[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Trochę jak pani, tak mi się wydaje.
Proszę, niech pan odejdzie szepnęła.
Proszę, niech się pani odwróci do mnie twarzą, kiedy pani do mnie mówi odpowiedział.
Lilith z napięciem potrząsnęła głową.
Wcale z panem nie rozmawiam.
Pozwolę sobie być innego zdania. Pachniała lawendą i herbatą, a kiedy jego oddech musnął jej włosy, zadrżała leciutko. Bardzo wiele mi pani mówi.
Ramiona Lilith uniosły się, kiedy wciągała powietrze, potem odwróciła się i popatrzyła mu wprost w oczy.
Czy teraz pan odejdzie?
Price chrząknął, co wskazywało, że obie kwoki wymknęły się spod jego wpływów.
Przyjdzie dzień szepnął Jack do Lilith, unosząc do ust jej dłoń i delikatnie całując ją u nasady palców że będzie mnie pani prosić, bym został.
Lilith rozległ się surowy głos ciotki.
Tego nie zrobię, milordzie.
,Jack uśmiechnął się i podał jej znowu talerzyk.
Zobaczymy.
Bezpośrednio po kosztowaniu herbaty Lilith i ciotka Eugenia pojechały przyłączyć się do Penelopy i lady Sanford u ich krawcowej. Eugenia natychmiast
opadła na ławę w witrynie sklepowej obok lady Sanford.
Wyobraz sobie tylko moje przerażenie, Daphne mówiła bez tchu kiedy weszłam do pokoju i zobaczyłam przed sobą tego wcielonego diabla. %7łeby
markiz Dansbury udawał, iż interesuje go kosztowanie herbaty!
Pen spojrzała spod oka na Lilith.
Dansbury tam był? zapytała bezgłośnie.
Lilith, która starała się podsłuchać resztę uwag ciotki, kiwnęła głową. Kiedy rozmowa zmieniła się w recytację przeszłych pojedynków Dansbury'ego oraz
jego szalonych, zawieranych po pijanemu zakładów, zniecierpliwiona poszła przyjrzeć się niemal ukończonej sukni, która wisiała na manekinie.
Czy jest pani pewna, że to nie za śmiałe? zapytała krawcowej.
Mais non, mademoiselle zaprotestowała Madame Belieu. Sama pani zobaczy, jak pani przymierzy. Będzie parfake.
Lilith nie była pewna. Szmaragdowozielona, jedwabna suknia była dość głęboko wycięta markiz Dansbury uznałby na pewno, że wspaniale się nadaje,
ale jego kryteria były tak niskie, że niemal niedostrzegalne.
Ciotka Eugenia zmarszczyła brwi.
To jest absolutnie...
Zliczne. Lady Sanford uśmiechnęła się z aprobatą. Będzie ci w niej cudownie. A przy tej chłodnej pogodzie ciemne kolory są w tym sezonie bardzo
modne. Wspaniały wybór, Eugenio.
Hm. Dziękuję ci, Daphne powiedziała Eugenia, rzucając na suknię jeszcze jedno pełne niesmaku spojrzenie.
Lilith z wdzięcznością się uśmiechnęła. Suknia naprawdę była śliczna, a nigdy dotąd nie pozwolono jej założyć czegoś podobnego.
Każę pani dostarczyć jutro tę suknię i tę złotą, mademoiselle.
Lilith miała nadzieję, że będzie mogła założyć coś nowego na bal u Rochmontów.
Dziękuję pani, madame.
Ciotka Eugenia poszła zapytać Madame Belieu, czy przyszły już nowe francuskie jedwabie, a Pen w tym czasie dopadła Lilith.
Opowiedzże mi, Lilith, co on zrobił? wyszeptała.
Nic. Lilith bez sukcesu próbowała przestać myśleć o prowokacyjnym, przystojnym markizie i tym jego zatraconym, atrakcyjnym uśmiechu.
Kosztował herbaty.
Naprawdę?
Cśś. Tak, naprawdę. A teraz przestań o nim mówić. Proszę cię.
Ale, Lil upierała się Pen, ciągnąc przyjaciółkę w drugi koniec sklepu. Kiedy powiedziałam Mary Fitzroy, że markiz Dansbury chciał zostać jednym z
konkurentów do twojej ręki, ona...
Pen, chyba tego nie zrobiłaś! Nie mogła dopuścić, żeby zaczęły krążyć tego rodzaju pogłoski! Chociaż taka plotka, zwłaszcza po rzekomo
przypadkowym spotkaniu na recitalu i w operze, mogłaby zniechęcić Wenforda; byłaby to jedyna jasna strona prześladowania przez Dansbury'ego. Ale
mogła ona także zniechęcić hrabiego Nance'a i wszystkich innych konkurentów i odwieść ich od kontynuowania starań o nią.
Mary nikomu nie powie upierała się Pen zdecydowanie. Mówiła, że on dotychczas o nikogo się nie starał. Naprawdę musiał się w tobie zadurzyć.
