[ Pobierz całość w formacie PDF ]

szponami. Birt zamknął oczy.
Kiedy je na powrót otworzył, niebo było czyste, a zbocze góry puste, poza wydeptanym
czerwono czarnym miejscem i śladami pazurów w trawie.
Rybak Birt zerwał się na równe nogi i rzucił do ucieczki. Biegł przez błonia, roztrącając owce na
prawo i lewo, a potem przez miasteczko prosto do domu ojca Palani. Dziewczyna pieliła właśnie w
ogrodzie nasturcje.
 Chodz ze mną!  rzucił bez tchu. Palani spojrzała zdumiona. Birt złapał ją za rękę i
pociągnął za sobą. Piszczała trochę, ale się nie broniła. Dobiegli do przystani, gdzie Birt wepchnął
ją do swojej łodzi rybackiej o nazwie  Królowa , odwiązał cumę i zaczął wiosłować jak szalony.
Mieszkańcom Sattins pozostał tylko w oczach żagiel oddalający się w kierunku zachodnim, w
stronę najbliższej wyspy.
Wydawało się, że nigdy nie będzie mieć końca gadanie o tym, jak to siostrzeniec Goody Guld
zupełnie stracił głowę i odpłynął z nauczycielką w siną dal tego samego dnia, kiedy to komiwojażer
Czarnobrody zniknął bez śladu, pozostawiając wszystkie swoje piórka i paciorki. Ale gadanie się
skończyło, i to w trzy dni pózniej.
Pojawił się bowiem inny temat: pan Podgórski wyszedł wreszcie ze swojej groty. Zdecydował,
że skoro jego prawdziwe imię przestało być tajemnicą, może równie dobrze zrezygnować z
przebrania. Poza tym cóż& chodzić jest znacznie trudniej niż latać, a zresztą już bardzo, ale to
bardzo dawno nie najadł się do syta.
Przełożyła Zofia Uhrynowska Hanasz
CZZ II
MIECZE I MAGIA
opowieści fantasy heroicznej
Stephen Donaldson
Mythological Beast
MITYCZNA BESTIA
Gwiazdą fantasy heroicznej, znanej też jako  miecz i magia , jest Stephen Donaldson (ur. 1947).
którego cykl Kroniki Thomasa Covenanta Niedowiarka w roku 1977 stał się sensacją po obu
stronach Atlantyku Książki uznano za  porównywalne z Tolkienem w najlepszej formie i
dowodzące, że oto kolejny pisarz kontynuuje jego dzieło. Wprawdzie korzenie fantasy heroicznej
sięgają do wypraw odkrywczych starożytnych Greków, uznaje się jednak powszechnie, że termin
 miecz i magia stworzył w roku 1960 amerykański twórca fantasy, Fritz Leiber (o którym więcej
na dalszych stronach), aby określić kategorię dla dzieł J.R.R. Tolkiena i T.H. White a (pięcioksiąg
Był sobie raz na zawsze król) z jednej strony oraz dla Edgara Ricea Burroughsa (cykl Barsoom) i
Roberta E Howarda (Conan barbarzyńca) z drugiej. Oczywiście, te pobudzające wyobraznię
historie, osadzone w fantastycznych światach, gdzie szermierze i awanturnicy wielcy i mali stawiają
czoło nadprzyrodzonym przeciwnikom, pełne były heroizmu i krwi. Humor w tych opowieściach
prawie nie występował  chociaż ta część antologii wykaże, że powstawały utwory fantasy
humorystyczne), w której pojawiają się nie całkiem niepokonani bohaterowie i niezupełnie
heroiczne zachowania.
Kroniki Stephena Donaldsona są przykładem zmian w heroicznej fantasy. Ich główny bohater
jest trędowaty. Pomysł ten zrodził się jeszcze w dzieciństwie, które autor spędził w Indiach. Ojciec
pisarza był tam chirurgiem ortopedą i często pracował wśród trędowatych. Wtedy też została
stworzona postać Thomasa Covenanta. Pierwsza trylogia Kronik powstała dziesięć lat pózniej, gdy
autor wrócił do Ameryki i ukończył college (uzyskując dyplom z literatury angielskie]) Ciężki
maszynopis był odrzucany przez czterdziestu siedmiu wydawców, zanim trafił do Ballantine Books,
które wydało m in. dzieła Tolkiena. Po sukcesie w Stanach Zjednoczonych przyszedł sukces w
Wielkiej Brytanii, gdzie w ciągu osiemnastu miesięcy sprzedano prawie pół miliona egzemplarzy
jego książki.
Od tego czasu Donaldson mógł bez przeszkód tworzyć swe, jak to nazywa,  operowe fantazje ,
opisujące cudowne i niesamowite krainy, gdzie mimo wszechogarniającego przeczucia zguby,
nadzieję i ocalenie przynosi szczególny rodzaj magu i to właśnie stanowi istotę heroicznej fantasy.
