[ Pobierz całość w formacie PDF ]
kiedykolwiek, choć wiedziała oczywiście, że nie może jej prosić o to, by stanęła za nią twarzą w
twarz z demonami. Tego musi dokonać sama.
Nic mi nie jest. Naprawdę.
Tylko bez koszmarów, bardzo cię proszę.
Ale Kelly oczywiście miała koszmary.
We śnie kostniała z zimna. Miała na sobie tylko cienką bawełnianą koszulkę nocną. Sypialnia był
mroczna, oświetlało ją jedynie nikłe bladoniebieskie światło. Kelly wytężała wzrok, lecz niemal nic
nie widziała.
Naprzeciw niej stało łóżko, nadal przykryte narzutą; w mroku nie potrafiła nawet rozpoznać,
jakiego jest koloru. Wcale nie chciała do niego podchodzić, ale przyciągała ją tam jakaś siła.
Zacisnęła powieki. Nie chciała nawet patrzeć. Nie spojrzałaby za żadne skarby świata!
113
Kolanami dotknęła krawędzi łóżka. Przez cienką koszulkę czuła materac, wilgotny i zimny. Czuła
woń, której nie była w stanie opisać; tak mogłaby pachnieć ciemność, gdyby ciemność miała
zapach, tak pachnie bagnista rzeka nocą. Tak pachną miejsca, w które człowiek nie powinien się
zapuszczać.
Nie chciała patrzeć. Nie chciała nawet otworzyć oczu. Dłonie zacisnęła w pięści tak mocno, że
paznokcie wbiły jej się w skórę. Wiedziała jednak, że jeśli nie spojrzy teraz, będzie tu tak stała,
godzina za godziną, dopóki wreszcie się nie załamie.
Pomóżcie mi..." szepnęła z rozpaczą, ale jej głos nie wzbudził nawet najcichszego echa i
oczywiście nikt jej nie odpowiedział.
Nie miała pojęcia, jak długo tak stała, mocno zaciskając powieki. W sypialni robiło się coraz
chłodniej. Zadrżała. Słyszała też jakieś dzwięki przypominające drapanie, jakby szczurów. Wielkich
szczurów... lub czegoś znacznie gorszego.
Głęboko odetchnęła zimnym powietrzem, otworzyła oczy i zobaczyła to samo, co tak niedawno
widziała w sypialni pani Marshall, tylko światło było tu inne bladoniebieskie a powietrze
bardzo chłodne. Ale wszystko wydawało się takie rzeczywiste...
Odciętą głowę pani Marshall przybito do ściany wysoko nad łóżkiem. Miała otwarte oczy, podobnie
jak usta, w których wisiał język. Rozwichrzone włosy wyglądały, jakby zginęła od porażenia
prądem.
Dłonie również miała odcięte przybito je do zagłówka, po jego obu stronach. Stopy, także
odcięte, morderca ustawił porządnie przy łóżku.
Kelly powoli odwróciła głowę. Nic dziwnego, że nie
114
mogła otworzyć drzwi blokowało je bezwładne ciało ofiary, a raczej to, co z niego zostało.
Chcę się obudzić" powiedziała powoli. Ale koszmar wciąż trwał. W korytarzu za drzwiami
mieszkania pani Marshall usłyszała jakieś skrobanie i kroki. Koty miauczały tak przerazliwie, że aż
dreszcz przebiegł jej wzdłuż kręgosłupa.
Coś się zbliża pomyślała, bliska paniki. Coś nadchodzi. Czy to jeszcze sen, czy może już nie?
Bo jeśli nie, muszę uciekać, to coś mnie ściga i jeśli dam się pochwycić, urwie mi głowę i przybije
ją do ściany obok głowy pani Marshall. I obetnie mi głowę i stopy.
Uciekaj! powiedziała cicho sama do siebie zdławionym głosem. Uciekaj!".
Powtarzała to słowo, kiedy się budziła. Drżała, cienka koszulka przylegała do jej spoconego ciała.
Podświetlona tarcza zegara Siobhan pokazywała godzinę trzecią trzydzieści dwa. Siostra nocowała
u przyjaciół, więc tej nocy Kelly miała sypialnię dla siebie.
Nie ucieknę powiedziała głośno, uklepując poduszkę. Nie ucieknę. Nie chcę... i nie mogę.
ROZDZIAA 11
Kiedy Simon pojawił się rankiem następnego dnia, był w doskonałym humorze. Uśmiechał się do
wszystkich, przede wszystkim jednak podszedł do Kelly.
Jak się czujesz? zapytał. Możesz wziąć sobie kilka wolnych dni.
Nie chcę. Nic mi nie jest. Wolę pracować. Jeśli się czymś nie zajmę, przez cały czas będę
myślała o pani Marshall.
Mam nadzieję, że uda się złapać sprawcę. Aż strach pomyśleć, że po świecie chodzą ludzie,
zdolni zabić bezbronną starszą panią.
