[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Zwiat przypominał kolorową wycinankę składającą się z fragmentów wody, lądu i gór.
Cleo obserwowała krajobraz zmieniający się w blasku zachodzącego słońca. Im dalej na
wschód, tym robiło się ciemniej.
Przeczytała umowę i uznała, że nie ma żadnych zastrzeżeń. Za miesiąc towarzy-
szenia Andreasowi miała otrzymać milion australijskich dolarów i bilet lotniczy powrot-
ny do domu. Wszystko byłoby proste, gdyby nie osoba Andreasa. Niepokoił ją i pociągał.
Bała się, że nie zdoła się oprzeć jego urokowi.
Starała się omijać go wzrokiem. Odchyliła oparcie fotela, zdjęła pantofle i ułożyła
się wygodnie. Gdy wylądują w Grecji, będzie bliżej domu o prawie cztery godziny lotu.
Uśmiechnęła się na myśl o powitaniu mamy i rozbrykanych przyrodnich braci. Chłopcy
pewnie byli tak zajęci sobą, że nawet nie zauważyli jej nieobecności. Kiedy wyląduje na
Santorini, wyśle im pocztówkę.
Obudziła się, czując na policzku miękki moherowy koc.
- Smacznie spałaś - powiedział Andreas, odkładając laptop. - Zaraz lądujemy.
Cleo poprawiła włosy. Miała nadzieję, że nie zniszczyła misternej fryzury.
Za oknem było ciemno, a w dole migotały skupiska świateł. Cleo zaczęła się ner-
wowo rozglądać za lusterkiem, aby sprawdzić, czy nie ma podkrążonych oczu.
- Wyglądasz bardzo dobrze.
Odwróciła się zdziwiona, myśląc, że się przesłyszała. Andreas wsunął swoją teczkę
do schowka obok fotela.
- Wierz mi, wszystko gra - powiedział z uśmiechem. - Wyglądasz wspaniale. Nie
pamiętam, czy już ci to mówiłem.
Pod wpływem jego gorącego spojrzenia poczuła podniecenie. Nikt jej dotąd nie
powiedział, że wspaniale wygląda, nawet jej własna matka.
- Dobrze wiedzieć, że praca tylu ludzi nie poszła na marne - odparła, starając się,
by jej głos brzmiał obojętnie.
R
L
T
Odpięła pas i wstała z zamiarem udania się do łazienki. W tej samej chwili samolot
wylądował i gdyby nie ramię Andreasa, straciłaby równowagę. Znalazła się na jego ko-
lanach i odruchowo się do niego przytuliła. Andreas przyjrzał jej się i ostrzegł:
- W kwestii przytulania radziłbym nie żartować.
To mówiąc, objął ją ramieniem. Wstrzymała oddech i spojrzała na jego szczupłą
twarz. Serce waliło jej jak szalone. Poczuła, jak podniecenie ogarnia całe jej ciało, rozle-
wa się żarem od miejsca, gdzie Andreas położył swą dłoń, przez ramiona, piersi, aż do
pośladków wciśniętych w jego uda. Z przerażeniem wyczuła, że Andreas też jest pod-
niecony
- Puść mnie!
Andreas pochylił się nad nią. Widziała pogłębioną zmarszczkę między jego
brwiami i przymknięte oczy.
- Lepiej, żebyś się nie wierciła, bo nie ręczę za siebie - powiedział cicho.
Poderwała się gwałtownie.
- To ty mnie złapałeś!
- Ale nie kazałem ci się do mnie tulić.
Kiedy wysiedli z samolotu, Cleo poczuła intensywny, czysty zapach od morza.
Wzięła głęboki oddech w nadziei, że się uspokoi. To jednak nie pomogło.
- Witaj na Santorini - powiedział Andreas, po czym objął ją i pocałował w czubek
głowy.
Cleo przeszedł dreszcz. Nie wiedziała, czy to z zimna, czy dlatego, że Andreas ją
objął. Czuła kształt jego torsu, męski zapach ciała. Choć było to miłe, nie potrafiła się
rozluznić. Nie mogła zapomnieć, że to wszystko było na pokaz.
- Uśmiechnij się - powiedział Andreas. - Wyglądasz, jakbyś zobaczyła ducha.
Nie miała pojęcia, jak się zachować, jak powinna odegrać rolę kochanki. Jej jedy-
nym doświadczeniem była rola żałosnej ofiary niedojrzałego chłystka, który zostawił ją
bez grosza przy duszy. Trzeba się było przyznać Andreasowi, że przeżyła tylko jedno
zbliżenie z mężczyzną i to nieudane. Kiedy prawda wyjdzie na jaw, na pewno będzie
wściekły. Z obawą podniosła głowę, ale twarz Andreasa zwrócona była w stronę stojące-
go na płycie lotniska samochodu.
R
L
T
Spuściła głowę, czując rosnące skrępowanie.
- Cleo?
- Słucham? - Podniosła głowę.
Niespodziewanie Andreas namiętnie ją pocałował. Bezwiednie objęła ramionami
jego szyję. Pragnęła, aby ten pocałunek trwał wiecznie, chciała znów znalezć się w sa-
molocie, na jego kolanach, i poczuć jego podniecenie. Zaczęła sobie wyobrażać, jak się
kochają. Nagle Andreas odskoczył od niej jak oparzony. Spojrzała na niego oszołomiona.
- Co robisz? - wyrwało jej się z ust.
- Chodzmy - odparł zniecierpliwiony i przyczesał ręką włosy. - Chcę ci kogoś
przedstawić.
O karoserię czerwonego sportowego modelu alfa romeo opierała się chuda blon-
dynka o pociągłej twarzy. Miała na sobie obcisłe dżinsy ze złotym paskiem, białą bluzkę,
a na nogach szpilki. Pomimo swego nowego wizerunku Cleo poczuła się przy nieznajo-
mej jak szara myszka.
- Cleo, poznaj Petrę Demitriou - powiedział Andreas. - Jest moją prawą ręką w in-
teresach. Ma prawdziwie żelazny uścisk.
Petra roześmiała się i potrząsnęła długimi włosami.
- Dziękuję. Myślałam, że nigdy tego nie zauważysz.
Dziewczyna wyciągnęła długie ramię, by przywitać się z Cleo, a jej bystre spojrze-
nie prześlizgnęło się po ciele Australijki. Widocznie uznała, że nie stanowi dla niej za-
grożenia, gdyż na jej twarzy pojawił się lekceważący uśmiech. Trudno się było dziwić.
Cleo wciąż czuła się obco w nowym wcieleniu.
- Witaj, Cleo. Goście Andreasa są zawsze mile widziani. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • sportingbet.opx.pl
  • Podstrony