[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Przykro mi, że straciłeś tę piłkę powiedziała Elizabeth, kiedy
wziął ją w ramiona. Potem, ku ogólnej radości, pocałował ją i odciągnął na
bok.
A co mnie to obchodzi, skoro właśnie wygrałem najważniejszy mecz
w moim życiu? Elizabeth znowu się rozpłakała.
Co ty robisz tej kobiecie, że ona cały czas płacze? zawołał jeden z
zawodników, kiedy cała drużyna zajmowała swoje stanowiska na boisku.
Nie mogła się uspokoić, nawet gdy Alec wyjął z kieszeni eleganckie
pudełeczko od jubilera.
Otwórz poprosił.
Wzięła pudełeczko z jego ręki, wolno uniosła przykrywkę i uśmiechnęła
się szeroko, a łzy popłynęły po jej policzkach jeszcze większym strumie-
niem.
Nic dziwnego, że płacze odezwał się trener, zerknąwszy na pier-
ścionek. Skąpiradło z ciebie, McCord. Uważam, że ta panienka powinna
się poważnie zastanowić, czy za ciebie wyjść.
Nie mogło być w ogóle mowy o zmianie decyzji. Jak kobieta mogłaby
powiedzieć nie mężczyznie, który zdobył się na tak romantyczny gest?
W wyściełanym aksamitem pudełeczku leżał pierścionek który Eliza-
beth widziała już wcześniej. Pierścionek, który Alec już kiedyś włożył jej
na palec. Ten sam, który wylosował z automatu przy basenie, kiedy uczył
ją pływać.
Wtedy to właściwie zmusiła go, żeby się jej oświadczył, i w końcu zdo-
była swojego mężczyznę, chociaż zabrało jej to dwadzieścia jeden lat.
Objęła Aleca i obsypała jego twarz pocałunkami. Ten przytulił ją mocno
do siebie. Po chwili oboje wrócili na swoje miejsca. Alec na ławkę re-
zerwowych, ona na ławkę dla kibiców.
Kiedy kilka minut pózniej drużyna Cardinals zeszła z boiska, wynik
nadal był remisowy. Na początku następnej rundy Cardinais wyszli na
prowadzenie i wygrali. Gio, siedzący już teraz koło Elizabeth, cieszył się z
tego jak dziecko.
Nie wiedziałam, że jesteś takim miłośnikiem baseballa odezwała
się.
Nie jestem. Alec obiecał, że postawi mi kolację, jeśli zgodzisz się za
niego wyjść. Szczerze mówiąc, jestem głodny.
Godzinę pózniej siedzieli razem w Steak n Shake .
Nie ja wpadłem na pomysł z tymi stekami skrzywił się Gio.
Trener ma rację, straszne z ciebie skąpiradło.
Zamknij się i jedz. Czy to moja wina, że w poniedziałki wszystkie
drogie restauracje są pozamykane? uciszył go Alec, wkładając Elizabeth
do ust kilka frytek.
I jeszcze jedno ciągnął Gio, chociaż oboje nie zwracali na niego
uwagi. Chcę być drużbą na waszym ślubie. Możesz poprosić Nicholasa i
Tristana, żeby wprowadzali gości, ale to ja będę drużbą.
Dlaczego? Chcesz, żeby Miss Fitness zobaczyła cię w smokingu?
zapytał Alec, trafiając przypadkiem w sedno.
Co się czepiasz? Ja naprawdę świetnie w nim wyglądam.
Lepiej uważaj, Gio ostrzegła go Elizabeth.
Bo co?
Nigdy nie wiadomo. Ta twoja Miss Fitness może dojść do wniosku,
że w smokingu bardziej przypominasz pana młodego niż drużbę. Nawet się
nie obejrzysz, jak zaprowadzi cię do ołtarza.
Elizabeth, nie bądz złośliwa. Gio skończył swojego steakburgera i
pomyślał o zamówieniu deseru. Elizabeth z Alekiem cały czas wpatrywali
się w siebie tak, jakby świat wokół przestał istnieć. Po pewnym czasie Gio
miał już tego dosyć. Wstając od stołu, wziął rachunek.
Wychodzę. Dzisiaj ja płacę, Alec. Nie wykręcisz się tanim kosztem.
Oboje pomachali mu na pożegnanie, nawet na niego nie spojrzawszy.
Przez prawie cały wieczór trzymali się za ręce i patrzyli sobie głęboko w
oczy. W końcu po tylu latach udało im się siebie odnalezć.
