[ Pobierz całość w formacie PDF ]

sprostowałem.
 Ja też, ale nie jestem kompletnym ciemniakiem. Znalezli stary magazyn we
wschodniej dzielnicy, niedaleko Chester Avenue, z około dwudziestoma kradzionymi
samochodami w środku. Aresztowali dwóch żołnierzy Dainiusa, ale nie mogli ich
tknąć, bo nikt nie chciał przeciwko nim zeznawać. Ale i tak to był dobry połów, infor-
macja w wiadomościach. Nasi detektywi dobrze wypadli.
Coś sobie przypominałem o odzyskaniu kilku skradzionych wozów, lecz nie łą-
czyłem tego z Belovem. To się zdarzyło, kiedy zaczynałem służbę, pracowałem nocą i
nie znałem wielu detektywów.
 Nadal się zajmuje kradzieżami samochodów?
 Podobno tak, ale z pewnością nie ogranicza się do tego. Ma zmysł organiza-
cyjny i wielkie pieniądze, tyle wiem.  Wypił trochę wody i spojrzał na dno szklanki,
jakby nie spodobało mu się to, co tam zobaczył.  Chcesz mi powiedzieć, że Dainius
ma związek z tymi gnojkami, którzy zmasakrowali samochód Ambrose?
 Tak mi powiedziano.  Opowiedziałem mu o mojej rozmowie z Sellersem i
poszedłem do kuchni, żeby nalać sobie kawy. Kiedy wróciłem, wyglądał ponuro.
 Ta sprawa śmierdzi  powiedział.  Jeremiah Hubbard i Dainius Belov? Z tego
połączenia nie wyniknie nic dobrego.
 Myślisz, że są powiązani?
Pokiwał głową.
 O, tak. Jeśli o mnie chodzi, są powiązani.
 Czym?
Popatrzył na mnie.
 Trupem Wayne'a Westona.
Skinąłem głową.
 Myślisz, że Rosjanie mają jego żonę i córkę?
 Możliwe, chociaż nie widzę powodu, żeby trzymali je przy życiu. Oczywiście
teraz nie widzę żadnego powodu, bo gówno wiemy.  Pokręcił głową.  Jeśli dobrze
pamiętam, a zawsze dobrze pamiętam, kilku chłopaków Belova było w specnazie.
Wiesz, to radziecki odpowiednik naszych sił specjalnych i oddziałów do tajnych ope-
racji.
 Wyglądają na dość niebezpieczną gromadkę.
 Tak.  Joe się uśmiechnął.  Ale przynajmniej wiemy, z czym mamy do czy-
nienia. Oni nie wiedzą.
Rozdział 6
W domu Wayne'a Westona, w Brecksville, panowała atmosfera skromnej ele-
gancji. Wielkie ceglane ranczo było imponujące i niewątpliwie kosztowne, ale nie na-
zbyt ekstrawaganckie. Asfaltowy podjazd prowadził obok rzędu świerków. Pod drze-
wami, gdzie nie sięgały promienie słoneczne, pozostały łaty śniegu. Za domem stał
garaż na dwa samochody. Całe otoczenie dawało poczucie spokoju i bezpieczeństwa.
Policja przeszukała posiadłość centymetr po centymetrze, ale razem z Joem uznali-
śmy, iż warto wszystko obejrzeć, żeby zrozumieć, kim był Wayne Weston, jak żył on i
jego rodzina. Słońce było już dość wysoko i ludzie, którzy mieli normalne zawody,
spieszyli do biur, kiedy my dotarliśmy do domu zabitego, żeby napawać się atmosfe-
rą. Cholerny sposób na rozpoczęcie dnia.
Buick Johna Westona stał przed garażem, a ja zatrzymałem się obok. Za do-
mem był taras z grillem na propan i stół piknikowy. Znalezliśmy przy nim Johna Wa-
yne'a. Siedział i gapił się na resztki bałwana na tylnym podwórku.
 Zrobiła go moja wnuczka  powiedział zachrypłym głosem.  Dzień przed
tym, jak... jak zaginęła.
