[ Pobierz całość w formacie PDF ]

odróżnił nas od kamieni&
 Bzdury. To oni& Serg&
uciekajmy, Serg.  Gay straciła swój
dotychczasowy spokój.  &
uciekajmy& uciekajmy stąd& 
powtarzała w kółko.
 Ale dokąd?
 Wszystko jedno  zaczęła
oddalać się, brodząc wśród mgły.
 Stój, po co tam idziesz?! 
krzyknąłem.
Nie zatrzymała się. Teraz biegła już
prawie. Nagle mgła zafalowała. Nie
czułem wiatru, ale mgła zafalowała tak,
jakby dołem powiał wiatr&
 Gay& Gay!  wołałem.
Mgła zaczęła się podnosić i jej
strzępy sięgały mi do piersi. Po chwili
widziałem już tylko hełm Gay. Może coś
mówiła nawet, ale fale radiowe jej
nadajnika nie dochodziły do mnie.
Potem mgła znienacka strzeliła do
góry i otoczyła mnie bezpostaciowym
różowym oparem. W pewnej chwili
zorientowałem się, że na niczym nie
stoję. Wiszę w bezgrawitacyjnej
przestrzeni, w której kierunek, góra czy
dół nie ma w ogóle fizycznego sensu.
Nie wiem, jak długo to trwało.
Straciłem rachubę czasu. Podświadomie
wykonywałem rękoma i nogami krótkie
ruchy, starając się znalezć jakiś punkt
oparcia. Wydawało mi się, że przez
izolację hełmu, przez materiał skafandra
słyszę wysoki, zajękliwy dzwięk. Potem
dzwięk obniżył się, przeszedł w
buczenie. Zamilkł w końcu i
równocześnie poczułem pod stopami
oparcie& Mgła zaczęła z wolna
opadać& Wynurzyły się z niej ogromne
kilkumetrowej średnicy kule i wyższe od
nich, smuklejsze paraboloidy obrotowe,
podobne do ogromnych kielichów.
Wydawały się przezroczyste, lecz gdy
patrzyłem na którąkolwiek wprost, jakby
matowiała& Zdawały się poruszać,
falować i dopiero po chwili
zrozumiałem, że to przezroczysta
substancja gazowa, która została po
opadnięciu mgły, łamie światło
podobnie jak latem rozgrzane powietrze
nad głazami. To, na czym stałem, było
elastyczne, lecz gdy spojrzałem w dół,
nie dostrzegłem własnych stóp. Moje
nogi  rozmywały się w okolicy kostek
w tym, na czym stałem.
 Chyba znowu jakieś pole siłowe
 pomyślałem. Chodzić jednak po tym
można zupełnie dobrze. Zrobiłem kilka
kroków, potem chciałem podejść do
jednej z kul& i nie mogłem. Na pół
metra przed kulą zaczynało się pole
siłowe, od którego się odbijałem.
Chciałem obejść kulę, gdy nagle
spostrzegłem, że kilkanaście metrów ode
mnie ktoś stoi. Gay!
Pobiegłem ku niej, ale ona mimo że
się nie poruszała, zaczęła odpływać tak,
że dystans między nami pozostawał bez
zmian. Nagle zatrzymałem się. Ależ tak,
to nie była Gay& to była Wera!
Zatrzymała się także& Wtedy
spostrzegłem, że jest przezroczysta i
poprzez nią widać zarysy stojących w
głębi kul i paraboloid& Stałem tak
może pół minuty. Ona także się nie
ruszała, czekając jakby na mnie. A więc
oni chcą mnie w ten sposób dokądś
zaprowadzić& A może to pułapka? Nie,
gdyby rzeczywiście chcieli, mogliby
mnie przecież bez trudu przenieść jakimś
polem siłowym& Zdecydowałem się.
Poszedłem za Werą. Jej obraz uciekał
ode mnie tak długo, aż nagle pomiędzy
jedną a drugą kulą zobaczyłem rakietkę,
prawdziwą ziemską rakietkę z otwartym
włazem, w którym zniknęła Wera.
Wszedłem za nią i& zobaczyłem Gay.
 Czy ty jesteś Serg? Jak tu
wszedłeś?  zapytała. Potem
zobaczyłem w jej oczach strach i
odsunęła się ode mnie pod ścianę..
 Tak. To ja, Serg. Wszedłem
zwyczajnie&
 Odwróciłem się, by pokazać jej
właz, ale za mną była tylko ściana.
 A może ty już umarłeś jak Wera i
jesteś tylko obrazem Serga&
 Ależ, Gay, ja żyję& naprawdę
żyję&  schwyciłem ją za ręce. 
Widzisz przecież, że żyję&
 %7łyjesz& A widziałeś Werę? 
zapytała nagle.
 Widziałem. Tak, to był jej obraz.
 I prowadziła ciebie wśród kul&
 Prowadziła&
 Ale po co, Serg?& Po co?&
 Nie rozumiem&
 Po co nas tu zamknęli& 
skuliła się w kącie kabiny i zacisnęła
powieki&
Nie wiedziałem, co jej
odpowiedzieć. Rozejrzałem się po
kabinie i spostrzegłem& ekran& Nie
był podobny do ziemskich ekranów, ale
to musiał być właśnie ekran, bo świeciły
w nim gwiazdy.
 Gay! Gay!  szarpnąłem ją za
rękaw skafandra. Przez szybę hełmu
widziałem, jak wolno uniosła powieki.
 Co się stało?  zapytała po
chwili.
 Nie wiem. Jakieś gwiazdy&
 Gwiazdy?
 Tak, w ekranie, spójrz sama,
przecież to gwiazdy.  Chwilę
patrzyliśmy w ekran. Nagle Gay
poderwała się i spostrzegłem jej zrenice
rozszerzone przerażeniem.  Serg, a
jeśli oni nas wystrzelili&
 Nie rozumiem.
 No, wystrzelili nas w Kosmos.
 Po co? Po co mieliby to zrobić,
wytłumacz mi  starałem się mówić
spokojnie, ale już także się bałem.
 Skądże mam wiedzieć& a te
kamienie& po co zbierali kamienie i
przenosili je w różowej mgle&
 Ale nas przecież zostawili&
 Może właśnie po to, by nas
wyrzucić w próżnię. Może oni
wszystkich ludzi albo zabijają, albo
wyrzucają w próżnię.
 &
 Wystrzelili nas z Ganimeda jak
pocisk, bez możliwości kierowania tym
pojazdem.
 Uważasz, że eksperymentują na
nas&
 Nie. Oni na pewno w ten właśnie
sposób pozbawiają życia istoty swego
gatunku. Może ich nie można inaczej
zabić&
Nie odpowiedziałem. Jeżeli Gay ma
rację& to naprawdę nosimy umrzeć.
%7ładne obserwatorium nas nie
dostrzeże& co najwyżej radar jakiejś
przelatującej rakiety. Ale my nie
udajemy sygnałów rozpoznawczych,
więc potraktuje nas jak meteor. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • sportingbet.opx.pl
  • Podstrony