[ Pobierz całość w formacie PDF ]

zawiadomi policję.
220
RS
- O czym on mówił?
- To nie jest odpowiednia chwila na wyjaśnienia.
- Chcę wiedzieć, o co mu chodziło!
Quinn milczał. Lawirował zręcznie samochodem - skręcał to w
lewo, to w prawo, pędząc pełnym gazem na prostych odcinkach. W
ten sposób wyjechali błyskawicznie z Mapie Ridge. Kluczyli dalej
bocznymi drogami, aż znalezli się w wiejskiej okolicy, pozostawiając
miasto daleko za sobą. Quinn zdecydował się w pewnym momencie
zjechać na mało uczęszczaną drogę. Okazała się kręta, ale mu to nie
przeszkadzało. Raptem, gdy pokonał kolejny zakręt, asfalt się
skończył - dalej był już żwir, który prowadził do położonej nieco niżej
farmy. Quinn próbował dodać gazu, ale koła tylko buksowały.
Zrezygnowany zwolnił - samochód wytracił prędkość i zatrzymał się
niedaleko starego klonu, którego gałęzie kołysały się na wietrze.
Quinn wyłączył silnik.
- Gra skończona - powiedział, nie patrząc na Hannah.
- Jaka gra? O co ci chodzi?!
- Walt zawiadomi szeryfa. Poda, jakim samochodem się
poruszamy... może zapisał sobie nawet numer rejestracyjny. Daleko
nie ujedziemy.
- Muszę najpierw skontaktować się z Amandą.
W samochodzie zrobiło się duszno. Hannah odkręciła szybę,
poczuła zapach świeżo skoszonej trawy. Na dworze panowała
idylliczna atmosfera - pszczoły przelatywały z kielicha na kielich,
zbierając pyłek z kwiatów żonkili rosnących na polu przy drodze; od
221
RS
czasu do czasu wesoło odzywał się skowronek. Jolie uwielbiała ich
śpiew.
- Powiesz mi, o czym mówił Walt? - spytała z naciskiem.
- Zastanawiam się, jak to ująć w słowa - odparł Quinn.
- Nie kombinuj, tylko mów całą prawdę. Dosyć mam kłamstw.
- Wcale cię nie okłamałem. Po prostu nie widziałem powodu,
żeby obciążać cię moją przeszłością.
- Obciążać? Mnie? - Hannah spojrzała na Quinna po raz
pierwszy od chwili, gdy się zatrzymali. - Myślisz, że jest mnie w
stanie poruszyć cokolwiek związanego z tobą? Mam dosyć swoich
kłopotów - powiedziała poirytowanym tonem. - Mów, do cholery, o
co tu chodzi!
- Zawsze marzyłem tylko o jednym - chciałem zostać
dziennikarzem. Może dlatego, że w moim życiu było tyle nie
wyjaśnionych tajemnic, A może dlatego, że byłem ciekaw ludzi, tego,
co mają do powiedzenia? Sam nie wiem. W każdym razie, gdy
opuszczałem dom, moja przyszłość zawodowa została jasno
określona: miałem zdobyć sławę jako reporter.
- Przestań! Nie prosiłam cię, żebyś mi opowiadał życiorys.
- To tylko wprowadzenie.
Hannah zmierzyła Quinna niechętnym spojrzeniem. Czy to
możliwe, że to ten sam mężczyzna, z którym kochała się ostatniej
nocy? Który pieścił ją namiętnie? Który tulił ją czule do siebie jak
małą dziewczynkę, gdy rozpłakała się w jego ramionach?
Odwróciła od niego oczy.
222
RS
- Mów dalej.
- Byłem bezlitosny. Nie obchodził mnie zupełnie nikt. Ani
ludzie, o których pisałem w gazetach, ani ci, z którymi miałem do
czynienia w życiu prywatnym. Spotkałem na swojej drodze kobietę,
która, tak jak ja, była bez reszty zajęta karierą zawodową. Aączył nas
wyłącznie seks. Ten układ odpowiadał nam obojgu. Czułem się nawet
szczęśliwy. Pracowałem jak szaleniec, gotów na wszystko, by tylko
zdobyć rewelacyjną historię. Wyrobiłem sobie w pewnych kręgach
nazwisko, tak że ilekroć zapowiadało się coś nadzwyczajnego, mnie
wysyłano.
- Jak na przykład porwanie Whithursta.
- Nie powiem, żebym się ucieszył, że porwano małego Jeffa. Nie
jestem aż takim potworem. Pamiętam nawet, że w pierwszej chwili
wstrząsnęła mną ta wiadomość, ale w ułamku sekundy doszedłem do
wniosku, że to fantastyczny materiał dla reportera. Już widziałem
olbrzymie nagłówki w gazetach, -zapowiadające mój materiał, a swoje
nazwisko na ustach wszystkich.
- I osiągnąłeś swój cel - stwierdziła Hannah z goryczą.
- Niezupełnie. Na przykład w Port Franklin nikt o mnie nie
słyszał. Zresztą, to jeden z powodów, dla których właśnie tam
zamieszkałem.
- Prowincjusze z Port Franklin nie mają pojęcia o tym, że ich
grono zaszczyciła taka sławna osoba - zauważyła Hannah z
przekąsem.
223
RS
- Nigdy nie myślałem pogardliwie o Port Franklin. Uznałem, że
osiedlenie się tam, gdzie nikt mnie nie zna, to szansa, by wyciągnąć
się z koszmaru.
- Z jakiego znowu koszmaru? Widać, że nie znasz tej historii.
- Coś mi się obiło o uszy. Chodzi tu o porwanie syna senatora,
prawda? Byłam wtedy z Jolie w Arizonie, ponieważ mój ojciec miał
zawał serca. Spędziłam u rodziców kilka tygodni, ale w ogóle nie
obchodziło mnie to, co się dzieje na świecie.
- Jeffreya porwała jego własna opiekunka. Miała, co prawda,
wspólnika. Whithurstowie w ogóle nie zajmowali się synem.
Pokazywali się razem z nim jedynie przy okazji oficjalnych spotkań.
Byli tak pochłonięci swoimi sprawami, że nawet nie zauważyli
zniknięcia syna. Dowiedzieli się o tym dopiero w nocy, gdy
porywacze zatelefonowali i zażądali okupu.
Hannah przymknęła oczy i oparła głowę o siedzenie. Choć
była wściekła na Quinna, widziała, że jest mu autentycznie przykro.
- Mów dalej.
Quinn starał się starannie dobierać słowa.
- Znałem senatora, ponieważ byłem korespondentem  Ti-mesa"
w czasie jego kampanii wyborczej. Howard Whithurst był dla mnie
bardzo miły, bo zależało mu na opinii prasy, zwłaszcza że zamierzał
startować w przyszłych wyborach na prezydenta. Nie powiem, nawet
się przejął porwaniem syna. W pewnym sensie było mu to na rękę,
ponieważ jego nazwisko znalazło się w mediach. Pani senatorowa
również się nie popisała. Udzielała na lewo i prawo wywiadów,
224
RS
koncentrując się niemal wyłącznie na tym, jakich to referencji będzie [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • sportingbet.opx.pl
  • Podstrony