[ Pobierz całość w formacie PDF ]
trzeba było usunąć większość mebli, by wstawić łóżko. Gdyby nie jego
rodzice, nie mieliby świątecznych wypieków, a wieczerza wyglądałaby
znacznie skromniej. Pomyślała, że ich związek nie ma najmniejszego
sensu. Powinien zostać w Ringstad i prowadzić życie, do którego
przywykł. Po dolegliwościach sercowych jego matka bardzo złagodniała.
Gwałtowne scysje z dzieciństwa zapewne już nigdy się nie powtórzą.
Siedział spokojnie i przyglądał się jej.
- O czym myślisz?
- Wyobrażam sobie wasz dom w świąteczny czas. Oczy Emanuela
rozbłysły.
- Matka miała smykałkę do urządzania przyjęć. Dalecy i bliscy krewni
przyjeżdżali do nas i mieszkali u nas przez wiele dni. Dom wypełniał
śmiech i gwar, wszędzie były ozdoby świąteczne i udekorowane stoły.
Póki mieliśmy gości, matka nie traciła humoru. Bawiliśmy się w gry
towarzyskie, chodziliśmy wokół choinki, śpiewając kolędy, jadaliśmy
obficie i jezdziliśmy z wizytami do sąsiadów, zabierając ze sobą
wszystkich przyjezdnych - dodał z uśmiechem. - Czasami wokół stołu
zasiadało trzydzieści, nawet czterdzieści osób.
- Pewnie ci tego brak.
- Czasami, nie za często. Rzadko wracam do tamtych chwil. Co było, to
było. %7łycie w Ringstad należy do przeszłości. Zwiąteczne wspomnienia
też.
- Przecież nie musi tak być - stwierdziła. Uśmiech zgasł na jego
wargach.
- Uważasz, że wydobrzeję?
- Tak. Nikt nie twierdzi, że to niemożliwe. Wbił w nią wzrok.
- Wierzysz w to?
Emanuel nie chwytał się nadziei, nie błagał o litość. %7łądał szczerej
odpowiedzi.
- Nie przestanę wierzyć, póki nie mamy pewności.
Te słowa odniosły właściwy skutek. Emanuel pokiwał powoli głową.
- Może masz rację, może zbyt ponuro patrzę w przyszłość.
- Musisz wierzyć, Emanuelu. Wiara przenosi góry. Cuda się zdarzają.
Ta myśl i jej dodała otuchy. Wstała i podeszła do drzwi kuchennych.
- Chyba jednak zjem kawałek chleba.
Przedpołudnie wlokło się niemiłosiernie. Elise co rusz zerkała na zegar z
kukułką. Z każdą upływającą godziną jej nadzieja topniała.
Nie była w stanie usiedzieć spokojnie. Nie mogła zająć się cerowaniem
czy naprawą odzieży, bo był dzień świąteczny i Emanuelowi by się to nie
spodobało. Do czytania nie miała nastroju. Hugo bawił się grzecznie w
kąciku, ale Jensine zaczęła marudzić. Elise wzięła dziewczynkę na ręce i
podeszła do okna, by wypatrywać Ringstadów. Spotkało ją rozczarowanie.
Emanuel podniósł oczy znad książki, którą pożyczył od Schwenckego.
- Co z tobą, Elise? Jesteś dziś bardzo niespokojna.
- Wciąż boli mnie głowa, chciałabym już, żeby twoi rodzice się zjawili.
- Nie powinnaś była puszczać chłopców na sanki. Mogliby ci pomóc.
- Nie miałam serca im odmówić. Tak rzadko mają okazję się pobawić.
- Zazwyczaj im nie odmawiasz. Bardzo ich rozpieszczasz - dodał z
naganą w głosie.
Elise poczuła przypływ irytacji.
- Nie uważam, by byli rozpieszczeni. Właśnie opowiadałeś mi o swoim
dzieciństwie, porównaj je z dzieciństwem chłopców. Już przecież
przykazałeś im, żeby całe wakacje spędzili za ladą sklepu.
- W takim razie idz na spacer, póki Jensine śpi. Jakoś zajmę się Hugo.
Elise wyczuła napięcie w jego głosie. Pokręciła głową.
- Nie mogę. Co zrobisz, jeśli Hugo złapie coś, czego nie powinien
dotykać, przewróci się, uderzy lub oparzy przy piecu?
Nic nie odpowiedział.
Elise westchnęła ciężko i zaczęła przewijać Jensine. Rozczarowanie
sprawiło, że czuła się poirytowana, ale uznała, że nie powinna dać tego
poznać po sobie. Emanuel na to nie zasłużył.
Johan z pewnością też był rozczarowany. Przecież cieszył się, że
przyjdzie, że pobędą chwilę razem. Z przyjemnością wysłuchałaby
opowieści o Paryżu, o jego pracy, chciała zapytać go, jak długo zamierza
zostać na obczyznie. Teraz to już nieważne, Johan stracił zapewne nadzieję
na spotkanie. Skoro nie udało się dzisiaj, nie uda się w kolejne dni. Johan
nie wiedział wprawdzie, że Evert i Peder obiecali pomóc Emanuelowi w
sklepie przez całe świąteczne wakacje, a Kristian zamierzał do nich
dołączyć, jak tylko skończy pracę u wozaka, ale rozumiał przecież, że coś
jej przeszkodziło w przyjściu. Zdawał sobie wszak sprawę, że zrobi
wszystko, by się z nim zobaczyć.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Podstrony
- Indeks
- Destiny Blaine Behind the Game (pdf)
- clarke arthur c odyseja kosmiczna 2010
- śÂukasiśÂski Walerian PamićÂtnik
- Najpiekniejsza Aleksandra Jakubowska
- Blagasz Mnie J. Kenner2
- Edigey Jerzy Najgorszy jest poniedzialek
- Wielka Moc Magii
- Szkola czarownic Rena Marciniak Kosmowska
- Canthia Eden VerfÄźhrung des Blutes
- Sparks Nicholas PamićÂtnik 01 PamićÂtnik
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- sposobyna.keep.pl