[ Pobierz całość w formacie PDF ]

47
 Tak. A nie chcesz?
 Oczywiście, że nie  zaprzeczył z oburzeniem.
 I nie chcesz się ożenić z Susan?
 Ani mi się śni.
 Za to ona chce wyjść za ciebie.
 Tak, tego właśnie się obawiam.  Henry wyglądał na przybitego.  Wciąż do mnie
wydzwania i zasypuje mnie listami. Nie wiem, co mam z nią zrobić.
 Czy powiedziałeś jej, że się pobierzecie?
 Och, wiesz, jak to jest, mówi się różne rzeczy  wyznał niepewnie.  Albo raczej to kobiety
mówią to i owo, a człowiek przytakuje& Ot tak, dla świętego spokoju.  Uśmiechnął się z
zażenowaniem.  Powiedz Shirley, nie chcesz się ze mną rozwieść, prawda?
 Możliwe, że tak  odparła Shirley.  Kochanie&
 Wiesz, Henry, jestem dość zmęczona.
 Bydlak ze mnie. Tak paskudnie się zachowałem.  Ukląkł obok niej. Twarz mu się
rozpromieniła dobrze znanym, nęcącym uśmiechem.  Ale naprawdę cię kocham, Shirley.
Wszystko inne się nie liczy. Te bzdurne historie nie mają żadnego znaczenia. Nie mam zamiaru ani
ochoty żenić się z nikim innym. Czy pogodzisz się ze mną?
 Co tak naprawdÄ™ czujesz do Susan?
 Nie moglibyśmy o niej zapomnieć? To koszmarna nudziara.
 Chciałabym coś z tego zrozumieć, Henry.
 No cóż& Mniej więcej przez dwa tygodnie szalałem za nią, odbierała mi sen. Potem moje
szaleństwo nieco zelżało, lecz nadal byłem przekonany, że jest cudowna. Po pewnym czasie
pomyślałem sobie, że zaczyna mnie odrobinę nudzić. No i wreszcie okazało się, że miałem rację,
że rzeczywiście jest nudna. A w ostatnich dniach stała się wręcz nie do zniesienia.
 Biedna Susan.
 Nie martw się o nią. Susan jest pozbawiona jakichkolwiek zasad moralnych. To zwykła
puszczalska.
 Czasami, Henry, odnoszę wrażenie, że jesteś bez serca.
 To nieprawda  odparł oburzony.  Po prostu nie rozumiem, dlaczego ludzie muszą się tak
do człowieka przysysać. Zresztą to nawet bywa zabawne, byleby nie brać ich poważnie.
 Cholerny egoista!
 Czyżby? Może i tak. No więc jak? Wybaczysz mi?
 Nie zostawię cię. Ale tak czy inaczej, przejadło mi się to wszystko. Nie można ci ufać, jeśli
chodzi o pieniądze, no i prawdopodobnie nadal będziesz miewał te głupie przygody z kobietami.
 Och, nie. Nie będę. Przysięgam, że nie.
 Henry, bądzże uczciwy.
 Postaram się, lecz spróbuj zrozumieć, Shirley, że żadna z tych przygód nie ma znaczenia.
Liczysz siÄ™ tylko ty.
 Zastanawiam się poważnie, czy to ja nie powinnam uciąć sobie jakiegoś romansu! 
powiedziała Shirley.
Henry odparł, że nie miałby prawa jej za to potępić. Następnie podsunął myśl, że powinni pójść
do jakiejś przyjemnej restauracji i zjeść razem obiad. Przez cały wieczór był najmilszym
kompanem pod słońcem.
ROZDZIAA SIÓDMY
1
Mona Adams wydawała cocktail party. Mona Adams uwielbiała wszystkie przyjęcia, a już
najbardziej własne. Miała chrypkę, a to dlatego, że aby być słyszaną, musiała wciąż przekrzykiwać
gości. To było bardzo udane cocktail party.
