[ Pobierz całość w formacie PDF ]

"Myślę tak samo," Gabrielle powiedziała. "Czasem patrzę w górę a to już jest
dwa dni pózniej." Wymieniła dług pełne zrozumienie uśmiech z Garym.
Jubal wyrzucił ręce w powietrze. "Robi się tu nieco gęsto. Potrzebuję jedzenia.
Chodz, Joie. Nieważne, czy jesteś głodna czy nie, musimy trzymać się razem."
Czekali na Joie, aż znajdzie swoje noże i przywiąże je do nogi. Gary podniósł
brwi, ale Gabrielle tylko wzruszyła ramionami, z zakłopotanym uśmiechem.
Była przyzwyczajona do Joie, a ona prawie zawsze była uzbrojona w coś
śmiertelnego.
Joie znała dokładny moment zachodu słońca. Nie widziała pomarańczowo
czerwonych barw, ale w środku rozmowy po prostu wiedziała co dzieje się
wokół niej. Poczuła nagły drganie ziemi, gdy wampiry się obudziły. Serce
podskoczyło jej ze strachu.
Traian! Dotarła do niego. Dotknęła go. Poczuła natychmiastowe zabezpieczenia.
Nie odkrył miejsca odpoczynku wampirów. Nie poszedł do ziemi w jaskini
czarodziei.
"Joie?" Gabrielle dotknął jej ręki. "Czy wszystko w porządku?" Joie spojrzała
przez stół na nią i udało jej się uśmiechnąć. "Ja po prostu chcę być z nim." Nie
musiała wypowiedzieć jego imienia.
Cień przeszedł dookoła karczmy, poruszają się szybko, tak że przez moment
ciszy ogarnęła jadalnię i ludzie patrzyli na siebie z niepokojem.
Gary zareagował natychmiast. Chwycił nadgarstek Gabrielle, podnosząc się tak
szybko, że krzesło upadło do tyłu. " W tej chwili chodz ze mną,." Szarpał
Gabrielle na nogi i zaczął torować sobie drogę między stołami, pociągając ją ze
sobą.
Jubal spojrzał z żalem na posiłek, aż Joie uderzyła go w tył głowy. "To może
być Twój ostatni posiłek, jeśli się nie ruszysz," ostrzegła go.
Tłumaczenie franekM
"To i tak może być mój ostatni posiłek ", skarżył się. Ale już był na nogach i
pędzi za Garym i Gabrielle. "Każ mu wracać, Joie," rozkazał Gary obracając się
przez ramię. " Połącz się z Traianem i każ mu wracać z powrotem. Nie mamy
dużo czasu."
Joie nie wahała się. Było za dużo nalegania w głos Garyego.
Traian. Są tutaj. Nieumarli tutaj w karczmie. Gary mówi, że to pilne, żebyś
wrócił jak najszybciej.
Rób co mówi Gary. On wie, co zrobić, do momentu, aż będę mógł wrócić. Nie
mogą dostać w swoje ręce żadnego z was. Przejdz do serca, jeśli będziesz
musiała się obronić. Często wstrzykują truciznę do krwi i są doskonałymi
oszustami i zmieniają kształty.
Ale ego, jest ich słabością. Jedną z niewielu słabych stron.
Gary pchnął drzwi do swojego pokoju. "Szybko, wchodzcie do środka i
wszystkie rzeczy, które możecie znalezć poupychajcie w szczelinach wokół
drzwi i okien."
Rzucił koszulę Gabrielle, gdy pobiegł do drzwi prowadzących na werandę.
"Trzeba będzie zatkać tę dziurę tutaj. Oni będą próbować wywabić nas na
zewnątrz, używając przymusu.
Jubal tam na biurku jest mały odtwarzacz CD. Wybierz kilka okropnych
utworów ze zbiorów i puść je głośno. Bardzo głośno. "
Joie zamknęła za sobą drzwi i zasunęła je kredensem.
"Dziurkę od klucza, Gabrielle zatkaj ją czymś również." Jeśli wampiry mogą
robić to, co widziała, że potrafi Traian, Potok pary przedostający się przez
niewielkie pomieszczenia, nie widziała jak zdołają utrzymać ich na zewnątrz.
"Więc dlaczego oni są tutaj?" Prawdopodobnie dlatego, że ty tu jesteś",
odpowiedział Gary. "Najpewniejszym sposobem, aby zwabić Karpackiego
mężczyznę do ujawnienia się, to przyjść po jego życiową partnerkę. Oni chcą
aby jedno z was zaprosiło ich do środka. Jeśli usłyszysz głos mówiący słodko, to
będzie to oszustwo.
Włóż watę do uszu, połóż dłonie na uszach. Zróbcie cokolwiek, aby
powstrzymać się od słuchania. Jeśli ktoś z was zauważy, że ktoś idzie do drzwi,
a nawet mówi, zapraszając kogoś do pokoju, zatrzymajcie go, nawet jeśli
oznacza to ogłuszenie go.
"Cienie przechodziły przed oknem, przechodząc tam i z powrotem, jakby
szukając czegoś. Wiatr wzrósł tak, że gałęzie drzewa ocierały się o karczmę z
obrzydliwym zgrzytem. Chmury wirowały i gotowały się, odlewając ohydne
oblicza na tle księżyca. Rozprzestrzeniając się plamami na niebie, powoli
zamazując gwiazdy, pełzając podstępnie do prawie wszystkich świateł
wygaszając je. Wiatr wył w okna, trzaskały drzwi na werandzie, pociągając za
sobą głosy. Delikatne. Chytre. Słodkie i kuszące. Głosy wyjaśnień. Wołania o
Tłumaczenie franekM
pomoc. Kobieta zawołała tuż za drzwi, prosząc o wejście, jej głos przyniósł
wiatr.
"Joie?" Gabrielle zwróciła do siostry spojrzał pytająco. Gary był blisko niej i
ochronnie położył jej rękę na ramieniu. "Traian będzie wkrótce. Możemy
wytrzymać do tego czasu." Jubal podkręcił odtwarzacz CD, tak aby grał głośno. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • sportingbet.opx.pl
  • Podstrony