U mnie, czy u ciebie? szepnął Alec.
A może u Ritza , skąpiradło?
Skąpiradło?
No cóż, sam przyznasz, że mój pierścionek zaręczynowy niewiele cię
kosztował.
To był mój wielki, romantyczny gest sprzeciwił się, przesuwając
delikatnie palcami po jej policzku.
A mnie się wydawało, że twoim wielkim romantycznym gestem były
oświadczyny przed pięćdziesięcioma tysiącami kibiców.
Nie, to było zwykłe obłąkanie. Czy dzisiaj jest pełnia księżyca? Nie
wiem, co wtedy myślałem. To znaczy... To niezupełnie tak. Doszedłem do
wniosku, że jeśli masz w sobie choć odrobinę serca, nie powiesz nie .
Nie powiedziałabym nie , nawet gdybyś przesłał mi zwykłą kartkę
w czasie meczu. Przecież całe życie czekałam, żebyś mi się ponownie
oświadczył.
Kocham cię.
Ja też cię kocham.
Czy to znaczy, że pojedziemy do Ritza ?
Niech ci będzie, to wyjątkowy wieczór. Ale będę musiał zacząć się
liczyć z pieniędzmi.
Ja nie mam zamiaru przerywać pracy. Nie musisz mnie utrzymywać.
Ale chcę. Po zakończeniu sezonu zrezygnuję z gry. Dostałem propo-
zycję zostania trenerem drużyny baseballowej w szkole średniej. Jeśli ją
przyjmę, moje zarobki znacznie spadną.
Dlaczego chcesz odejść? Przecież dalej...
Wiem, ale odejdę, póki jestem w dobrej formie. Poza tym muszę pil-
nować mojej... narzeczonej. Koniec romantycznych kolacji z przystojnymi
szefami kuchni. Spojrzał na nią surowo.
Zdaje się, że jesteś zazdrosny.
A niech cię, kobieto! zaśmiał się, chwytając ją za rękę i ciągnąc
do samochodu. Skoro wreszcie cię zdobyłem, nie mam zamiaru tracić.
A ja nie mam zamiaru do tego dopuścić dodała Elizabeth, kładąc
mu rękę na kolanie. A teraz do Ritza . I to szybko.
Po co ten pośpiech? Przed nami całe życie.
Elizabeth położyła rękę na jego udzie.
Elizabeth!
Tak? zapytała niewinnym głosem.
Uważaj na gliny polecił, naciskając mocniej pedał gazu.
POSTSCRIPTUM
Czy ty aby specjalnie nie nadwerężyłeś sobie tego ramienia? za-
pytała Elizabeth, kiedy razem z Alekiem wypoczywali na prywatnym base-
nie przed ich apartamentem nad uroczym jeziorem Sandais w St. Lucia.
Na pewno bym to zrobił, gdybym wiedział, jak tu pięknie. Szkoda
tylko, że nie mogę popływać na desce albo na nartach wodnych.
Za to całkiem niezle sobie radziłeś w naszym wielkim łóżku, w ba-
senie i licznych ekskluzywnych restauracjach.
Chyba masz rację zgodził się. A propos, nasze łoże z balda-
chimem nas wzywa...
Alec, czy nie powinieneś oszczędzać ramienia?
Właśnie zamierzam to zrobić odparł ze śmiechem. Sama mnie
przekonałaś, że czasami warto pozwolić kobiecie być górą...
Alec! skarciła go, lecz poszła za nim do pokoju. Alec podał jej
szlafrok, stanął za nią i objął ją w pasie.
Razem patrzyli na gwiazdy migoczące na ciemnym niebie i słuchali fal
uderzających o plażę przed hotelem.
Ten tydzień tak szybko minął. Szkoda, że rano musimy wyjechać
westchnęła Elizabeth.
Nie musimy.
Co?
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Podstrony
- Indeks
- John Connolly CP 04 The White Road (com v4.0)
- James White SG 08 The Genoc
- Crowley, John Późne lato.WHITE
- Beverly, Bird Cora Tiffany Duo 0083.2 Kuesse auf samtweicher Haut
- D W St John See Night Run (pdf)
- 0719. Winston Anne Marie Dynastia Danforthów 08 Zakazane uczucia
- McMahon Barbara śąona na tysić c nocy
- Lyda Morehouse Archangel 03 Messiah Node
- Aus Politik und Zeitgeschichte
- James Clemens 2 Witch Storm
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- sposobyna.keep.pl