[ Pobierz całość w formacie PDF ]

nią i mrugnął porozumiewawczo. Domyśliła się, że on także słucha, co
opowiada dziadek.
Gdy po pięciu minutach znów weszła do jadalni, David spojrzał na nią
chmurnym wzrokiem. Był poirytowany.
Summer wróciła do kuchni po dzbanek z lemoniadą. Dziadek milczał. Po
chwili znów się odezwał i Summer pobladła.
Starszy pan opowiadał, jak to się stało, że jego wnuczka zaczęła biegać.
Wtedy do kuchni wparował uradowany Michael.
- Summer, znalazłem kamień...
- Nie teraz, Michael - powiedziała. Gorączkowo zastanawiała się, jak
wytłumaczyć Davidowi, czemu go okłamała. Nim zdążyła coś wymyślić, stanął
w drzwiach.
- Cześć, David - powiedział Michael. - Znalazłem kamień.
- Cześć, Mike - odparł David, a potem zwrócił się do Summer: - Właśnie
usłyszałem, że biegasz zaledwie od miesiąca.
- Och, dziadek lubi przesadzać - powiedziała wyrozumiałym tonem. -
Zanieś ten dzbanek do jadalni. Ja wezmę chipsy.
- Twój dziadek mówił, że zaczęłaś biegać po przyjęciu u Ann Logan. %7łe
namówiła cię Regina.
- Idz umyć ręce, Michael - wyjąkała Summer. - Czy to takie ważne, kiedy
zaczęłam biegać?
- Czy to ważne? Jeśli twój dziadek mówił prawdę, to znaczy, że mnie
okłamałaś.
Postawiła dzbanek na stole i odwróciła się plecami do Davida. Wiedziała,
że on ma rację. Starała się wymyślić jakieś logiczne wytłumaczenie, którego
ułagodzi i nie skompromituje dziadka.
- Przecież wiesz, jaką wagę przywiązuję do tego, żebyśmy się nawzajem
nie okłamywali - powiedział David.
- Robisz z igły widły.
- Odpowiedz mi na jedno pytanie. Okłamałaś mnie?
- Niezupełnie.
- Co oznacza  niezupełnie"? - zapytał sarkastycznie.
Po co to wszystko? - myślała. Lepiej od razu wyznać prawdę.
- No, dobrze! Tak. Skłamałam. Ale to było drobne kłamstewko albo
raczej przesada - wyjaśniła.
- Więc jednak to prawda? Zaczęłaś biegać po przyjęciu u Ann?
Mówił z niedowierzaniem. O co mu chodziło? Czy on nigdy nikogo nie
okłamał?
- Powiedz mi dlaczego. Chcę zrozumieć.  Jego ton złagodniał.
Jak miała mu wyjaśnić? Prędzej umrę, nim się przyznam, że wszystko
stało się z powodu Ann Logan, pomyślała. Przecież on z nią chodził. Nie, nie
mogła mu wyznać prawdy. Nigdy by jej nie zrozumiał. Przecież chłopcy nie
bywają tak zazdrośni jak dziewczyny.
- Jakimi jeszcze kłamstwami mnie poczęstowałaś?
To pytanie wprawiło ją we wściekłość. Spojrzała na Davida płomiennym
wzrokiem.
- %7ładnymi! Możesz mi wierzyć albo nie!
- Ha! - parsknął.
To parsknięcie załatwiło sprawę. Summer wybuchnęła:
- Co to ma znaczyć?! - ryknęła. - Mogłam ci nałgać, że podobają mi się
twoje dowcipy. Ale nie zrobiłam tego. I anchois. Powiedziałam, że robi mi się
niedobrze na ich widok. A mogłam powiedzieć, że je uwielbiam! - Wybiegła z
kuchni do jadalni.
David popędził za nią.
- Niektórzy ludzie lubią moje dowcipy. Ann Logan potrafi je docenić! -
krzyknął.
- I ty jej wierzysz? - spytała Summer.
- Jasne. Ona jest szczera.
- Jeśli ktoś śmieje się z twoich dowcipów, nie może być szczery - odparła
Summer.
- Dlaczego nie powiedziałaś mi, że chodzisz z Greggiem? - zapytał David,
nagle zmieniając temat rozmowy.
- A dlaczego ty nie powiedziałeś mi, że chodzisz z Ann Logan?
- Nie zawieraliśmy żadnej umowy - mruknął. - Jeśli chcesz się spotykać z
innymi chłopcami, nie mam nic przeciwko temu.
- Nie spotykam się z Greggiem - powiedziała Summer. - Oto cała prawda.
Nie uwierzył jej.
- Ha! - krzyknął. - Ann mi mówiła, że chodzisz z Greggiem. Nie
wierzyłem jej aż do wczoraj. Nie spodziewałem się, że możesz być taką
kłamczucha...
- Jeżeli jeszcze raz powiesz  ha!", zacznę wrzeszczeć - przerwała mu
Summer.
- Jakaś różnica zdań? - spytał dziadek.
Summer i David stanęli w pąsach.
- A kiedy cię zapytałem, czy chcesz biegać ze mną, powiedziałaś, że
wolisz biegasz wcześnie rano, żeby sobie wszystko przemyśleć.
- Cóż za pamięć - warknęła. Spojrzała na niego wyzywająco.
David był tuż przy drzwiach wyjściowych, gdy zawołała:
- Dokąd to?! Do Ann Logan?
- Możliwe! - odkrzyknął.
- Dobrana para - mruknęła Summer pod nosem.
Była wściekła na dziadka za to, że niechcący wygadał się o jej
kłamstwach. Uniosła Michaela i posadziła go na krzesełku. Postawiła przed nim
talerz z kanapką.
- Jedz! - nakazała.
Minęły dwie godziny. Telefoniczna rozmowa z Reginą wcale jej pomogła. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • sportingbet.opx.pl
  • Podstrony