[ Pobierz całość w formacie PDF ]

komicie, to jednak nie są zbyt wygodne dla tych, którzy są do nich przyciskani.
Hal patrzył na nią z góry, z jego oczu zniknęło rozbawienie. On chce mnie pocało-
wać, pomyślała Julia, która do tej pory nie całowała się z mężczyzną. Podekscytowana,
stała bez ruchu, wpatrując się w chmurne oczy przystojnego majora Carlowa, który miał
na nią niemal magnetyczny wpływ.
Julia czeka, by on ją pocałował. Hal wyczytał to z jej spojrzenia, rozchylonych
warg, przyspieszonego oddechu. Czy wcześniej poznała smak pocałunku mężczyzny? -
zadał sobie w duchu pytanie, znając odpowiedz. Oczywiście, że nie. Patrzył na jej unie-
sioną twarz w kształcie serca, świadczący o uporze podbródek, lekko zadarty nos i inteli-
gentne oczy ocienione wygiętym do góry rondem nowego kapelusza.
R
L
T
Do licha, dlaczego nie? Uważał opieranie się pokusie za bezsensowne. On pragnął
jej, a ona jego. Już po wszystkim uwolni się z tego nieuzasadnionego pociągu do Julii.
Nie, zreflektował się, z nią nie wolno tak postępować. A gdyby ją pocałował i kochał się
z nią tak, by jej nie przestraszyć? Gdyby zadbał o to, żeby nie poniosła niechcianych
konsekwencji? Czy byłoby w tym coś złego?
Dłonie, jakby kierowały się własną wolą, rozwiązały wstążki jej kapelusza. Gdy
odrzucił go na bok, pochylił głowę i musnął wargami skroń Julii. Przesunął wargi niżej,
na policzek i płatek ucha. Wstrzymała oddech, więc przerwał na moment pieszczotę, by
dać jej czas na oswojenie się z nieznanymi doznaniami. Następnie wsunął palce w jej
fryzurę i powoli, jedną po drugiej, wyjmował spinki. Z rozpuszczonymi włosami Julia
zmieniła się w leśną nimfę.
- Tak - mruknął Hal i pochylił się nad ustami Julii, które okazały się słodkie i świe-
że.
Przyciągnął ją do siebie. Nie próbowała się opierać. Ile czasu minęło, gdy miał
okazję skosztować smaku niewinności? Chyba w czasach pierwszych naiwnych pory-
wów. Pod naciskiem jego ust Julia bez oporów rozchyliła wargi, tym samym sygnalizu-
jąc, że może posunąć się dalej.
Spodziewała się, że Hal pocałuje ją w usta. lecz on pieścił również jej szyję, poli-
czek, ucho, skroń. Głośno wciągnęła powietrze, gdy wargami musnął pierś tuż ponad
skrajem spienionej koronki. Zapragnęła przyciągnąć jego wargi z powrotem do ust, co
wydawało się bezpieczniejsze od tych tajemniczych doznań, które sprawiały, że prze-
biegł ją dreszcz. Wsunęła dłonie w gęste, złotobrązowe włosy i lekko pociągnęła, by
unieść głowę Hala.
- Czego chcesz? - zapytał ochrypłym głosem.
- Nie wiem - szepnęła. - Pragnę czegoś, ale nie wiem czego.
- Przekonajmy się.
Znowu sięgnął wargami do jej ust, objął dłonią pierś i zaczął ją pieścić. Samokon-
trola, z którą zwykle nie miał najmniejszych problemów, tym razem go zawodziła. Po-
rwały go emocje, których nie doznawał od lat. Nie przerywając pocałunku, opadł na ko-
lana i pociągnął za sobą Julię w wysoką miękką trawę usianą kwiatami. Przeświecające
R
L
T
przez gałęzie drzew słońce rzucało ruchome cienie na rozsypane na ramionach włosy Ju-
lii. Ten widok przeniósł go w przeszłość, do innego lasu i innej dziewczyny, równie nie-
winnej i wspaniałomyślnej jak Julia.
Wróciły nagle zepchnięte w niepamięć wspomnienia: wiejska idylla, która zmieniła
się w młodzieńczą namiętność i wyrwała się spod kontroli.  Rozpustny łobuzie!" - Głosy
z przeszłości huczały mu w głowie, rozsadzały czaszkę. Obudziły sumienie i oddaliły żą-
dzę.
Usiadł. Do licha, przecież jest doświadczonym mężczyzną i potrafi panować nad
emocjami, więc choć pozostał rozpustnym łobuzem, to przynajmniej mistrzem w swojej
dziedzinie, całkowicie władającym sobą. Wez się w garść! - nakazał sobie.
- Przepraszam. - Zmusił się do spojrzenia na Julię. Siedziała z ustami obrzmiałymi
od pocałunków i szeroko otwartymi oczami, zakłopotana i zdezorientowana tym, że naj-
pierw obudził jej zmysły, a potem się wycofał. - Skrzywdziłem panią? Jestem taki sam
jak tamten drań. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • sportingbet.opx.pl
  • Podstrony