[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Eskil, bez pytania i bez skrupułów, ułożył się na jej łóżku, a nawet ze dwa razy podskoczył
na miękkim materacu.
- Ale ciągle masz policzki rumiane jak jabłuszka.
- Nie rozdajesz komplementów hojną ręką, jak słyszę.
- Czy to zle mieć policzki jak jabłuszka? - zapytał niewinnie.
- Może i tak, ale kiedy się ma pięć lat. W wieku szesnastu chce się mieć policzki zapadnięte,
bo to wydaje się takie interesujące.
Bezczelnie zaczął chichotać. Eskil odznaczał się niezwykłym kolorytem jak na mężczyznę z
Ludzi Lodu. Miał ciemne, miedzianorude włosy, zielonobrązowe oczy i niebywale piegowatą
skórę, krótki, zadarty nos i wiecznie rozciągnięte w uśmiechu usta pełne białych, równych
zębów. Był wysoki i długonogi. Wdzięk aż od niego bił.
- Może skończymy rozmowę o mnie? - zaproponowała Tu1a. - Opowiedz mi, czym
zajmowałeś się przez ten czas, kiedy się nie widzieliśmy.
- Według tego, co mówią moi rodzice, wszystkim tym, czym nie powinienem. Ale mój los już
dawno został przesądzony: kiedyś w przyszłości zostanę statecznym właścicielem trzech
dworów. Nudziarstwo.
- To nie brzmi szczególnie zabawnie.
101
- O nie, wcale się tym nie martwię. Ale najpierw chciałbym posmakować trochę życia!
Powiem ci, Tulo, że nie tak łatwo się wybić, gdy się ma tak niezwykłych i poważanych przez
wszystkich rodziców.
- Słyszałam, że robisz co możesz w tym kierunku.
Rozjaśnił się.
- Naprawdę słyszałaś? Słyszałaś o tym, jak ograłem w karty trzech zaufanych ludzi króla?
Nie oszukując, naciągnąłem ich na prawie pięćdziesiąt talarów.
- Co takiego? Czyś ty oszalał? - Naprawdę zaimponował Tuli. - I co powiedzieli na to twoi
rodzice?
- Jeszcze o tym nie wiedzą i ja raczej też im nie powiem. A i wysoko postawieni panowie nie
będą chcieli się przyznać do takiej porażki. Cała sprawa pozostanie tajemnicą.
- Jeśli nikt o tym nie wie, to jak ja mogłam o tym usłyszeć?
- Masz rację. Widać nie jesteś taka głupia, za jaką chcesz uchodzić.
- Nigdy nie chowałam światła pod korzec częściej, niż było mi to potrzebne. Na co
przeznaczyłeś pieniądze?
- Mam je nadal. Przydadzą mi się w podróży.
- W podróży?
W oczach Eskila pojawił się wyraz rozmarzenia.
- Powiedziałem ci, że chcę coś przeżyć, zanim zakopię się tu na stałe. Jest w Norwegii
pewne miejsce, które chcę odwiedzić.
- Dolina Ludzi Lodu? - natychmiast podchwyciła Tula.
- O nie, a cóż tam po mnie? Jeszcze mi życie miłe. Nie, chcę pojechać gdzie indziej, do
osady zwanej Eldaford. To bardzo tajemnicze miejsce, oddalone od innych miejscowości,
zapomniane. Chcę udowodnić, że ja także należę do Ludzi Lodu.
- Ale przecież to całkiem oczywiste, i to w podwójnym stopniu. I twoja matka, i ojciec
pochodzą z tego rodu.
Utkwił w niej spojrzenie swych pięknych, zielono-brązowych oczu.
102
- Chcę być taki jak ojciec. I wiesz, czasami wydaje mi się, że to ja otrzymałem dar, że
dotkniętym w naszym pokoleniu nie była wcale twoja starsza siostra, która zmarła przy
urodzeniu, lecz ja!
O nie, mój kochany, teraz bardzo, ale to bardzo się mylisz!
- Na czym opierasz swoje przypuszczenia? - zapytała, przysiadając na łóżku w pewnej
odległości od niego, tak by móc widzieć go w całej okazałości. Doprawdy, było na co
popatrzeć!