Bałwan topniał powoli, miał pół metra wysokości. Nos z marchewki wypadł i
teraz leżał na trawie. Na głowie bałwana sterczała różowa czapka narciarska, dwoje
oczu z kamyków było na swoim miejscu i odwzajemniało spojrzenie Westona, jakby z
drwiną.  Nadal tu jestem  bałwan zdawał się mówić  ale jej nie ma .
Weston spuścił wzrok i wręczył nam klucz.
 To od drzwi frontowych. Wejdzcie i się nie spieszcie. Przeglądajcie, co chce-
cie, mnie jest wszystko jedno. Ja nie mogę tam wejść.
 Tam , jak małe dziecko, które boi się zejść do piwnicy. Dziecko bałoby się te-
go, co mogłoby w piwnicy znalezć. John Weston bał się tego, czego w domu nie
znajdzie.
Joe wziął klucz, zeszliśmy z tarasu i wróciliśmy do drzwi frontowych. Otwierały
się na hol z podłogą z twardego drewna. Z lewej znajdował się korytarz, a z prawej
mały salonik z kanapą, drewnianym krzesłem na biegunach i starą maszyną do szycia.
Na ścianach wisiało kilka obrazów i stał stolik ze starymi wydaniami  Time'a , ale zda-
je się pokoik był bardziej na pokaz niż do użytku. Poszliśmy na prawo.
Za salonem znajdowała się kuchnia. Przeszukaliśmy kredensy i szuflady. Lo-
dówka wypełniona jedzeniem; w zamrażarce leżały dwa nowojorskie steki i nieotwarte
pudełko z lodami na patyku. Wszystkie produkty dobrej jakości i starannie ułożone.
Miało się wrażenie, że właściciele wyszli, lecz wrócą do domu niebawem.
Obok kuchni była jadalnia z dębowym stołem, przy którym mogłoby zasiąść na
pewno dwadzieścia osób. Za jadalnią znajdowała się, położona na niższym poziomie,
sypialnia z wygodnymi, zniszczonymi nieco meblami i nowoczesnym sprzętem elek-
tronicznym. Właśnie w tym pokoju znaleziono ciało Westona, ale teraz nikt by się te-
go nie domyślił. Dokładnie przeszukaliśmy pomieszczenie, obracając każdą poduszkę,
otwierając każdą kasetę, ale była to formalność. Policja niczego nie przeoczyłaby.
Sprawdzaliśmy jednak powtórnie, lepsze to niż rozglądanie się po pustym pokoju.
Skończyliśmy z salonem, wróciliśmy do punktu wyjściowego i poszliśmy na lewo kory-
tarzem. Nie zamieniliśmy do tej pory ani słowa. Cisza nam ciążyła. Dom zdawał się
przechowywać aurę rodziny, miało się wrażenie, że zaraz drzwi się otworzą, a wnętrze
wypełni głos matki i śmiech dziecka.
Z holu prowadziły drzwi do łazienki, dwu pokoi oraz gabinetu z wielkim pu-
stym biurkiem, szafą na akta i dwiema półkami na książki. Leżące na podłodze zwinię-
te kable pozostały prawdopodobnie po komputerze, który zabrała policja. Na półkach
stało kilka fotografii rodzinnych, oprawiony w ramki program mistrzostw z 1953 roku
oraz kilka powieści Johna Grishama i Deana Koontza.
W szafie z szufladami dwie były zupełnie puste. W innych leżały teczki z gwa-
rancjami na różne sprzęty gospodarstwa domowego, opłacone ubezpieczenia, kata-
logi wysyłkowe i rozmaite przedmioty, niemające nic wspólnego z pracą Westona. Je-
dyna teczka, która zwróciła moją uwagę, zawierała jego dokumenty wojskowe. W za-
świadczeniu o zakończeniu czynnej służby wymieniono zaliczone treningi specjali-
styczne  a było o czym pisać. Weston miał dyplom nurka wojskowego, specjalisty od
desantu powietrznego, specjalisty od dalekiego zwiadu i od materiałów wybucho- [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • sportingbet.opx.pl
  • Podstrony