika,
a tamci to typy, które muszą chadzać kupą.
·ð ð Decyzja moja jest w każdym razie nieodwoÅ‚alna!
 Meiners odsunął papiery, nad którymi pracował.  Wy
jeżdżam. I to miasto nigdy więcej mnie już nie zobaczy.
Wszystko to napawa mnie odrazÄ….
 Zrozumiałe  rzekł Tantau, po czym skrzyżował ręce,
rozsiadł się wygodnie na krześle i zapatrzył w próżnię. 
Kilka lat temu  powiedział po chwili  poszedłem nie
opatrznie na pewien eksperyment. Po pewnym morderst
wie, którego sprawcę wykryłem bardzo szybko, skoncen
trowałem się z pewnych względów na kimś, kto był cał
kowicie niewinny. I tak długo go urabiałem, wszelkimi
dopuszczalnymi sposobami i metodami, aż mu się zaczęło
zdawać, że nie jest tak zupełnie niewinny, że jest być może
nawet współwinny. I powoli zaczynał w to wierzyć.
·ð ð Mam wrażenie, że rozumiem tÄ™ aluzjÄ™  rzekÅ‚ Mei-ners z uÅ›miechem rezygnacji na
twarzy.  Chce pan wiedzieć, czy czasem i moje spojrzenie na to, co się wówczas stało, nie
uległo zmianie. No więc nie. Wiem, co przeżyłem.
·ð ð No dobrze  powiedziaÅ‚ Tantau  i mimo to byÅ‚ pan gotów siÄ™ z nimi pojednać?
Dlaczego właściwie?
·ð ð Powiedzmy: przez zwykÅ‚y ludzki humanizm. Wiem, że brzmi to banalnie, że jest to
określenie wytarte, ale tu jakoś pasuje. Chciałem dać moim kolegom z tamtych czasów
szansę, żeby mogli przejść nad tym wszystkim do porządku dziennego w możliwie
przyzwoity sposób. Ale pan jednak miał rację: zanim coś się komuś przebaczy i zapomni, ten
ktoś musi najpierw uświadomić sobie swoją winę. Taka była pańska teoria, prawda?
·ð ð To tylko część mojej teorii o winie i karze. Ale gotów jestem wyjaÅ›nić panu jej dalszÄ…
część. Widzi pan, mój drogi młody przyjacielu, tak jak można zasugerować niewinnemu, że
nie jest on tak całkiem bez winy, tak też możliwe jest coś wręcz odwrotnego. Rozumie pan,
co chcę przez to powiedzieć? Winni bądz współwinni z owych czasów nie mają dziś
świadomości, że byli kiedyś winni lub współwinni.
·ð ð Nie chcÄ… o tym pamiÄ™tać!
·ð ð Jeszcze proÅ›ciej: naprawdÄ™ nie pamiÄ™tajÄ…! To, co wtedy siÄ™ dziaÅ‚o, jest dla nich odlegÅ‚Ä…
przeszłością. Od tej pory tyle rzeczy się już zdarzyło. Próbowano już tylokrotnie
zrehabilitować minioną wojnę, z jej orderami włącznie. Te nieliczne i mało ważne cnoty,
które mają okazję ujawnić się podczas wojny, uważa się znowu, i to już od lat, za ważniejsze
od owych straszliwych zbrodni, które musiała za sobą pociągnąć i też pociągnęła ta wojna.
Sugeruje się im wszystkim:  Spełniałeś tylko swój obowiązek wobec ojczyzny i wobec
swych rodaków". I ci wieczni kamraci uwierzyli w to. Któż bowiem ma odwagę przyznać się
jawnie do swych błędów, słabostek, nikczemności, a nawet zbrodni popełnionych w
przeszłości?
Michel Meiners spuścił głowę i powiedział cicho:
 Toteż apelowałem do sumienia nieczułego jak betono
wy bunkier.
