[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zdaje sobie sprawę z tego, jak na nią działa. Czy ma pojęcie,
co wyczynia jej serce, gdy tylko jest w pobliżu. Poczciwa,
poważna Charlotte Haywood. Aatwa zdobycz Neala Corriga-
na. Tak naprawdę nie była jego zdobyczą. Bez względu na to,
co myślała Netta, Neal nie dał jej do zrozumienia, że chce
czegoś więcej niż tylko pomocy w sprawie Russella.
A co z nią? Czego ona pragnęła? Chciałaby kogoś, kto...
- I znowu to robicie - powiedział ktoś stojący tuż obok
nich. Charlotte uniosła głowę i zobaczyła Harolda ze sklepu
spożywczego, przyglądającego się im z uwagą. - W parku,
S
R
przy ziemniakach w sklepie. Młodzi ludzie robią to wszędzie
- zauważył.
Neal roześmiał się i przyciągnął Charlotte jeszcze bliżej do
siebie.
- Staramy się z całych sił.
Harold ruszył w swoją stronę, pomachawszy im ręką na
pożegnanie.
Rozległy się dzwięki skocznej polki.
- Chcesz zatańczyć? Charlotte skinęła
głową.
Ludzie koło nich zauważyli, jak dobrze im idzie, i zaczęli
klaskać w rytm muzyki. Charlotte nie mogła złapać tchu.
Zmiała się radośnie, gdy Neal prowadził ją parkowymi alej-
kami, ku prawdziwej uciesze licznych gapiów.
- Dziękuję pięknie - powiedział, gdy muzyka zamilkła,
kłaniając się Charlotte do samej ziemi.
Zamierzała mu równie uprzejmie odpowiedzieć, gdy nagle
usłyszała tuż obok charakterystyczne pociąganie nosem.
- A co ty tu robisz? - padło pytanie.
Charlotte odwróciła się. Uśmiech zniknął z jej twarzy, gdy
zobaczyła Clintona z nieodłączną chusteczką do nosa i ze
zmarszczonymi gniewnie brwiami.
- Chwileczkę, Burgess - odezwał się Neal. - Ona naprawdę
nie musi się przed tobą z niczego tłumaczyć.
- A ty kim jesteś, żeby mnie pouczać? - zapytał Clinton ze
złością.
S
R
- To śmieszne! - zawołała Charlotte. - Powiedziałeś mi, że
nie możesz pójść na festiwal, bo zle się czujesz. A teraz masz
mi za złe, że tu jestem!
- No cóż, nie spodziewałem się, że przyjdziesz tu beze
mnie i będziesz się tak świetnie bawić. A na dodatek z nim.
- A co ci się we mnie nie podoba? - zapytał Neal cicho.
- Jesteś prymitywny, zle wychowany i wykorzystujesz
Charlotte.
Szybko chwyciła Neala za ramię, czując, jak len napina
mięśnie.
- Więc uważasz, że nie jestem dla niej dość dobry. W prze-
ciwieństwie do ciebie, rzecz jasna. Pozwól, że powiem ci,
Burgess, kim ty jesteś. Jesteś zadowolonym z siebie bufonem
i...
- Neal, proszę - przerwała mu Charlotte. Clinton cofnął się
o krok.
- Lepiej zostaw Charlotte w spokoju - ostrzegł Neala.
- To ty zostaw mamę w spokoju! - zawołał Eddie, wy-
chodząc nagle z cienia, gdzie stał razem z Anne i Netta.
- Eddie, uspokój się. Wszystko jest w porządku - powie-
działa Charlotte.
Spojrzawszy na nich jeszcze raz, Clinton obrócił się na pię-
cie i ruszył przed siebie.
- Mogę się założyć, że nie potrafisz żuć gumy ani ustę-
pować innym! - wykrzyknął za nim Eddie.
S
R
Netta pochyliła się nad nim i starła mu z policzka resztkę
waty cukrowej.
- Uspokój się, tygrysie. Uważam, że świetnie sobie z nim
poradziłeś.