Nonsens odparła Lilith, a serce jej zabiło na te słowa. Konkurenci przecież nigdy nie zachowywali się tak jak markiz. Poza tym tyle już razy go
obraziła, że powinno to zniechęcić nawet najbardziej zagorzałego konkurenta, a po nim było widać wyłącznie rozbawienie. Poważnie wątpię, czy jest
zadurzony w kimkolwiek oprócz siebie samego stwierdziła. A już z pewnością nie pociąga mnie.
Ale on jest taki przystojny. Pen zatrzepotała rzęsami i westchnęła.
W tym cały problem. Każdy powinien wyglądać na to, czym naprawdę jest, do takiego wniosku Lilith doszła ostatniej nocy, kiedy nie mogła spać. Byłoby
o tyle prościej, gdyby łajdak wyglądał na łajdaka. Gdyby tak było, to zanim pozna się jego godny pogardy charakter, nie kusiłby człowieka wygląd i
prezencja, którym nie sposób się oprzeć.
To ty powiedziałaś mi, że zastrzelił jakąś kobietę. A wszyscy wiedzą, jaką ma zaszarganą opinię. I rujnuje Williama. I jest tylko dlatego zły, że go
obraziłam, więc stara się odegrać. I...
Jesteś pewna?
Oczywiście, że jestem pewna odparła porywczo. Jaki mógłby być inny powód, że markiz Dansbury się mną zajmuje? Wbrew temu, co jej mówił,
na pewno wcale nie szukał zbawienia. Jeszcze nie do końca to rozgryzła, ale chyba starał się sprytnie doprowadzić do jej kompromitacji.
Och, sama nie wiem, Lil przyznała Pen, wzruszając ramionami. Ale trudno mi w to uwierzyć, że ktoś mógłby ciebie nie lubić, a tym bardziej, że
chciałby ci zrobić krzywdę.
Jego łajdactwo nie zna granic zwróciła jej uwagę Lilith. Może to brzmi melodramatycznie, Pen, ale wiesz, że to prawda.
Tak, przypuszczam, że tak. Przyjaciółka westchnęła. Tylko że to się wydaje takie romantyczne, żeby taki hulaka upatrzył sobie akurat ciebie i
nastawał na twoją cnotę.
Mojej cnocie żadne nastawanie nie jest potrzebne odpowiedziała Lilith sucho.
Dzwonek przy drzwiach frontowych zadzwonił i do zakładu weszła wysoka, ciemnowłosa dama w towarzystwie służącej. Chociaż miała na sobie pelisę i
grubą pelerynę, zaokrąglony brzuch świadczył o tym, że jest w zaawansowanej ciąży.
Madame Belieu przeprosiła i poszła przywitać nowo przybyłą.
Lady Hutton uśmiechnęła się, ujmując młodą damę za rękę i pokazując na fotel wygląda pani dziś enchanteresse.
Dzięki za te życzliwe kłamstwa, madame odparła lady Hutton ze smętnym uśmiechem, od którego zmarszczyły jej się kąciki oczu.
Z przyjemnością byłabym pani odesłała suknię, milady. Krawcowa skinęła na jedną ze szwaczek, żeby przyniosła toaletę.
O Boże, nie zaprotestowała dama. Richard zdecydowany jest więzić mnie do końca lata. To jedno z niewielu miejsc, do którego wolno mi uciec.
Lady Sanford również z uśmiechem na twarzy podeszła, by podać rękę damie.
Alison powiedziała serdecznie chyba jeszcze nie poznałaś mojej córki, Penelopy, ani Eugenii Farlane. Odwróciła się, pokazując na Lilith. A to
bratanica pani Farlane, panna Benton. Eugenio, Pen, Lilith, to jest lady Hutton.
Pen przykucnęła w ukłonie.
Miło mi panią poznać.
Lady Hutton poparła ją Lilith.
Alison Hutton była śliczną kobietą o jasnobrązowych oczach i oliwkowej cerze, która świadczyła o francuskim czy może hiszpańskim pochodzeniu.
Uśmiech przychodził jej z łatwością i pojawił się znowu, kiedy napotkała spojrzenie Lilith.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Podstrony
- Indeks
- Caine Rachel Wampiry z Morganville 08 PocaĹunek Ĺmierci
- Goonan Kathleen Ann SśÂoneczniki
- James Axler Deathlands 001 Pilgrimage to Hell
- Michaels Leigh Jeszcze jedna szansa
- Jan_Irving_ _Sam's_Reviews
- Cartland Barbara Znak miśÂośÂci(1)
- Haunted Women of the Otherworld_Book 5 Kelley Armstrong
- Graham Masterton Wojownicy Nocy 01 Wojownicy nocy cz.2
- Superpamiec Trening z Kevinem Trudeau
- Jeffrey Lord Blade 17 The Mountains of Brega
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- zona-meza.keep.pl