[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Ukrył twarz na jej szyi.
- Wezmiemyrazemprysznic popowrociedodomu?
- Pomyślę otym.
- Jak tam mój chłopiec? - Przesunął rękę na jej
brzuch.
- Myślę, że poczułamdziś rano jej pierwsze ruchy,
ale nie jestempewna.
- Mm, muszę to koniecznie sprawdzić pod prysz-
nicem.
- Ja nie muszę brać prysznica.
- Może się założymy?
- Potrafisz myśleć wyłącznie ojednym.
- Miło się z tobą rozmawia. - Dał jej pieszczotliwego
klapsa. - Chodz, kobieto, czas iść do domu.
Brittany nie wiedziała, co ją obudziło. Uczucie
jan+a43
us
o
l
a
d
n
a
c
s
pieczenia w klatce piersiowej? A może lekki ból
wdole brzucha? Przewróciła się na bok, ostrożnie, by
nie obudzić Matta.
Leżała, wpatrując się wciemność za oknem. Szukała
wzrokiem gwiazd, ale nie udało jej się zobaczyć ani
jednej.
Czemu nie posłuchała Matta i zjadła dwa kawałki
pizzy zamiast jednego? Wyprawili sobie małą uroczys-
tość, ponieważ minęły właśnie cztery miesiące od chwili
poczęcia dziecka i Brittany poczuła jego pierwsze ruchy.
Usiadła na brzegu łóżka. Ból wciąż nie ustępował.
Wkońcu wstała i poszła do łazienki.
Zapaliła światło, poczymwybuchnęła płaczem.
Usłyszała, że Matt wyskakuje z łóżka i biegnie do
łazienki. Wchwilę pózniej stanął w drzwiach.
- OBoże, Matt! - wykrztusiła przez łzy.
Ukląkł przednią i chwycił za lodowatozimne,
wilgotne ręce.
- Co się stało, dziecinko? - Głos mu się załamywał
ze zdenerwowania.
- Pomóż mi, błagam. - Zgięta w pół, trzymała się
za brzuch.
- Powiedz mi, coci jest! Gdzie cię boli?
Podniosła ku niemu zalaną łzami twarz.
- O Boże! - powtórzyła z jękiem. - Ja krwawię,
Matt, ja krwawię!
jan+a43
us
o
l
a
d
n
a
c
s
ROZDZIAA DZIEWITY
- Bardzo mi przykro, pani Diamond, ale straciła
pani dziecko.
Te słowa, te rozdzierająco bolesne słowa. Choć
minęło już sześć tygodni od chwili, gdy doktor wszedł
do szpitalnego pokoju, w którym leżała, i ogłosił ten
wyrok, jeszcze teraz odczuwała na ich wspomnienie
ból, jak gdyby otrzymała cios w splot słoneczny.
Nie mogła wykrztusić słowa, z jej piersi wyrwał się
tylko cichy jęk. Czuła się, jakby wyrwano z niej
kawałek żywego ciała.
Tak krótko nosiła w sobie to maleńkie życie, a tak
bardzo pragnęła tego dziecka - nie sądziła, że
kiedykolwiek zazna tego uczucia. Ale to było zanim
poznała Matta, zanim się zakochała.
Widziała swoje dziecko w marzeniach, podobne
jak dwie krople wody do Matta, zwłaszcza gdyby to
był chłopiec.
Ach, Matt. Utrata dziecka również dotknęła go
bardzo mocno. Zdawało się, że nie potrafią się
nawzajempocieszyć.
Zamknął się wsobie. Po powrocie z lasu odgradzał
się od Brittany muremmilczenia. Prawie nigdy się nie
uśmiechał. Nicią, która ich łączyła, było dziecko. Teraz
stali się sobie bardziej obcy niż kiedykolwiek, pomijając
łóżko. Nie potrafili porozumieć się słowami, natomiast
ich ciała rozumiały się doskonale. Kochali się namięt-
nie, niemal desperacko.
jan+a43
us
o
l
a
d
n
a
c
s
Brittany odnosiła wrażenie, że Matt czuje się
schwytany wpułapkę, że poślubił ją, ponieważ uważał,
że należy tak postąpić ze względu na dziecko.
Praca stała się jej panaceum na strapienia. Po-
święciła się jej całkowicie, biorąc na siebie tyle
spraw, ile tylko Wade jej dawał. Jezdziła do Tyler
przynajmniej raz w tygodniu, czasem dwa razy.
Bezustannie dręczyła ją myśl o dziecku, które utra-
ciła.
Dziś też nie było inaczej. Prowadziła samochód,
dopóki łzy całkiemnie przesłoniły jej oczu. Zatrzymała
się i zrobiwszy mały spacer przez las, usiadła u stóp
drzewa, czekając, aż ból się uśmierzy.
Nadaremnie.
Pot spływał ciurkiem po ciele Matta, zalewał mu
oczy. Nie pomagał nawet potnik w jego kapeluszu.
Może dlatego, że jest kompletnie przemoczony,
pomyślał Matt, biegnąc dalej.
Dzisiejszego ranka nie wybrał się do lasu. Przez
cały wczorajszy dzień padał deszcz, nie mógł więc
ryzykować, że cały jego sprzęt ugrzęznie w błocie.
Wrezultacie miał zbyt dużo czasu na myślenie.
Utrata dziecka dotknęła go ogromnie. Takiego
scenariusza nie przewidywał, nie pojawiał się on
nawet w najgorszych sennych koszmarach. Mimo to
Matt wiedział, że życie musi toczyć się dalej.
Szkoda, że Brittany nie miała podobnych odczuć.
Usiłował być cierpliwy, ona jednak odgrodziła się od
niego niewidzialnymmurem. Może była to jego wina,
przepełniała go tak głęboka rozpacz, że nie potrafił
do niej dotrzeć.
Nigdy nie był dobry w takich sprawach. Pewnie
dlatego, że zbyt długo pozostawał sam.
jan+a43
us
o
l
a
d
n
a
c
s
A teraz przepaść pomiędzy nimi zaczęła się pogłębiać
i Matt obawiał się, że utraci Brittany. Nie mógł nawet
znieść myśli o tym.
Gdy skręcił na podjazd prowadzący do jego
warsztatu, miał już za sobą około ośmiu kilometrów.
Był potwornie zmęczony. Nie na tyle jednak, by nie
zauważyć, że drzwi do warsztatu są uchylone. Wy-
chodząc, z pewnością zamknął je za sobą.
- A niech to szlag! - zaklął. Pokonał dzielącą go
od szopy odległość kilkoma susami i wpadł do
środka. Warsztat był pusty. Ale ktoś musiał w nim [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • sportingbet.opx.pl
  • Podstrony