[ Pobierz całość w formacie PDF ]

 Jesteś jeszcze taka młoda. A ja obciążony. Powołanie czarnoksiężnika czy-
ni ze mnie istotę, której powinnaś unikać, najmilsza.
 Widzę, że nie zamierzasz zrezygnować  zauważyła z goryczą.  Wcale
zresztą tego nie chcę. Ale jeśli będziemy unikać podobnych pułapek jak dzisiej-
szej nocy, możemy chyba dalej się przyjaznić? Bardzo cię potrzebuję, wiesz chyba
o tym.
Pogładził ją po policzku. W jego ciemnych oczach lśniła niewypowiedziana
czułość.
 Wiesz, że ja także potrzebuję ciebie. Zostaniemy więc razem jeszcze przez
jakiś czas. A teraz chodz, chcą, abyśmy wzięli udział w spotkaniu dotyczącym
skarbu z Tiersteingram.
Okazało się, że skarb miał raczej wartość zabytkową niż pieniężną. Decyzja,
co z nim zrobić, należała do Tiril  spadkobierczyni. Rozważali, czy należy brać
pod uwagę szlachciców, krewnych Gustafa Wetleva, lecz doszli do wniosku, że
im nic się nie należy.
Po głębokim namyśle Tiril wybrała po jednej rzeczy dla każdego, kto brał
udział w koszmarnej wyprawie. Kalervo miał także coś otrzymać  Fredlund
zobowiązał się, że zamieni klejnot starego na gotówkę. Sama Tiril wybrała sobie
jeszcze jedną rzecz, a resztę przekazała wójtowi, który obiecał dopilnować, aby
znalezione przedmioty trafiły do muzeum. Wszystko spisano, by pózniej nie było
żadnych wątpliwości.
131
 Nie powinniśmy się wzbogacić na tej wyprawie  oświadczyła Tiril zde-
cydowanie.  Była na to zbyt przykra.
Catherine być może nie zgodziłaby się z nią, lecz baronówny nie pytano o zda-
nie. Miała otrzymać swoją, część, kiedy się obudzi.
Jeśli to w ogóle nastąpi.
Tego wieczoru Erling nie mógł sobie znalezć miejsca.
Gnębił go los Catherine. Tiril nie odstępowała Móriego.
Erling poczuł się opuszczony.
W Bergen zawsze miał pod ręką skuteczny środek przeciwko samotności.
Dość tam było pięknych dziewcząt, gotowych na każde jego skinienie. W ten
sposób młody potomek Hanzeatów znajdował kilka godzin zapomnienia.
Starym zwyczajem tak samo uczynił i tutaj. Jedna ze służących w zajezdzie
przez cały dzień słała mu tęskne spojrzenia. Była ładna i wyglądała na doświad-
czoną, wiedział więc, że nie zrywa niewinnego kwiatka, na to nie pozwalało mu
sumienie.
Dziewczyna bardzo chętnie przyszła wieczorem do jego pokoju.
Ofiarowała mu kilka chwil przyjemności, była łagodna, chętna i pozwoliła mu
na wszystko.
Ale kiedy wyszła, Erling pogrążył się w myślach.
Czuł się oszukany.
Wszystko było dobrze, ale czegoś mu brakowało.
Poczucie niezaspokojenia długo nie pozwalało mu zasnąć.
Kiedy wreszcie zrozumiał, w czym rzecz, zaczęło mu się robić na przemian
zimno i gorÄ…co.
To przecież niemożliwe!
Zirytowała go dziewczyna, która podczas zbliżenia sprawiła na nim wrażenie
drewnianej lalki.
Nie, to niesprawiedliwe, panna była bardzo wprawną kochanką.
Ale gdzie podział się ogień, ta iskra, ten diabelski błysk, który. . .
Który miała Catherine!
Prawda raziła go niczym piorun.
Ten ciągły dokuczliwy lęk o nią, troska, strach, kiedy zniknęła. . .
Erling poderwał się z łóżka i zapukał do drzwi Móriego. Spieszyło mu się tak,
że nie mógł się doczekać zaproszenia.
Czarnoksiężnik siedział przy stoliku i oglądał zwój pergaminu.
 Móri! Musisz uratować Catherine! Teraz, natychmiast!
 Ależ, mój drogi, co się stało? Czy jej stan się pogorszył?
 Nie, o tym nic nie wiem. Ale. . . Do diabła, Móri, ja kocham tę szaloną
dziewczynÄ™!
Umysł Móriego pracował jakby na zwolnionych obrotach.
 Catherine?
132
 Tak, do diabła, czy tak trudno ci to zrozumieć?
 A co z Tiril?
Erling trochę się uspokoił.
