[ Pobierz całość w formacie PDF ]

 Nie wiem  odburknął demon z rozdrażnieniem.  Wszyscy
ludzie wyglądają dla mnie tak samo.
 Odpowiedz mi!  ryknął Magnus rozkazującym głosem.
 No, dobrze. Nie, nigdy w życiu go nie widziałem.
Zapamiętałbym. Coś mi się zdaje, że dobrze smakuje.  Demon
wyszczerzył zęby ostre jak brzytwy.  Nie byłem w tym świecie od...
hm, stu lat, może więcej. Nigdy nie mogę zapamiętać różnicy między
sto a tysiąc. W każdym razie ostatnio, kiedy tu byłem, wszyscy
mieszkali w chatach z błota i jedli robaki. Wątpię więc, żebym go
spotkał  palcem o wielu stawach wskazał na Willa  chyba że
Ziemianie żyją o wiele dłużej, niż sądziłem.
Magnus przewrócił oczami.
 Uparłeś się, że nie pomożesz, co?
Demon wzruszył ramionami w dziwnie ludzkim geście.
 Zmusiłeś mnie do powiedzenia prawdy, więc ją powiedziałem.
 A może chociaż słyszałeś o demonie takim, jakiego opisałem? 
odezwał się Will z nutą desperacji w głosie.  Ciemnoniebieski, z
głosem jak papier ścierny i długim, kolczastym ogonem.
Demon ze znudzoną miną zmierzył go wzrokiem.
 Masz pojęcie, ile rodzajów demonów żyje w Otchłani, Nefilim?
Setki, setki milionów. Przy wielkim mieście Pandemonium wasz
Londyn wygląda jak wieś. Są demony wszelkich kształtów,
rozmiarów i kolorów. Niektóre dowolnie potrafią zmieniać wygląd...
 Och, zamknij się wreszcie, skoro nie potrafisz pomóc!  huknął
Magnus i zatrzasnął księgę.
Wszystkie świece nagle zgasły, demon zniknął z okrzykiem
zaskoczenia, zostawiając po sobie tylko smugę cuchnącego dymu.
Czarownik odwrócił się do Willa.
 Byłem pewien, że tym razem mam rację.
 To nie twoja wina.  Will rzucił się na jedną z kanap odsuniętych
pod ścianę. Było mu jednocześnie gorąco i zimno, nerwy miał napięte
i bez wielkiego powodzenia próbował zdusić w sobie rozczarowanie.
Gwałtownym ruchem ściągnął rękawiczki i wcisnął je do kieszeni
nadal zapiętego płaszcza.  Starasz się. Tammuz miał rację. Nie
podałem ci zbyt wielu szczegółów.
 Zakładam, że powiedziałeś mi wszystko, co pamiętasz  rzekł
spokojnie Magnus.  Otworzyłeś Pyxis i wypuściłeś demona. On cię
przeklął, a ty teraz chcesz, żebym go znalazł i zmusił, żeby zdjął z
ciebie klątwę. To wszystko?
 Tak  zapewnił Will.  Po co miałbym coś ukrywać, wiedząc, o co
cię proszę? O znalezienie igły w stogu... Boże, nawet nie w stogu
siana, tylko w całej wieży pełnej igieł.
 Włóż rękę do wieży igieł, a paskudnie się pokłujesz. Naprawdę
jesteś pewien, że tego właśnie chcesz?
 Jestem pewien, że alternatywa jest gorsza  odparł Will, patrząc
na sczerniałe miejsce na podłodze, gdzie przed chwilą kucał demon.
Był wyczerpany. Energia Znaku, który narysował sobie rano przed
wyjściem na Radę, wyczerpała się w południe. Teraz czuł pulsowanie
w skroniach.  %7łyję z tą klątwą już pięć lat. Myśl, że będę musiał z
nią żyć jeszcze dłużej, przeraża mnie bardziej niż myśl o śmierci.
 Jesteś Nocnym Aowcą; nie boisz się śmierci  stwierdził Magnus.
 Oczywiście, że się boję. Może jesteśmy potomkami aniołów, ale
o tym, co jest po śmierci, wiemy nie więcej niż wy.
Magnus podszedł do kanapy i usiadł w jej drugim końcu. Jego
zielonozłote oczy jarzyły się w ciemności jak kocie ślepia.
 Nie wiesz, czy po śmierci jest tylko niebyt.
 A wiesz, że go nie ma?  odparował Will.  Jem wierzy, że
wszyscy rodzimy się na nowo, że życie to koło. Umieramy, wirujemy,
rodzimy się na nowo, jeśli na to zasługujemy, zależnie od naszych
uczynków na tym świecie.  Will spojrzał na swoje obgryzione
paznokcie.  Ja pewnie odrodzę się jako ślimak, którego ktoś posoli.
 Koło Transmigracji  rzekł Magnus i skrzywił usta w uśmiechu. 
Pomyśl o tym w ten sposób, że musiałeś zrobić coś dobrego w swoim
poprzednim życiu, skoro urodziłeś się na nowo jako Nefilim.
 O, tak  powiedział Will znużonym tonem.  Miałem wielkie
szczęście.  Odchylił głowę na oparcie kanapy.  Domyślam się, że
będziesz potrzebował więcej... składników? Stara Mol z Cross Bones
chyba już ma dość mojego widoku.
 Mam również inne kontakty  zlitował się nad nim Magnus.  Ale
najpierw muszę zdobyć więcej danych. Możesz jeszcze coś dodać na
temat charakteru tej klątwy...
 Nie.  Will usiadł prosto.  Nie mogę. Już ci mówiłem, że bardzo
ryzykowałem, w ogóle mówiąc ci o jej istnieniu. Gdybym zdradził
więcej...
 Co wtedy? Niech zgadnę. Nie wiesz, ale jesteś pewien, że
byłoby zle.
 Bo zacznę myśleć, że przyjście do ciebie było błędem.
 Chodzi o Tessę, prawda?
Przez ostatnie pięć lat Will uczył się nie okazywać emocji:
zaskoczenia, sympatii, radości. Był niemal pewien, że wyraz jego
twarzy się nie zmienił, ale usłyszał napięcie w swoim głosie, kiedy
powtórzył:
 O Tessę?
 Minęło już pięć lat  przypomniał mu Magnus.  Jakoś sobie
radziłeś przez cały ten czas, nikomu nic nie mówiąc. Co więc
sprowadziło cię do mnie w środku nocy, w czasie burzy? Co się
zmieniło w Instytucie? Przychodzi mi do głowy tylko jedno [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • sportingbet.opx.pl
  • Podstrony