Eskil opowiadał z zapałem:
- Zdarza się często, że myślę: za następnym zakrętem spotkam konny powóz albo jakiegoś
człowieka za rogiem. I wiesz, tak właśnie się dzieje. Albo wydaje mi się, że rozpoznaję z
daleka kogoś, kogo nie widziałem od dawna. Najpierw okazuje się, że to wcale nie ta osoba,
ale zaraz, za kilka minut, ją właśnie spotykam.
No cóż, mój drogi, pomyślała Tula, takie rzeczy od czasu do czasu przydarzają się
każdemu. Ciekawe, jakie jeszcze masz dowody.
Ale to najwidoczniej było już wszystko.
A zatem najlepiej zmienić temat, postanowiła, i zaraz zapytała:
- Dlaczego wybierasz się akurat do Eldaford?
- Ponieważ... Nie, nie powiem ci. Jesteś dostatecznie szalona, by sama tam pojechać.
- A więc to coś ciekawego?
- I to jak!
- Korzystne finansowo?
- Jeszcze pytasz? Inaczej po co bym tam chciał jechać?
- Do twarzy ci z tą autoironią. Wcale nie wierzę w twoją chciwość, natomiast wiem, że
pociąga cię przygoda, i to rozumiem. Obudziłeś moją ciekawość.
Nie przydałaby ci się pokorna pomocnica i wielbicielka?
- Owszem, pokorną mógłbym zabrać. A znasz kogoś takiego?
- Teraz byłeś złośliwy.
103
Słuchał jej tylko jednym uchem, w oczach błyszczała mu żądza przygód. To dziwne, myślała
Tula. Siedzieli tak sobie, jakby byli parą dobrych, droczących się przyjaciół. A przecież
upłynęło sześć lat od czasu, kiedy widzieli się po raz ostatni, i to przez parę krótkich dni,
podczas konfirmacji Anny Marii.
Tula podzieliła się swym odkryciem z Eskilem.
- Ja też mam takie wrażenie.
- Już wtedy lubiłeś się ze mną drażnić - przypomniała mu.
- To prawda. I dzisiaj od razu wyczułem, że mogę sobie z ciebie żartować, a ty się nie
pogniewasz. Ale wiesz, prawdą jest powiedzenie:  kto się lubi, ten się czubi . Droczyć się
można tylko z osobami, które się darzy sympatią i wie się, że one zrozumieją żarty.
- Masz zupełną rację - pokiwała głową. - Ale powinniśmy chyba zejść na dół.
Kiedy z przesadną uprzejmością przytrzymywał przed nią drzwi, pomyślała zaskoczona:
traktuję go nadal jak swoistego bohatera, starszego chłopca, który ośmiela się psocić, a ja
bardziej niż chętnie idę w jego ślady. On dorósł i zmienił się w bardzo pociągającego
młodego człowieka, z pewnością podbija serca wielu dziewcząt. Ale mnie Eskil nie pociąga.
Jest raczej kimś w rodzaju ubóstwianego starszego brata, którego nigdy nie miałam.
Doprawdy, muszę być dziwnym stworzeniem!
104
ROZDZIAA IX
Kiedy zgodnie z zapowiedzią Heike wezwał Tulę na rozmowę w cztery oczy, dziewczyna
miała wrażenie, że oto nadszedł dzień sądu. Wcześniej zjedli pospiesznie przyrządzony, ale
bardzo wystawny powitalny obiad. Do stołu podawali zwykli śmiertelni służący.
Tula od czasu do czasu widywała szary ludek. Raz jakieś stworzenie wychyliło głowę zza
nogi od stołu, to znów inne wspinało się po poręczy schodów w górę, a kilka małych
szarych, podobnych do kłębków wełny istot otarło się o jej nogi, jak gdyby chciały sprawdzić,
z czego to ona jest zrobiona.
Zauważyła, że są jej ciekawe, wszak zdolna była je widzieć, to wprost niesłychane!
Kim była, co tu robiła?
Chociaż Tula usiłowała przyzwyczaić się do ich obecności, to i tak co chwila podskakiwała.
Nie potrafiła zapanować nad lękiem, gdyż większość z pojawiających się istot była doprawdy
makabryczna!
Zrezygnowana potulnie poszła za Heikem. Vinga posłała jej pełne współczucia spojrzenie,
ale nie mogła w niczym pomóc. Oni, dotknięci z Ludzi Lodu, musieli rozmówić się sami.
Heike wprowadził Tulę do niedużego, ciemnobrązowego salonu. Meble ze skóry, ciemne [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • sportingbet.opx.pl
  • Podstrony