[ Pobierz całość w formacie PDF ]

tał obcesowo Gilbert.
Zaskoczona dziewczyna uniosła brwi.
 Bo John jest miłym facetem  odpowie-
działa.
Kup książkę Przeczytaj więcej o książce
Diana PALMER 11
 Poważnie?  spytał zadziwiony.
 Kiedy pracowałam w aptece, zawsze
był dla mnie uprzejmy  odparła wymijająco.
 Powiedział mi o tej pracy, bo wiedział, że
kończę szkołę dla sekretarek i mam dobre
oceny.
Gilbert zacisnął usta i nie zamierzał się
uśmiechnąć. Lustrował powoli jej CV i list
motywacyjny.
 Rzeczywiście  skwitował.  Naprawdę
potrafi pani pisać 110 słów na minutę?
 Właściwie nawet szybciej.
 Jacyś narzeczeni?
 Słucham?  Zacisnęła palce na torebce.
 Chodzi mi o to, czy jest pani uwikłana
w jakieś sercowe sprawy, które mogą spowo-
dować kłopoty w pracy  wyjaśnił i wyraznie
spiął się przed jej odpowiedzią.
 Właściwie to miałam jednego chłopaka,
który był dla mnie bardziej jak brat  poru-
szyła się nerwowo  a tak naprawdę, to ożenił
się z moją przyjaciółką. Mieszkam u ciotki
w Billings i nie spotykam się z nikim.
Kate czuła się jak w imadle. Ten człowiek
nie wiedział nic o jej pochodzeniu, inaczej
Kup książkę Przeczytaj więcej o książce
12 Słodko-gorzkie pocałunki
nie zadawałby tych dziwnych pytań. Powie-
działa wprawdzie, że John jest super... o mat-
ko, czy jemu się wydaje, że ona poluje na
facetów? Czy dlatego nie zechce jej przyjąć
do pracy?
 Pani referencje są od dziwnego zestawu
osób...  powiedział po chwili, marszcząc
brwi.  Tak... katolicki ksiądz, ranczer z Tek-
sasu, jakaś zakonnica i milioner niejasno
powiązany z mafią.
 Przyjaznię się z wyjątkowymi ludzmi.
 Można tak powiedzieć. A czy ten milio-
ner to pani kochanek?
Ze zdumienia otworzyła usta i się zaru-
mieniła.
 No dobrze, nieważne  powiedział szyb-
ko, niezadowolony, że w ogóle zadał to pyta-
nie i zadziwiony jej reakcją.  Nie moja
sprawa. W porządku, Kate...  niespodziewa-
nie zwrócił się do niej po imieniu.  Kate, a jak
masz naprawdę na imię?
 To jest moje prawdziwe imię.
 Milioner ma inicjały K.C. i jest około
czterdziestki.  Zmrużył oczy.
 Tak. Uratował życie mojej mamie, kie-
Kup książkę Przeczytaj więcej o książce
Diana PALMER 13
dy nosiła mnie w brzuchu. I nie zawsze
był milionerem.
 Wiem, był zawodowym żołnierzem,
a właściwie najemnikiem.  Zmrużył oczy
jeszcze bardziej.  Chcesz mi o tym opowie-
dzieć?
 Nie za bardzo.
 Dobrze. Jeśli to wszystko, to chyba bę-
dziesz się do nas nadawać. Nie działasz tak
rozpraszająco, jak cała reszta kandydatek.
Nie ma nic gorszego niż kobieta, której spód-
nica ledwo przykrywa majtki, a potem się
dziwi, że wszyscy faceci gapią się, kiedy się
pochyla. Mamy tu ściśle opracowany model
ubioru i każdy musi się go trzymać.
 Nie mam spódnic, które by mi ledwo
zakrywały... no, nie noszę takich krótkich
 wypaliła wreszcie.
 Zauważyłem  skwitował.  No dobrze,
to możesz zacząć w poniedziałek o wpół do
dziewiątej. Czy John poinformował cię, że
będziesz musiała z nami zamieszkać?
 Skądże!
 Nie w tym pokoju, oczywiście  powie-
dział i z uciechą patrzył, jak się czerwieni. 
Kup książkę Przeczytaj więcej o książce
14 Słodko-gorzkie pocałunki
Panna Parsons, zajmująca się moimi córecz-
kami, i pani Charters, która gotuje dla nas,
mieszkają tu w domu, z nami. My zapew-
niamy wikt i opierunek, jak to się mówi,
i pensję.
Tu podał kwotę, od której zakręciło się
Kate w głowie. W porównaniu do zarobków
w aptece, była to fortuna.
 Obejmiesz stanowisko osobistej asys-
tentki, a to oznacza, że będziesz z nami
czasami podróżować.
 Podróżować?
 Lubisz?
 O, tak, to znaczy lubiłam, kiedy byłam
dzieckiem.
Patrzył na nią, jakby chciał się zorien-
tować, czy miała zamożnych rodziców. Nie
mógł wiedzieć, że oboje nie żyją.
 To jak, chcesz tę pracę?
 Tak.
 To powiem tym, które czekają, że mogą
sobie iść.
Wstał zza biurka z niezwykłą lekkością
i gracją i poinformował młode kobiety, że
stanowisko zostało zajęte. Słychać było szu-
Kup książkę Przeczytaj więcej o książce
Diana PALMER 15
ranie pantofli, jakieś komentarze i drzwi
wejściowe się zamknęły.
 Dobrze, Kate, przedstawię ci...
 Tatusiu!  Usłyszała cienki głosik do-
biegający z końca holu. Mała, rozczochrana
dziewczynka rzuciła się w ramiona ojca,
łkając donośnie.
Podniósł ją i cała oschłość zniknęła z jego
twarzy.
 Co się stało, kochanie?  spytał naj-
czulszym tonem, jaki Kate kiedykolwiek sły-
szała.
 Bawiłam się razem z Jenny, a ten wielki
pies chciał nas ugryzć!
 A gdzie jest Jenny?  spytał z nutą
paniki w głosie.
Od drzwi wejściowych nadbiegła druga,
młodsza dziewczynka, rozmazując łzy brud-
nymi piąstkami. Podniosła rączki, a ojciec
przygarnął ją, nie bacząc na uwalaną błotem
sukienkę.
 Nikt nie ma prawa zrobić krzywdy mo-
im dziewczynkom. Czy ten pies was po-
gryzł?
 Nie, tatusiu.
Kup książkę Przeczytaj więcej o książce [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • sportingbet.opx.pl
  • Podstrony