 Tiril poza tobą świata nie widzi, dobrze o tym wiesz. Nie potrafię jej dać
tego, czego pragnie, bo spotkała ciebie. A przy tobie wszyscy inni bledną.
 Jest bardzo do ciebie przywiÄ…zana.
 Wiem o tym. Mnie także jest bliska, lecz nie w ten sposób jak powinna.
Catherine to ogień, kaprysy i humory, egoizm i bezczelność, i. . . Ona jest po
prostu cudowna!
 Chyba rzeczywiÅ›cie, skoro trzezwy przedsiÄ™biorca Erling Müller straciÅ‚ dla
niej głowę.
Erling zasępił się.
 Widzisz, zakochałem się w Tiril właśnie dlatego, że była inna. Inna niż
wszystkie te panny z dobrych rodzin, które znałem w Bergen. Te, które kokie-
teryjnie poklepywały mnie po ręku i szelmowsko, w ramach panieńskich zabaw,
udawały, że dają się uwieść. Odgrywały cnotliwe, lecz do łóżka dawały się wcią-
gnąć bez najmniejszego trudu, a to stawało się wręcz nudne. Tiril różniła się od
nich, pokochałem ją za jej szczerość, miłość do ludzi, lojalność i naturalność.
Potem jednak pojawiła się Catherine, jeszcze dziwniejsza. I widzisz, Móri, ją mo-
ja mieszczańska rodzina przyjęłaby z otwartymi ramionami. Baronówna, mój ty
świecie, posiadająca tak znaczących przodków, i te maniery  kiedy oczywiście
sama tego chce  dobry smak, i uroda. A Tiril? Moja siostra nigdy jej nie za-
akceptuje, bo Tiril ubiera siÄ™, jak jej przyjdzie na to ochota. Takie zachowanie
nie jest tolerowane. Aby być oryginalną i samodzielną, należy trzymać się mody.
Przynajmniej takie jest zdanie mej matki i siostry. One niczego nie pojmujÄ…!
Móri przyglądał mu się z podziwem.
 To dopiero była przemowa! Tak długo nigdy jeszcze nie mówiłeś. Owszem,
rozumiem twoje zainteresowanie Catherine. Ale to, co powiedziałeś o rodzinie. . .
Tiril wszak znacznie przewyższa Catherine urodzeniem?
 Tiril jest nieślubnym dzieckiem jakiejś księżny i nieznanego wielmoży.
W tym tkwi cała różnica. Moja rodzina nigdy nie zaakceptowałaby Tiril, gdyby
dowiedziała się, że nie jest ona w ogóle dzieckiem konsula.
Móri znów pochylił się nad kawałkiem pergaminu.
 Wobec tego cieszę się, że nie mam żadnej rodziny  mruknął cierpko.
Erling zamilkł.
 Kochasz Tiril, prawda?  spytał wreszcie.
Móri odrzekł dopiero po pewnym czasie:
 Jesteśmy sobie bardzo bliscy.
O tym wiem. Ale nie odpowiedziałeś na moje pytanie.
 Nie mam prawa na nie odpowiadać.
 A więc znam odpowiedz.
133
Usiadł na łóżku Móriego.
 Wiesz, ty i ja bardzo różnimy się od siebie. Zbliżyła nas troska o Tiril. Mu-
szę przyznać, że często bywałem zazdrosny, bo zawsze mi się wydawało, że ona
woli ciebie. Chciałem ci tylko powiedzieć, że nigdy nie miałem tak wspaniałych
przyjaciół jak ty i Tiril, i Nero. Tak dobrze mi było przez te wszystkie dni, które
spędziliśmy razem. Nie mam ochoty wracać do Bergen.
 Doskonale cię rozumiem. Nigdy nie potrafiłbym żyć tak jak ty. Wielka
odpowiedzialność, dokumenty, sprawy, o których musisz pamiętać, ludzie, którym
musisz okazywać uprzejmość. Ale z drugiej strony to bezpieczne życie. Moje
życie nie jest godne zazdrości. A już na pewno nie wolno mi wciągać w nie Tiril.
 Pewnie masz rację, Móri. . . Co będzie z Catherine?
Czarnoksiężnik uśmiechnął się leciutko.
 Teraz, kiedy wiem, ile ona dla ciebie znaczy, uczyniÄ™ dla niej, co w mojej
mocy. Muszę przyznać, że do tej pory zajmowałem się nią raczej z obowiązku,
jest bowiem kontrowersyjnÄ… postaciÄ…. Pytanie tylko. . .
Umilkł.
 Proszę, dokończ  poprosił przejęty Erling. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • sportingbet.opx.pl
  • Podstrony