[ Pobierz całość w formacie PDF ]
I nad tym się właśnie teraz zastanawiała, siedząc w tym niezbyt
zachęcającym pomieszczeniu. Miała zdecydować, czy przyjmie posadę
sekretarki Sary Gray. Sama Sara poszła poszukać kogoś, kto wiedział, jak
to jest u nich z urlopami, godzinami nadliczbowymi i talonami na obiady.
Nigdy dotąd nie miała sekretarki i nie przyszło jej do głowy, by
interesować się takimi szczegółami. Kwestia ta wynikła dopiero teraz,
podczas rozmowy z Eve. Odgarnęła więc włosy z oczu i popędziła po
pomoc do swych pracowników, którzy z pewnością musieli uznać jej
zachowanie za niezbyt mądre. Tymczasem Eve siedziała spokojnie w jej
pokoju i rozważała sprawę, a kiedy Sara, zdobywszy wszystkie konieczne
informacje, pojawiła się z powrotem, Eve wiedzia-
54
JLinia Centralna
ła już, że decyduje się pracować u Sary Gray. Ta praca i sama osoba
szefowej zdawały się stanowić dla niej największe jak dotąd wyzwanie.
Na wieść o tym Sara wydała głębokie westchnienie ulgi. Miała duże piwne
oczy o łagodnym spojrzeniu. Takie oczy pokazuje się często w dużym
zbliżeniu na filmach czy w sztukach telewizyjnych, żeby przekonać widza,
iż bohater jest kimś ufnym, wrażliwym i podatnym na zranienie. Sara
wyglądała na osobę niepewną, zagubioną i przeciążoną pracą. Robiła
wrażenie, że bardziej potrzebuje współpracownika czy zastępcy niż
sekretarki - i tutaj trafiła w dziesiątkę, bo Eve właśnie kimś takim była.
Od samego początku odnosiła się do Sary z nadzwyczajnym wprost
szacunkiem. Nigdy nie mówiła o niej inaczej niż panna Gray", tak też się
do niej zwracała, mimo wielokrotnych protestów ze strony samej Sary.
- U nas w biurze panują stosunki koleżeńskie - krzyczała Sara. - Nie mogę
znieść, kiedy mówi się do mnie panno Gray", a nie po imieniu. To tak
jakbym zadzierała nosa. Przecież wszyscy tu jesteśmy ze sobą
zaprzyjaznieni.
Eve odpowiadała stanowczo, że koleżeńskie stosunki w pracy to pozór i że
w rzeczywistości trwa tu ostra walka. Zapytała też Sarę, czy wie, ile
sekretarek zwraca się po imieniu do swoich przełożonych płci męskiej.
Sara nie wiedziała. Eve zaś była przekonana, że to się po prostu nie
zdarzało. Sara z niechęcią musiała przyznać jej rację. Eve jednak wiedziała
dobrze, dokąd zmierza, i chciała doprowadzić tę rozmowę do końca.
Przypomniała, że wszyscy szefowie czy wiceszefowie na tym samym
szczeblu zawodowym co Sara zwracali się do niej po imieniu, ponieważ
była kobietą, ona zaś uważała, że musi im mówić per pan. Po dwóch
dniach Sara doszła do wniosku, że Eve jest z pewnością mocno
zaangażowana w walkę o równouprawnienie kobiet.
- Jeśli o mnie idzie, Eve, to możesz dać sobie spokój z tą walką -
oświadczyła pogodnie. - Zobacz, jak wysoko za-
Linia Centralna
55
szłam, chociaż jestem kobietą. Nikt mnie nie ograniczał z tej przyczyny, że
jestem przedstawicielką uciemiężonej i dyskryminowanej płci żeńskiej,
prawda? Mam osiągnięcia w pracy i spotykam się z uznaniem za to, co
robię.
- Ach nie, panno Gray, bardzo się pani myli - odparła Eve. - Wcale nie
spotyka się pani z uznaniem. Jest pani wicedyrektorem do spraw reklamy.
Wszyscy wiedzą, że jest pani dużo lepsza i zdolniejsza i pracuje pani
znacznie więcej niż pan Edwards. To pani powinna być dyrektorem do
spraw reklamy, a nie on.
Sara wyglądała na zmartwioną.
- Spodziewałam się, że powiesz, że mam niezłe osiągnięcia - rzekła.
- Zasłużyła pani na to, panno Gray - odpowiedziała Eve, która po dwóch
dniach pracy była już znakomicie obeznana z funkcjonowaniem wielkiego
biura podróży i z organizacją wycieczek. - Powinna pani zająć miejsce
pana Edwardsa, wszyscy to wiemy. Musi je pani zająć, inaczej coś byłoby
nie w porządku.
Sara popatrzyła na nią z zakłopotaniem.