177
 I zakłócił pan tym tak zwanym kolegom zdobyty przez nich w pocie czoła spokój. Zmusił
ich pan do myślenia, a więc zrobił pan wszystko, żeby poczuli się niepewni. Przypomniał im
pan, że są obciążeni paskudną winą, im, którzy są uważani za wzór cnót obywatelskich. Już
przez to samo stał się pan dla nich grozny i niebezpieczny. Niech pan wyjeżdża, Meiners. To
najlepsze, co pan może zrobić.
·ð ð A co pan zrobi, panie Tantau?
·ð ð Jeszcze trochÄ™ tych koleżków pomÄ™czÄ™, nie dam im spokoju, bo ciÄ…gle jeszcze mam
nadzieję, że może ten lub ów odkryje w sobie sumienie. No cóż, nie ma na to rady, takie
rzeczy sprawiają mi przyjemność.
·ð ð Pan wie wiÄ™cej, niż pan mówi.  W oczach Meinersa zamigotaÅ‚ strach.  Ale ja panu
nic nie powiedziałem. Nic.
·ð ð %7Å‚ycie jest czÄ™sto jak rachunek, drogi przyjacielu. PrzestÄ™pstwo pociÄ…ga za sobÄ…
przestępstwo, wina winę. Co to dzisiaj ma za znaczenie, że paręnaście lat temu próbowano
pana zgładzić ze świata? Kogo to dzisiaj wzrusza? Czy to w ogóle da się jeszcze podciągnąć
pod literę prawa? Coś, co teraz mogłoby mieć niebezpieczne następstwa. Zaczyna mi się
nawet powoli wydawać, że wiem, co. Ale samo przypuszczenie już mi nie wystarczy. Chcę
znać całą prawdę. I dojdę do niej, niezależnie od tego, czy pan tego chce, czy nie.
Owego wieczoru Bennicken odwiedził swego przyjaciela Frammlera. Jak się tego
spodziewał, znalazł go w gabinecie zabiegowym jego zakładu pogrzebowego. Frammler
czytał właśnie czasopismo fachowe  Boden und Feuer" i od czasu do czasu popijał swoją
ulubionÄ… nalewkÄ™ malinowÄ….
·ð ð MuszÄ™ z tobÄ… pogadać.  Nie czekajÄ…c, aż przyjaciel wskaże mu miejsce, Bennicken
rozsiadł się na jednej ze skrzyń.
·ð ð Nie przeszkadzasz mi  rzekÅ‚ Frammler i postawiÅ‚ na stole drugi kieliszek. 
Zwłaszcza jeżeli przyszedłeś po to,
178
by mi zakomunikować, że założysz mi tu te szyny, o których mówiliśmy.
·ð ð Zrobi siÄ™  powiedziaÅ‚ Bennicken.
·ð ð Doskonale!  Frammler napeÅ‚niÅ‚ po brzegi oba kielichy.  Wiesz przecież, że to moje
marzenie. Bo czasami wieczorem albo w nocy, kiedy kończę robotę i mam już trupa
spreparowanego, chciałbym podziwiać go zaraz w sali pokazowej i wypróbować tam efekty
świetlne. Ale samemu trudno mi dzwigać takie spreparowane zwłoki. Kiedy będę miał szyny,
pójdzie mi to śpiewająco.
·ð ð Zabieram siÄ™ do tego pojutrze.
·ð ð A ile mnie to bÄ™dzie kosztować?
Bennicken machnął niedbale ręką. Ale za to zapytał:
·ð ð Sprawa z tym Siegertem zaÅ‚atwiona?
·ð ð Aha!  zawoÅ‚aÅ‚ Frammler, ogromnie tym pytaniem rozbawiony.  Tu ciÄ™ boli!
Możesz być spokojny. %7ładna sprawa nie mogła już być załatwiona lepiej.
·ð ð Oby tak byÅ‚o. Bo wcale nie mam ochoty podpaść policji. [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • sportingbet.opx.pl
  • Podstrony