[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Możesz tam na mnie zaczekać  zaproponowała.
 Dlaczego miałbym to robić?  zdziwił się Jorge.  Przyjechałem, żeby
zobaczyć cię w akcji, a nie pić lurę w szpitalnym barze.
 To nie żadna lura  obruszyła się Jane.  Zapewniam cię, że jest
bardzo mocna. Przeznaczona do utrzymania na nogach sennych stażystów.
W akcji.
Powiedział, że chce ją zobaczyć w akcji. Jakoś nigdy nie kojarzyła
tego słowa ze sobą. Akcja to określenie odnoszące się do ludzi
dynamicznych, przedsiębiorczych, a ona nigdy nie była taka. Po prostu robi
tylko to, co do niej należy.
Z drugiej strony jakaś jej część była zadowolona, że nie odwiodła go
od zamiaru towarzyszenia jej podczas czytania.
Druga część jednak z tego samego powodu była zdenerwowana.
 Dobrze  zgodziła się.  Ale pamiętaj, że to był twój pomysł.
 Nie zapomnę  zapewnił ją Jorge, przyspieszając kroku, żeby za nią
nadążyć, gdy szybko zmierzała do windy z drugiej strony budynku.
Na czwartym piętrze szybko pchnęła drzwi wahadłowe prowadzące na
oddział dziecięcy i o mały włos nie zderzyła się ze starszą kobietą w
nieskazitelnie białym fartuchu.
 Och, dzięki Bogu, że już jesteś  zawołała kobieta.  Myślałam, że
nie przyjdziesz. Miałabym bunt na oddziale  dodała całkiem serio.
 Był korek  wyjaśniła Jane.
Pielęgniarka odetchnęła z wyrazną ulgą i przeniosła spojrzenie na
mężczyznę stojącego obok niej.
 Adrienne, to Jorge Mendoza  przedstawiła go Jane.
90
RS
 Powiedział, że nie zna historii Heidi i chciałby posłuchać, jak
czytam.
Oczy pielęgniarki błyszczały z podniecenia, gdy na niego patrzyła.
Chętnie zadałaby kilka pytań albo przynajmniej wdała się w
niezobowiązującą pogawędkę, ale czas naglił.
Była odpowiedzialna za spokój i porządek na oddziale, więc przede
wszystkim Jane musi jak najszybciej znalezć się w oddziałowej świetlicy.
 Idz już, Heidi  roześmiała się.  Niektóre dzieciaki czekają prawie
pół godziny.
 Pół godziny?  powtórzyła Jane. Zdjęła szybko płaszcz.  Myślałam,
że uzgodniłyśmy, że przyprowadzicie je do świetlicy dopiero jak przyjadę. 
Spojrzała pytająco na Adrienne.
 Owszem, my to uzgodniłyśmy, ale ze sobą, nie z nimi  uściśliła
pielęgniarka.  Zaczęły się schodzić od razu po kolacji. Chyba nie zdajesz
sobie sprawy, jak bardzo na ciebie czekają.
 Jane ma skłonność do niedoceniania samej siebie  włączył się Jorge.
Jane pochwyciła spojrzenie Adrienne, wędrujące od Jorge do niej.
Mogłaby przysiąc, że kobieta ją podziwia.
Jak gdybym miała coś wspólnego z tym, że Jorge się tu znalazł,
westchnęła w duchu.
Nie czas teraz jednak ani miejsce na wyjaśnianie czegokolwiek, skoro
czekali na nią mali słuchacze, żądni poznania dalszych losów małej
dziewczynki, mieszkającej z dziadkiem w górach.
Jane zostawiła płaszcz i torebkę i przeszła do świetlicy. Zciany były tu
udekorowane malunkami małych pacjentów, a na stolikach leżały
rozrzucone zabawki.
91
RS
Na jej widok rozległ się zbiorowy okrzyk radości. Jedne dzieci
siedziały na podłodze, inne zajęły miejsca przy miniaturowych stolikach.
Kilkoro siedziało na wózkach inwalidzkich.
 Cześć, dzieciaki  powitała ich radośnie.  Przepraszam za
spóznienie.
Tutaj jest całkiem inną kobietą niż ta, którą poznałem w sylwestra,
pomyślał Jorge, siadając przy drzwiach. Pewną siebie, opanowaną, wesołą.
Zdecydowanie kobietą, do której chciałby się zbliżyć.