Neal pochylił się i poprawił chłopcu czapkę na głowie.
- Zachowałeś się jak prawdziwy mężczyzna - pochwalił
małego.
Anne podeszła do Neala i nieśmiało wsunęła rękę w jego
dłoń.
Charlotte obejrzała się i zobaczyła, że Harold prowadzi
Clintona w stronę Evelyn, kelnerki z restauracji Brenny,
Kontakt z nią mógł wpłynąć kojąco na zranioną dumę Clin-
tona.
- Bardzo cię zdenerwował? - zapytał Neal. Potrząsnęła
głową.
- Chodzmy się czegoś napić - zaproponowała.
- Wszystko w porządku? - upewnił się Neal.
- Nie życzę sobie, żebyś rościł sobie w stosunku do mojej
osoby jakiekolwiek prawa - ostrzegła go. Mówiła prosto z
mostu, jak zwykle.
- Przecież ten facet oskarżył mnie o to, że cię wykorzy-
stuję. Stanąłem również we własnej obronie, nie tylko w two-
jej. A ty uważasz, że roszczę sobie do ciebie jakieś prawa.
Charlotte, nadużywasz mojej cierpliwości.
- Co takiego? Bałam się, że uderzysz kogoś, na kim mi za-
leży, a ty mi mówisz, że nadużywam twojej cierpliwości?
S
R
Ktoś, na kim jej zależy... Neal zaczął szczerze żałować, że
nie dał Clintonowi w twarz, kiedy miał ku temu okazję.
- Chcesz trochę piwa? - zapytał, opierając się o pień drze-
wa.
- Po piwie robię się senna - ostrzegła go.
- A kto to zauważy? - zażartował.
Dwa piwa, które wypiła, rzeczywiście trochę stępiły zmy-
sły Charlotte. Neal musiał jej przypomnieć, żeby zabrała pie-
niądze, które zarobili dla obozu. Zawstydziła się, że prawie o
tym zapomniała.
Kiedy dojechali do domu. Netta wzięła od niej pieniądze i
zaprowadziła dzieci do domu.
- Myślę, że dobrze ci zrobi trochę świeżego powietrza
- powiedziała.
Neal zaprowadził Charlotte na ławkę pod świerkiem.
- Kręci mi się w głowie - jęknęła Charlotte.
- Myślę, że to efekt dwóch piw na prawie pusty żołądek
- pocieszył ją.
- Sama wiem, co to jest - odburknęła.
- Burgess świetnie się bawi! z Evelyn - zauważył. - Bardzo
do siebie pasują.
- Przecież ona nawet nie pamięta, ile dań jest w karcie.
Pomiesza wszystkie jego lekarstwa.
- To niech sobie najmie pielęgniarkę. Chyba nie będziesz
już go niańczyć?
S
R
- Ja? Niańczyć Clintona? Przecież to on się mną opiekuje,
to znaczy tak mu się przynajmniej wydaje.
- Co takiego? - zdziwił się Neal, wpatrując się z uwagą w
Charlotte.
- Chce dobrze, ale mu nie wychodzi. Jest strasznie...
- ...marudny?
- Ależ skąd! - zawołała. - Dlaczego przyglądasz mi się w
taki sposób?
- W jaki?
- Tak dziwnie. Neal wyprostował się.
- Bo jesteś kobietą, od której nie potrafię trzymać się z da-
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Podstrony
- Indeks
- Meier Susan Witaj w moim Ĺwiecie
- Jamison_Kelly_ _zona_do_wynajecia
- 2006 MAJ OKE II PR ODP
- Career Opportunities in Photography
- Cartland_Barbara_ _Powiedz_tak_Samanto
- 02 F01 Powertrain
- H Beam Piper Uller Uprising
- Jeffrey Lord Blade 36 Return to Kaldak
- Logan Nikki Zatoka spelnionych marzen
- Cloned Lives Pamela Sargent
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- felgiuzywane.opx.pl