- Ależ Eve, to bardzo miło z twojej strony i nie myśl, że tego nie
doceniam. Zdumiewa mnie, jak dbasz o moje interesy, ale przecież nie
wiesz wcale, jakie tu są układy.
- Z całym szacunkiem dla pani, panno Gray, wydaje mi się, że to właśnie
pani nie orientuje się w tych układach -odparła Eve ze spokojem. - Sądzę,
że w ciągu najbliższego roku potrafi pani zająć stanowisko pana Edwardsa
i jeśli pani zechce, z przyjemnością pani w tym pomogę. Mam w takich
sprawach pewne doświadczenie.
Sara wpatrywała się w nią, nie wiedząc, co na to odpowiedzieć.
- Panno Gray, ja teraz wychodzę na lunch, ale czy mogę prosić, żeby pani
zrobiła coś podczas mojej nieobecności? Czy zechciałaby pani
zatelefonować do paru osób, które mogą wystawić mi referencje? Dałam
pani taką listę. Zobaczy pani, że to wszystko kobiety, nigdy nie
pracowałam
56
Linia Centralna
z mężczyznami. Niech pani zapyta którąkolwiek z nich, czy można zdać
się na moją pomoc. Mogłaby pani także dodać, że wszelkie te informacje
zachowa pani wyłącznie dla siebie...
- Eve - przerwała jej Sara, a na jej szczerej twarzy odmalował się wyraz
zdumienia - Eve, przecież to wygląda na spisek czy coś w tym rodzaju. Ja
nie chcę walki o władzę ani jakichś biurowych intryg. Cieszę się po prostu,
że mam przy sobie kogoś tak zdolnego i gorliwego jak ty, ale nie chcę
rozpoczynać tu wojny.
- Czy ktoś tu coś mówił o wojnie, panno Gray? To rzecz bardzo delikatna i
wymagająca czasu i proszę mi wierzyć, najlepiej będzie, jeśli zadzwoni
pani do kogokolwiek z tej listy, włożyłam ją do kartoteki pod hasłem:
Osobiste".
- Ale czy nie uznają tego za dziwne? Przecież nie mogę zadzwonić do
kogoś i zapytać, co sądzi o tym, że Eve chce mi pomóc wygryzć pana
Edwardsa i zająć jego stanowisko. - Sara wyglądała na zmartwioną.
- Panno Gray, pracowałam w pięciu różnych miejscach, u pięciu kobiet. To
ja je wybrałam, chociaż one sądziły, że one wybrały mnie. Na samym
wstępie mówiłam im, w jaki sposób dobra współpracowniczka może im
pomóc w osiągnięciu tego, na czym im zależy. %7ładna mi nie wierzyła, ale
w rozmowie podobnej do tej, jaką teraz prowadzimy, udawało mi się je
przekonać, że warto spróbować.
- No i... co było potem? - zapytała Sara.
- Niech je pani zapyta, panno Gray - odparła Eve, sięgając po torbę i
rękawiczki.
- Ale może pomyślą, że jestem... nno...
- Nie, one wszystkie - no oczywiście z wyjątkiem tej pierwszej - też
telefonowały do kogoś, żeby sprawdzić, jak się sprawy mają - to
powiedziawszy, Eve wyszła.
Sara zaczęła się zastanawiać.
Często słyszy się o kobietach, które dziwaczeją, może Eve też była nieco
dziwna. Przecież to nie klimakterium, na to była zdecydowanie za młoda;
na Boga, Eve nie miała
Hinia Centralna
57
przecież nawet trzydziestki. A jednak taka propozycja już po pierwszych
dwóch dniach pracy była czymś niezwykłym.
Czy możliwe, aby Eve latami hodowała w sobie jakieś dzikie pragnienie
wendety na osobie Garry'ego Edwardsa, układnego szefa działu reklamy,
który rzeczywiście nie zasługiwał na swoje stanowisko, tytuł, zarobki i
wpływy, ponieważ wszystko to zawdzięczał pełnej poświęcenia pracy
Sary?
Sięgnęła po telefon.
- Oczywiście, że znam Eve - powiedziała sympatyczna Amerykanka w
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Podstrony
- Indeks
- Binchy Maeve Liliowy autobus(1)
- Bangs, Nina The Pleasure Master
- 39. Douglas Gail NamićÂtnośÂci 39 Dama w Teksasie
- Holly Jacobs Przez róśźowe okulary
- Susan Elizabeth Phillips Hot Shot
- Diana Palmer Pewnego razu w Paryśźu
- What Becomes of the soul after death by Swami Sivananda
- Stephen King Mroczna wieza I Roland
- FM Busby Long View 7 Rebel's Quest
- Roberts Nora Wszystko jest mośźliwe
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- hadwao.keep.pl