92
RS
Rozdział 9
Dzieci nie należały do osób, z którymi Jorge miał codzienny kontakt.
Nie wiedziałby, jak z nimi rozmawiać i czego się po nich można
spodziewać. Zawsze czuł się wśród nich trochę niezręcznie.
Z zainteresowaniem zatem i nawet z pewną dozą fascynacji
obserwował grupkę skupioną w świetlicy, wpatrującą się w Jane jak w obraz
od chwili, gdy zaczęła czytać.
Mali pacjenci siedzieli zasłuchani w coś, co jego zdaniem powinno ich
zanudzić na śmierć. W końcu w tej historii nie było nic szczególnie
dramatycznego. O ile wiedział, żadnych eksplozji, wybuchów, a nawet
głośnych okrzyków.
Przez ponad godzinę jedynym dzwiękiem, jaki słyszał, był głos Jane,
narratorki oraz osoby wcielającej się w postaci występujące w powieści.
Podziwiał jej talenty aktorskie.
Dzieci  a i pielęgniarki  siedziały zasłuchane, wszystkie oczy były
utkwione w twarzy Jane, która potrafiła wytworzyć taką atmosferę, jakby
znajdowali się w prawdziwym teatrze.
Ta kobieta jest niewątpliwie utalentowana, pomyślał Jorge. Nigdy by
mu do głowy nie przyszło, że ma zdolności aktorskie. I kiedy skończyła, był
prawie tak samo rozczarowany i zawiedziony, jak mali słuchacze.
 Nie możesz jeszcze troszkę poczytać?  poprosiła jedna z
dziewczynek. Miała jasnoniebieskie oczy i głowę pełną złocistych loków.
Jane uśmiechnęła się, ale potrząsnęła głową. Zamknęła książkę,
założywszy uprzednio miejsce, w którym przerwała.
 Już pózno, ktoś musi iść spać  powiedziała.
93
RS
 Ale ja nie jestem zmęczona  zaprotestowała dziewczynka z
nadąsaną miną.
 Mówiłam o sobie, Faith  wyjaśniła Jane. Z trudem powstrzymywała
ziewanie.  Miałam dzisiaj ciężki dzień i jestem wykończona. Ale myślę, że
znowu się spotkamy i wtedy dowiemy się, co się przydarzyło Heidi w
dużym mieście  dodała z nagłym przypływem energii.
 Przyjdziesz jutro?  spytała inna dziewczynka. Wyglądała na słabszą
od pierwszej, głowę miała przewiązaną czerwono żółtą chustką.
Jane uśmiechnęła się łagodnie do dziewczynki i przeciągnęła ręką po
chustce. Na ogół przychodziła tutaj dwa razy w tygodniu, czasem nawet trzy
W tym tygodniu już była trzy razy, ale nie miała serca odmówić komuś, kto
był najwyrazniej dzielniejszy niż ona. I kto tak bohatersko zmagał się z
ciężką chorobą.
 Przyjdę jutro, Betty  obiecała.
Dzieci, ku zdziwieniu Jorge również chłopcy, wydały okrzyk radości,
po czym zaczęły zbierać się do wyjścia.
Na pożegnanie Jane z każdym zamieniła kilka sów. Gdy wyszły,
wzięła książkę, przycisnęła ją do piersi i spojrzała w stronę, gdzie ostatnio
widziała Jorge.
Spodziewałaby się raczej, że go nie zobaczy, że wyszedł znudzony, ale
on był. Siedział tam, gdzie go zostawiła przed siedemdziesięcioma trzema
minutami. W rogu świetlicy, koło drzwi.
Teraz, gdy wszyscy opuścili już salę, podszedł do niej Jane usiłowała
wyczytać coś z wyrazu jego twarzy, ale nie potrafiła. Patrzył na nią
przyjaznie, z wyrazną sympatią i uznaniem.
Jest w tym mężczyznie jakieś drugie ja, pomyślała tylko Ukryte przed
światem, schowane pod fasadą obojętności i pewności siebie, znane tylko
94
RS
jemu. Nie dawało jej spokoju, co też może się w nim kryć, jaki jest, kiedy
zrzuca z siebie pozę uwodziciela Jorge Mendozy.
 Jesteś bardzo ciekawą osobą, Jane Gilliam  powie dział szeptem,
stając tuż przy niej.
Dlaczego każde słowo przez niego wypowiedziane po wodowało u niej [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • sportingbet.opx.pl
  • Podstrony