[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Adrenalina.
Dzieciaki z sąsiedztwa zaczęły tu zaglądać, jednak wciąż za rzadko.
Nadal widywał, jak włóczą się po ulicach całymi bandami, przesiadują w
parkach znudzeni, nabuzowani, bez pomysłu, co z sobą zrobić.
Idea centrum sportowego narodziła się w jego głowie podczas długich
miesięcy bolesnej i męczącej rehabilitacji. Spotkał tam dzieci po różnych
wypadkach i dopiero wtedy dowiedział się, że prócz trzepaka pod
śmietnikiem nie mają swojego miejsca.
Zainwestował spore pieniądze, by zrealizować swe marzenie i dać
szansę tym, którzy potrzebowali jej najbardziej. Tak powstała Adrenalina.
Współczuł dzieciakom, dla których nikt nie miał czasu ani serca. Jego
rodzice przestali się nim interesować praktycznie od momentu, gdy zaczął
chodzić, ale byli zamożni, więc nie miał do czynienia z brutalnymi realiami
życia. Jak się przekonał w ciągu ostatnich kilku miesięcy w Kings Cross,
wiele miejscowych dzieci potrzebowało pomocnej ręki.
Jego centrum się rozrastało, miało przez sport i bezpieczną rozrywkę
stanowić alternatywę dla młodzieży okaleczonej fizycznie i emocjonalnie.
43
R
L
T
Jego zadaniem było nadać sprawie jak największy rozgłos, by zapewnić
stały dopływ darowizn.
- Ma pan minutę?
W drzwiach stał rudowłosy chłopak, który miał w nosie i uszach
niemal tyle ćwieków, co piegów na twarzy. Przypomniał sobie jego imię.
- Jasne, wejdz, Bluey.
Zaskoczenie w oczach wyrostka było nagrodą za długie godziny
spędzane w ośrodku. W zasadzie miał być tylko inwestorem, ale skoro jego
obecność przyciągała dzieciaki, które znały go z wiadomości sportowych,
warto było poświęcić również swój czas.
Chłopak, garbiąc się, przysiadł na brzegu krzesła i zajął się
wyskubywaniem nitek z dziury na kolanie.
- Mówi się, że ta meta będzie otwarta przez dwadzieścia cztery
godziny. To prawda?
- Zgadza się.
- Dlaczego?  Bluey gwałtownie podniósł wzrok. Nieufność i lęk
były widoczne na jego mizernej twarzy.
- Co panu zależy? Taki mistrz tenisa jak pan...
- Zależy mi. To wszystko.
Beznadziejna odpowiedz, ale jak inaczej wyjaśnić chłopcu, że pod
pewnymi względami są podobni?
Nigdy nie nocował na ławce w parku, półprzytomny ze zmęczenia i
zbyt przerażony, by naprawdę zasnąć.
Nie znał głodu, który skłania człowieka do przeszukiwania śmietników
i żywienia się odpadkami. Jednak świetnie rozpoznawał strach w oczach
dziecka i rozpaczliwą pustkę, płynącą z poczucia, że nikomu na nim nie
zależy.
44
R
L
T
W dzieciństwie miał wszystko, co można kupić. Rodzice lubili się
popisywać bogactwem. Mimo to każdego dnia rosła w nim pustka 
niezaspokojone pragnienie, by go wreszcie ktoś zauważył, by rodzice
przestali traktować go jak powietrze.
Jasne, że mu zależy na tych samotnych, nieszczęśliwych dzieciach. Nie
ma tylko pojęcia, jak o tym przekonać małolata, który nie ufa żadnemu
dorosłemu.
 To jest wasze miejsce. Powiedz kumplom. Nikt was do niczego
nie będzie zmuszał. Można pograć w siatkę, kosza, poodbijać piłkę na
korcie. Lubisz sport?
 Wyluzuj, człowieku. Tak tylko pytam.  Chłopak wrócił do
skubania nitek.
Jared nie umiał określić jego wieku. Dwanaście? Czternaście lat?
Zgarbiony, chudy, nastroszony, przypominał dziesiątki podobnych małych
uliczników.
Była w tym chłopcu duma i zadziorność. Nie chciał niczyjej litości.
Wtedy Jared zdał sobie sprawę, że Bluey jest taki jak on w jego wieku.
Zbuntowany, zdeterminowany, pełen nienawiści do świata. Taki był, dopóki
tenis go nie ocalił. Wygrana na korcie była rekompensatą za wszystkie
krzywdy dzieciństwa.
Co wyrośnie z Blueya, jeśli się go nie porzuci na pastwę losu, ale w
porę podsunie pomocną dłoń?
Siedział przed nim żywy dowód, że dokonał właściwego wyboru,
inwestując w to miejsce. Teraz musi ogłosić to całemu światu. Dlatego jutro
zaczyna swoje tygodniowe odosobnienie na wyspie.
 Surfujesz po sieci?
 Ma pan na myśli Facebook albo MySpace, takie rzeczy? 
45
R
L
T
Chłopak posłał mu spojrzenie:  Na jakim świecie żyjesz, człowieku?  . 
Jasne. Paru kolesi ma komórki.
 Super. Opowiedz im o Adrenalinie. I zaglądaj do moich wpisów
na Twitterze i do bloga na stronie  Rozbitków .
Teraz Bluey zastrzygł uszami. Rybka połknęła haczyk.
 Dobra. Nieważne.  Chłopiec najwyrazniej uznał rozmowę za
skończoną. Niedbale machnął ręką na pożegnanie i wyszedł, szorując
ciężkimi martensami.
 Jakieś pytania?
Kristi oderwała wzrok od widoku Sydney na horyzoncie i odwróciła
się do Elliotta.
 Nie, wiem już wszystko.
 Ja też  rzekł Jared, klepiąc przyjaciela po plecach.
 Zwietnie, w takim razie jesteście zdani na siebie.
 Z tymi słowami Elliott wskoczył do motorówki i wkrótce zniknął
im z oczu.
Kristi przez ostatni tydzień nie była w stanie pracować. Ros zadawała
jej milion pytań i podsuwała wciąż nowe sugestie, jak należy wykorzystać
siedem dni na wyspie. Meg też nie była lepsza. Czasem miała ochotę rzucić
wszystko w diabły, ale powstrzymywała ją perspektywa awansu i wygranej.
Meg nie powinna mieszkać w ruderze i pracować ponad siły. Prue
rosła jak na drożdżach, wciąż potrzebowała nowych butów oraz ubrań.
Pieniądze rozwiążą ich problemy. A skoro mowa o awansie i podwyżce,
zawsze można mieć więcej butów Louboutina.
 Zostaliśmy sami, malutka.  Jared objął ją za ramiona.
 Gdzie są kamery?  syknęła.
 Jesteśmy w bezpiecznej strefie  zaśmiał się.  Nie słuchałaś
46
R
L
T
Elliotta.
 Przestałam uważać, bo powtarzał wszystko po pięć razy.
 Jest perfekcjonistą.
 Wiem. Przepraszam. To trema.  Chciała opóznić moment, gdy [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • sportingbet.opx.pl
  • Podstrony