Kevin uniósł brew i popatrzył na niego. Simon dostrzegł to.
Nie lubiłem pani Marshall, przyznaję powiedział. Zresztą nigdy tego nie ukrywałem.
Nawet przed policją. Bardzo mi zależało, żeby zwolniła mieszkanie, ale to nie znaczy, że życzyłem
jej śmierci. Zwłaszcza tak strasznej śmierci. A przecież mogłeś zginąć ty albo Kelly. Każdy z nas.
116
W tym momencie do salonu weszła Isabel i zaczęła obwąchiwać podłogę.
Co tu robi ten kot?! zawołał Simon, wyraznie zdenerwowany. To jej, prawda? Myślałem,
że wszystkie zabrali do schroniska.
Spytałam ich, czy mogę ją zatrzymać wybąkała Kelly. Obiecuję, że nie będzie
przeszkadzała. Dopilnuję, żeby nie wchodziła nam w drogę, a wieczorem zabiorę ją do domu.
Nie możemy trzymać kota w salonie.
Dlaczego nie? zdziwiła się Susan. Klientom bardzo by się to spodobało.
Nie możemy, i tyle. Naruszylibyśmy przepisy sanitarne. Podajemy kanapki i kawę... co by było,
gdyby znalazł się tam włos?
Naprawdę uważasz, że może nam zaszkodzić kilka kocich włosów? Tutaj? W salonie
fryzjerskim?
Bardzo mi przykro, Kelly, ale właśnie tutaj, w salonie fryzjerskim, nie ma miejsca dla kota
oświadczył Simon. Skończmy tę rozmowę.
Podszedł do Isabel i wyciągnął rękę.
Kici, kici, kici... Pójdziemy na spacer, kotku, dobrze? Na podwórko. I tam zostaniesz. To
miejsce w sam raz dla ciebie.
Ogon Isabel wyprężył się i zjeżył niczym szczotka, podobnie jak futro na wygiętym grzbiecie, a
gdy Simon przysunął się bliżej, kotka zaczęła prychać na niego.
Mam wrażenie, że nie przepada za tobą stwierdziła pani Hyde, siedząca na krześle Kevina.
Jest trochę dzika, i w tym problem. Ta kobieta nie umiała dbać o zwierzęta i nie wychowała ich
jak należy. Jedzenia szukały w koszach na śmieci.
117
Ależ nie zaprotestowała pani Hyde. Ona po prostu pana nie lubi, to wszystko. Ja też mam
koty. Wiem, jak okazują niechęć.
Chodz do mnie, głupia warknął Simon, wyciągając rękę.
Lewa łapa Isabel wysunęła się błyskawicznie i na dłoni Simona pojawiły się długie skaleczenia.
Auuu! Widzieliście, co mi zrobiła?
Przecież ona tylko się broni mruknął Kevin. Simon był wściekły. Jeszcze raz próbował
złapać kotkę,
ale Isabel tym razem zaatakowała obiema łapami, raniąc go ponownie, po czym błyskawicznie
wdrapała się na oparcie fotela pani Hyde i skoczyła Simonowi na głowę.
Auuu! wrzasnął, łapiąc się za rozorany policzek. Kręcił się w kółko, próbując zrzucić kotkę,
która mocno wczepiła mu się we włosy i ani myślała puścić. Zdejmijcie ją ze mnie! Zdejmijcie!
Na miłość boską, przestań się kręcić! krzyknęła Kelly. Tylko straszysz zwierzaka.
Macie ją natychmiast ze mnie zdjąć!!! ryknął Simon.
Bił kotkę i szarpał nią, ale osiągnął tylko tyle, że mocno wczepiła się pazurami w skórę czaszki.
Kelly złapała Isabel za ogon i pociągnęła z całej siły. Isabel miauknęła przerazliwie i jeszcze
mocniej wbiła pazury w głowę Simona. Ale drugie pociągnięcie załatwiło sprawę. Kotka
zeskoczyła na ziemię, trzymając w łapach długie jasne loki.
Wszyscy obecni zagapili się na Simona, niemal kompletnie łysego, z czaszką pociętą krwawiącymi
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Podstrony
- Indeks
- Zelazny, Roger The Dream Master (He Who Shapes)
- Bangs, Nina The Pleasure Master
- Ballard_James_Graham_ _Krolewstwo_nadchodzi
- Graham Masterton Wojownicy Nocy 01 Wojownicy nocy cz.2
- Graham Masterton Wojownicy Nocy 03 Nocna plaga
- Graham Masterton The Pariah
- kraszewski józef ignacy lalki
- Cartland Barbara NajpićÂkniejsze miśÂośÂci 135 MiśÂośÂć na sprzedaśź
- Arsan Emmanuelle Emmanuelle
- filozofia byt
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- sposobyna.keep.pl