[ Pobierz całość w formacie PDF ]

wiem, czy się za chwilę nie obudzę, czy to nie sen, że tu z tobą
rozmawiam. Kocham ją. Ale co z tego? Jestem jej obojętny.
Chcę, żeby zniknęła. Chcę, żebyście oboje zniknęli. Pragnę się
przebudzić i stwierdzić, że wszystko to był sen. Oto czego
pragnę. - Stewart pokiwał głową, jakby dla przypieczętowania
swoich słów. - Chcę czuć, że nie jestem tym człowiekiem,
który tutaj stoi. Chcę być tym, kim byłem dawniej.
Ada nie spała. Wiedziała, że Alisdair Stewart poszedł do
George'a Bainesa. Utraciła dużo krwi i miała świadomość, że
w obecnym stanie jest bezsilna. Dławił ją strach, czy Stewart
nie zabije George'a. Na myśl o tym chłód zmroził jej duszę.
ROZDZIAA 11
Wówczas, w domu ojcowskim, Ada wiedziała od razu, że
jest brzemienna. Rozpoznała nieomylnie oznaki, chociaż nikt
jej nigdy o tych sprawach nie mówił. Wychowana bez matki,
doszedłszy do wieku pokwitania, została jedynie uspokojona
przez rzeczową służącą, że nie ma obaw, i że na pewno nie
wykrwawi się na śmierć. Teraz, z niewzruszoną pewnością,
odgadła, co te zmiany zwiastują.
Po owej nocy w pokoju muzycznym Delwar Haussler
zrejterował z domu McGrathów. Kiedy Ada go pożegnała
pocałunkiem wczesnym rankiem w dzień Bożego Narodzenia.
Delwar wrócił do siebie, i spacerował po pokoju, dopóki nie
usłyszał, że dom się zaczyna budzić. Odczekał, aż dobiegł go
z kuchni głos Wystona McGratha wydającego dyspozycje
świąteczne. Naciągnął surdut i aksamitną czapkę, w której
przybył przed dwoma laty bez mała, i zszedł na dół, ze
starannie wykaligrafowanym listem rezygnacyjnym w dłoni.
- Co to? - huknął Wyston przyjmując Delwara w swoim
gabinecie.
Pomacał palcami zalakowane pismo, które nauczyciel mu
wręczył.
- Proszę odpieczętować - odrzekł Delwar. - To mój list
rezygnacyjny.
Wyston nachmurzył się. Pomyślał o małej Adzie. Serce jej
pęknie z żalu bez tych lekcji.
- yle panu u nas?
- Pragnę wrócić do rodziny - Delwar urwał w
poszukiwaniu przekonującej wymówki. Chciałbym się też
ożenić.
Wciągnął głęboko powietrze, zaskoczony swoim
kłamstwem i zdumiony własną bezczelnością. Wiedział, że
ożenek z Adą nie wchodzi w rachubę, a zarazem był w tej
chwili przekonany, że myśl o żeniaczce z kimś innym nie
powstanie mu nigdy w głowie.
- A - a - wymamrotał Wyston. Byle co wprawiało go w
zakłopotanie. No, w takim razie ... Kiedy zamierza pan
wyjechać?
- Dzisiaj, proszę pana.
- A - a - powtórzył ojciec Ady, znów zbity z tropu. Po
czym przypomniało mu się. - Przecież dzisiaj jest Boże
Narodzenie. Nie znajdzie pan żadnego środka lokomocji.
- Podejdę kawałek piechotą.
- W dzień Narodzenia Pańskiego? Kiedy się zbiera na
śnieg?
Wyston wstał, uznał, że nauczyciel oszalał.
- Tak.
- Jak pan sobie życzy. - Nie jego rzeczą jest odwodzenie
młodego człowieka od szaleństwa. - Dobrze się pan u nas
zapisał. Niech pan poczeka, wystawię panu rewers na bank.
Wyston zdecydował, że jeśli chłopak oszalał, to lepiej będzie
się go pozbyć. - Może chciałby pan pożegnać się z Adą. Każę
ją obudzić.
Podniósł rękę, żeby zadzwonić na pokojową.
- Nie, nie - zaprotestował śpiesznie Delwar. - Z
pewnością jeszcze śpi. Nie chciałbym zakłócać jej spoczynku
taką wiadomością.
- Wobec tego ja mam ją o tym powiadomić, tak? Hm, hm.
Bardzo zmyślnie pan to sobie wykalkulował. Delwar oblał się
rumieńcem na oskarżenie pryncypała.
- Pójdę zebrać rzeczy. Po resztę przyślę najbliższą okazją.
- Niech tak będzie - burknął Wyston. - Niech tak będzie.
Zostawię panu rewers na stoliku w sieni.
- Dziękuję panu - powiedział Delwar wycofując się z
gabinetu. - Pańska córka obdarzona jest znakomitym talentem.
- Mrocznym talentem - odrzekł Wyston. - Tak ja to
przynajmniej widzę.
Jednakże Ada nie spała. Wróciwszy do siebie, nie mogła
zasnąć, podekscytowana koncertem wigilijnym i pieszczotami
Delwara Hausslera. I ona spacerowała po pokoju, ściskając
ramionami ciało i rozpamiętując wszystko, co się wydarzyło.
Rano ubrała się wcześnie i zeszła' do kuchni, gdzie ją
poinformowano, że ojciec jest w gabinecie. Ruszyła na
palcach korytarzem. Rozpierające ją szczęście potęgowało
rumieniec zdrowia na jej policzkach. Szła z podniesioną
głową, wyprostowanymi plecami, ściągniętymi łopatkami.
Zatrzymała się słysząc w kancelarii głosy. Tknęło ją złe [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • sportingbet.opx.pl
  • Podstrony