48
Właśnie wykrzykując rozpaczliwie słowo po słowie, pozdrawiała spóznionego gościa.
 Richard! Jak to cudownie! Wracasz z Sahary, czy tym razem z pustyni Gobi?
 Ani z jednej, ani z drugiej. Wracam z Fezzan.
 Nigdy o czymś takim nie słyszałam. Ale jak to miło znów cię zobaczyć! Cóż za śliczna
opalenizna. Zastanawiam się, z kim chciałbyś porozmawiać. Pam, Pam, pozwól, że ci przedstawię
sir Richarda Wildinga. No wiesz, ten podróżnik: wielbłądy, gruba zwierzyna, pustynie, i te jego
pasjonujące książki. Właśnie wrócił skądś w& w Tybecie.  Odwróciła się i krzyknęła z całych
sił raz jeszcze, do innego przybysza:  Lidio! Nie miałam pojęcia, że wróciłaś z Paryża. Jak to
cudownie!
Richard Wilding przysłuchiwał się Pam, która mówiła rozgorączkowana:
 Widziałam pana w telewizji nie dalej jak ubiegłego wieczoru! Jakie to emocjonujące, poznać
kogoś takiego osobiście. Czy mógłby mi pan powiedzieć&
Nie zdążył powiedzieć niczego, ponieważ spadł na niego ciężki obowiązek zawarcia kolejnej
znajomości. Wreszcie, z czwartą szklanką w ręku, udało mu się dotrzeć do sofy, gdzie siedziała
najśliczniejsza dziewczyna, jaką kiedykolwiek widział.
Ktoś nieoczekiwanie przyszedł mu w sukurs, mówiąc:
 Shirley, musisz poznać Richarda Wildinga. Richard skorzystał z okazji i czym prędzej dosiadł
się do pięknej nieznajomej.
 Zdążyłem już zapomnieć, jak wyczerpujące są takie imprezy!  powiedział.  Czy nie
wymknęłaby się pani ze mną gdzieś, gdzie byłoby trochę ciszej?
 Z przyjemnością  odparła Shirley.  To miejsce z każdą minutą coraz bardziej przypomina
menażerię.
Wyszli w chłodne powietrze wieczoru z podniecającą świadomością ucieczki. Wilding przywołał
taksówkę.
 Trochę za pózno na drinka  powiedział, spoglądając na zegarek  a poza tym i tak
wypiliśmy za dużo. Myślę, że wskazany byłby obiad.  Podał taksówkarzowi adres małej, lecz
drogiej restauracji w pobliżu Jermyn Street.
Zamówił rozmaite dania i uśmiechnął się naci stołem do swego gościa.
 To najmilsza rzecz, jaka mi się przytrafiła, od kiedy wróciłem z pustyni. Zapomniałem, jak
przerażające są londyńskie przyjęcia. Dlaczego ludzie na nie chodzą? Dlaczego ja na nie chodzę?
Dlaczego pani?
 Instynkt stadny, jak przypuszczam  odparła lekceważąco Shirley.
Przeczucie przygody sprawiło, że oczy jej rozbłysły. Popatrzyła na siedzącego po przeciwnej
stronie stołu opalonego, przystojnego mężczyznę. Gratulowała sobie w ciuchu, że została porwana
przez pierwszą osobistość przyjęcia.
 Wiem o panu wszystko  wyznała.  No i czytałam pańskie książki!
 A ja nie wiem o pani absolutnie nic, wyjąwszy, że pani ma na imię Shirley. Shirley, a dalej?
 Glyn Edwards.
 I że jest pani mężatką.  Wskazał wzrokiem jej obrączkę.
 Tak. A poza tym mieszkam w Londynie i pracujÄ™ w kwiaciarni.
 Lubi pani mieszkać w Londynie, pracować w kwiaciarni i chodzić na przyjęcia?
 Nie bardzo. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • sportingbet.opx.pl
  • Podstrony