Mityczna bestia jest jednym z nielicznych opowiadań S. Donaldsona. Wydrukował je  The
Magazine of Fantasy and Science Fiction w styczniu 1979 roku. W zabawny sposób wykorzystuje
klasyczny temat technokratycznej przyszłości, snując opowieść, która doskonale wpisuje się w
konwencję fantasy heroicznej.
Norman był człowiekiem idealnie bezpiecznym i idealnie zrównoważonym. Mieszkał z żoną i
synem, którzy byli idealnie bezpieczni i idealnie zrównoważeni, w idealnie zrównoważonym i
idealnie bezpiecznym świecie. I tak było przez całe jego życie. Dlatego też, kiedy obudził się
rankiem, czuł się idealnie jak zawsze. Nie miał pojęcia, że coś zaczyna się z nim dziać.
Jak zawsze, obudził się, słysząc sygnał biomitera, cybernetycznie umocowanego do przegubu. I
jak zwykle, natychmiast wcisnął guzik uruchamiający wyświetlacz biomitera. Litery zabłysnęły
zielenią na maleńkim ekranie. Jak zawsze, stwierdzały: Jesteś OK. Nie było więc żadnych
powodów do niepokoju.
Jak zawsze, Norman nie miał pojęcia, co by zrobił, gdyby biomiter stwierdził coś innego.
Jego żona, Sally, już wstała. Jej sygnał odzywał się wcześniej, tak by miała czas skorzystać z
łazienki i przygotować śniadanie.
Dzięki temu unikali nieprzyjemnego pośpiechu. Norman wstał z łóżka i poszedł się umyć, żeby
nie spóznić się do pracy i żeby jego syn, Enwell, nie spóznił się do szkoły.
Wszystko w łazience było takie samo jak zawsze. Chociaż przed chwilą była tu Sally,
podciśnieniowa umywalka lśniła nieskazitelną bielą. Toaleta była czysta jak nowa. Nie wyczuł
nawet ciepła żony na sedesie. Wszystko było idealnie zrównoważone i idealnie bezpieczne. Jedyną
rzeczą, która się zmieniła, okazało się odbicie Normana w lustrze.
Twardy guz pośrodku czoła wziął się nie wiadomo skąd. Norman nigdy go wcześniej nie
widział. Odruchowo sprawdził biomiter, który znowu stwierdził: Jesteś OK. Wiedział, że to
prawda. Nie czuł się chory  a spośród wszystkich swoich znajomych był chyba jedyną osobą,
wiedzącą, co oznacza słowo  chory . Guz nie sprawiał bólu. Mimo to Norman trochę się
zaniepokoił. Ufał swojemu biomiterowi. Powinien wyjaśnić, co się z nim dzieje.
Ostrożnie obmacał guz. Okazał się twardy jak kość. Rzeczywiście, sprawiał wrażenie fragmentu
czaszki. Wydawał się znajomy&
Norman przeszukał w pamięci przeczytane książki i wreszcie znalazł to, czego potrzebował. Guz
wyglądał jak podstawa rogu lub zaczątek poroża. Widział już w książkach takie rzeczy.
To odkrycie tym bardziej nie miało sensu. Ze zmarszczonym czołem wyszedł z łazienki, wrócił
do sypialni, ubrał się i ruszył do kuchni na śniadanie.
Sally właśnie układała potrawy na stole  taki sam jak zawsze sok, owsianka i sojaszynka.
Idealnie zrównoważony posiłek, który dostarczy mu energii do pracy, jednocześnie nie
dopuszczając, by przybrał na wadze albo zachorował. Norman usiadł przy stole, tak jak zawsze
siadał. Ale kiedy Sally zajęła miejsce naprzeciw, zapytał:
 Co to jest to coś, co mam na czole?
%7łona miała okrągłą, zwyczajną twarz, której rysy po latach zamgliły się w pamięci. Spojrzała na
guz, ale w jej oczach nie dostrzegł zaniepokojenia.
 Jesteś OK?  spytała.
Dotknął guzika na biomiterze i pokazał jej, że jest OK.
Odruchowo sprawdziła własny biomiter i otrzymała tę samą odpowiedz. Potem przyjrzała się
Normanowi. Tym razem ona również zmarszczyła czoło.
 Nie powinno go tam być  stwierdziła.
Do kuchni wszedł Enwell, więc Sally wstała, żeby podać mu śniadanie. Enwell dorastał.
Popatrzył na jedzenie, jakby był głodny, a potem szybko zaczął jeść. Za szybko. Ale Norman [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • sportingbet.opx.pl
  • Podstrony