[ Pobierz całość w formacie PDF ]

przytulała się do poduszki, a pełne, białe piersi skrywała
między prześcieradłami.
Z pewnością nie mógł bardziej oddalić się od świata
no\y i pięści, niebezpieczeństwa i ryzyka.
Ale zbli\yć się w zamian do Charly tak\e nie mógł.
Najczęściej w swej pracy unikał starć fizycznych, lecz
nie zawsze się to udawało. Jeszcze większym pro-
blemem była samotność, nieodłącznie związana z tym,
co robił. Czy\ mógł prosić kobietę, by dzieliła z nim
takie \ycie?
Jednak przez kilka krótkich chwil przed zaśnięciem
Tanner pozwolił sobie zapomnieć o wymogach honoru
72 NOC MYZLIWEGO
i uczciwości. Poddał się marzeniom i pragnieniom. W
ciemnościach mo\na marzyć o wszystkim.
Oczami wyobrazni widział, jak Charly przychodzi
do niego. Był zbyt słaby, by odeprzeć jej zmysłowy
atak. Cała naga, jak nimfa, lubie\nie go kochała.
Próbował ją powstrzymywać, hamować... Bawiąc się
jej włosami spadającymi na piersi, szeptał do niej.
Zamiast mówić o tym, co się powinno, a czego nie,
podziwiał głośno jej pełne piersi, wcią\ spragnione
usta i długie, długie nogi. Jednak Charly nie zwracała
uwagi na czułe słówka. Głęboko i mocno przyjęła go
w siebie. Jechała teraz na nim, jak na nie uje\d\onym
ogierze. To ona go brała, a nie odwrotnie. Kochała go
jednocześnie z lubie\ną swobodą dziwki i czułą,
słodką niewinnością dziewicy. Mamrotał jakieś wznios-
łe słowa o zachowaniu cnoty, ale có\ mógł poradzić?
Skoro go nie słuchała, to nie była to jego wina... Bo\e,
jak go pragnęła! Ta kobieta po prostu szalała z
po\ądania...
Tanner, lepiej skończ z tymi marzeniami, nim sobie
rozbijesz nos w drodze pod zimny prysznic!
Pomyślał, \e gdyby Charly miała choć odrobinę
oleju w głowie, to powinna go natychmiast zastrzelić.
Po czym zasnął.
Załadowanie Blitzena na wózek transportowy nie
nale\ało do łatwych zadań. Nie wykazywał
najmniejszego entuzjazmu. Kiedy wa\ący ponad tonę
koń nie chciał wykonać polecenia, zazwyczaj łatwo
dochodził do wniosku, \e wykonać go wcale nie musi.
- Gdybyś był w moim ręku od zrebaka, wiedziałbyś,
kto tu rządzi - zapewniła go Charly. Ujęła lejce i
zacięła go batem po zadzie. - Wio!
Blitzen tylko machnął podciętym ogonem. Stojący
za jej plecami Wes zachichotał.
NOC MYZLIWEGO
73
- Wez kota - poradził.
- Przecie\ to śmieszne! - zaprotestowała, ale po
kolejnych dwóch daremnych próbach rzuciła lejce
Wesowi i poszła do stajni. W boksie Biitzena le\ała
zagrzebana w sianie mała kotka. Charly poderwała ją z
ziemi i po chwili wrzuciła na wózek, nie zwracając
uwagi na złośliwy chichot Wesa. Teraz Blitzen,
posłusznie jak baranek, sam wszedł na wózek.
- Czy kotka jedzie? Jeśli nie, będę miał ten sam
problem na miejscu.
- A niech jedzie - Charly rzekła ze zniecierp-
liwieniem. - Jezdziła z nim po całym kraju. Ta para nie
daje się rozdzielić, to staje się kłopotliwe. Chciałam
potraktować tę wystawę powa\nie, pokazać nie-
zwycię\onego championa, jego charakter, styl i po-
chodzenie, a tymczasem co? Pojawi się tam z kotem,
jak małe dziecko.
Wes znowu zachichotał, pomagając jej podnieść
rampę i zamknąć wózek.
- Nie martw się, Charly, to nie pierwszy koń,
który zaprzyjaznił się z małym stworzeniem.
Zanim Wes zdą\ył wsiąść do szoferki, Charly
uścisnęła go na po\egnanie i zasypała gradem ostatnich
instrukcji.
- Pamiętaj, pilnuj jedzenia. Niech nie je za du\o
owsa, bo dostanie skurczy. Denerwuje się na widok
tłumu, więc...
- Moja droga, zajmuję się nim ju\ od czterech lat,
nie sądzisz, \e dobrze go ju\ poznałem?
- Powinnam jechać sama - Charly podrapała się po
głowie. - Gdyby to jechał Prancer, nie miałabym
\adnych obaw. Ale Blitz jest taki nieznośny.
- Czy muszę ci przypominać, \e zajmowałem się
końmi, kiedy jeszcze nosiłaś pieluchy?
- Wiem, wiem, ale i tak czuję się winna.
- To dlatego, \e według ciebie wszystko powinnaś
74 NOC MYZLIWEGO
robić sama. Ju\ ci mówiłem wiele razy, \e chętnie ci
pomogę. Teraz, po przejściu na emeryturę, mam
mnóstwo czasu. No i bardzo lubię wystawy koni [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • sportingbet.opx.pl
  • Podstrony