[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Cyntii, zastanawiała się, ileż to już razy w ciągu ostatnich kilku dni słyszała to
wezwanie z ust Manvers. Cyntia Ashwin zdawała się czuć niezrozumiałą
sympatię do Fleur i nieustannie wysyłała po nią pokojówkę. Czasami po to
tylko, żeby przyniosła jej kwiaty z ogrodu lub książkę z biblioteki, kiedy
indziej chciała po prostu porozmawiać. Fleur wkrótce przekonała się, że lady
Cyntia rzeczywiście była bardzo chora. Ze współczuciem patrzyła, jak tę wątłą
kobietę męczyły ataki kaszlu z krwotokami, po których stawała się skrajnie
wyczerpana, milcząca i obojętna na wszystko.
Od czasu pojawienia się Cyntii Ashwin w Priory sytuacja Fleur stała się
dwuznaczna i niezręczna. Większość dni Fleur przebywała razem z nią a
wieczorami zasiadała do kolacji z sir Normanem. Dwie pielęgniarki zajmujące
się chorą jadały na górze w specjalnie wyznaczonym do tego celu pokoju. Fleur
znajdowała się więc przy stole zawsze sam na sam z Normanem Mitchamem,
który stał się znów milczący. Trudno było odgadnąć, co myśli.
Fleur była obecna przy pierwszym po latach spotkaniu lady Cyntii z
Normanem Mitchamem. Nie było w tej scenie nic dramatycznego czy
wzruszającego, żadnego napięcia. Tamtego dnia dotrzymywała towarzystwa
lady Ashwin przy jej popołudniowym posiłku, gdy rozległo się pukanie do
drzwi. Pielęgniarka Thompson otworzyła je, po czym pojawiła się znów przy
łóżku lady Cyntii i szepnęła:
 Sir Norman pyta, czy mógłby się z panią przywitać.
 Ależ oczywiście. Proś go do środka.
Fleur wstała, by wyjść, lecz Cyntia powstrzymała ją.
 Proszę nie odchodzić, panno Garton. Nie zdecydowałam jeszcze, na które
z przepysznych dań pani Johnson skuszę się dzisiejszego wieczora.
Uśmiechnęła się beztrosko, jednak Fleur dostrzegła w jej oczach niemą
prośbę, by nie zostawiała jej samej z sir Normanem.
Norman Mitcham wszedł niezgrabnie do pokoju. Fleur uświadomiła sobie,
że do tej pory nie zwróciła uwagi na jego ruchy  bardzo męskie, ale też mało
dostojne, żałośnie skrępowane. Domyśliła się, że wynikało to częściowo z
faktu, iż musiał się czuć niezręcznie, onieśmielony sytuacją, w której się
znalazł.
Lady Ashwin czekała, aż się zbliży, po czym wyciągnęła na powitanie rękę i
uśmiechnęła się.
 Dziękuję, że zechciałeś przyjąć pod swój dach bezdomną, Normanie. Czy
sprawiam ci kłopot moją osobą?
 Nie. Cieszę się, że cię widzę  z głosu i twarzy sir Normana tchnęła
powaga.
 %7łyłam jak %7łyd-tułacz, ale w końcu powróciłam do domu...
 Mam nadzieję, że zostaniesz tu dłużej.
Norman Mitcham i Cyntia Ashwin wymienili jeszcze kilka zdawkowych
grzeczności i ich spotkanie dobiegło końca. Fleur czuła się rozczarowana i
robiła sobie z tego powodu wymówki: Czego oczekiwałaś? Co naprawdę
chciałaś usłyszeć?
Fleur nacisnęła klamkę i weszła do sypialni lady Ashwin. Dzień był szary.
Obok łóżka paliła się mała lampka rzucając ciepłe, różowe światło na poduszki
i twarz chorej. Dopiero w jej blasku uroda lady Cyntii triumfowała nad
wyniszczeniem spowodowanym chorobą i wiekiem.
 Wejdz, Fleur. Czekałam na ciebie.
 Czy coś się stało?
 Nic takiego. Thompson wyszła trochę na świeże powietrze  jej
codzienny spacer. Nie mogłam zasnąć i nudziłam się. Usiądz, porozmawiaj ze
mną.
 Nie powinnam. Mam mnóstwo zajęć.
 Bzdury! Pani Mitcham z pewnością śpi o tej porze, czyż nie tak?
 Tak, ale muszę jeszcze zrobić porządek z kwiatami w salonie, no i
Manvers czeka na dole z bielizną do przejrzenia.
 Więc niech sobie czeka!  odparła zniecierpliwiona lady Ashwin. 
Nienawidzę tej domowej krzątaniny. Zawsze mnie to męczyło i nudziło.
 Zgoda, zapomnę na chwilę o swoich obowiązkach, ale jeśli sir Norman
rozzłości się i będzie miał o to pretensje do mnie, zrzucę winę na panią
powiedziała rozmyślnie prowokującym tonem Fleur i zemściło się to na niej w
najmniej oczekiwany sposób.
 Wszelkie znaki na niebie i ziemi wskazują na to, że Norman nie
potrafiłby się na ciebie rozzłościć...  lady Ashwin uśmiechała się
przypatrując się jej uważnie.
Dwuznaczność tej uwagi i podkreślenie słów  Norman" oraz  ciebie"
sprawiło, że policzki Fleur zarumieniły się. Lady Cyntia roześmiała się
obserwując jej reakcję.
 Przysłuchiwałam się ostatnio, o czym plotkuje służba  wyjaśniła. 
Nie patrz na mnie z takim przerażeniem. Cieszę się, jeżeli to, co mówią jest
prawdą.
 Czy zechciałaby mi pani wyjaśnić, o czym mówi?
 A więc było to tak: Evans szepnęła do ucha pani Mitcham, a pani
Mitcham pochwaliła się pani Thompson, że Barham powiedział Evans, iż nie
byłby zdziwiony widząc Normana prowadzącego cię pod rękę do ołtarza
któregoś z tych pięknych, letnich poranków.
Lady Cyntia śmiała się jak dziecko, wyliczając na palcach nazwiska osób,
które stanowiły żywy telegraf.
 Sir Norman rzeczywiście prosił o moją rękę, ale mu odmówiłam.
 Dlaczego?
 Czy sądzi pani, że powinnyśmy o tym mówić?
 A dlaczego nie?  zdziwiła się lady Ashwin.  Uważasz, że nie
możemy, bo Norman był moim mężem? Moja droga, to było tak dawno!
Upłynęło od tego czasu tyle wody, że teraz pozostaje mi już tylko cieszyć się
na wieść o tym, iż zamierza się ożenić, chociaż szczerze mówiąc jakoś nie
widzę go w roli męża.
 Dlaczego? [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • sportingbet.opx.pl
  • Podstrony